image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zwanemu nartnikiem biegać po wodzie. . .
116
Grubin wpatrywał się w Lwa Christoforowicza i nie mógł się nadziwić. No
bo tak  tysiące mądrych ludzi zastanawiało się nad opakowaniem do mleka.
Nasączano papier woskiem, produkowano puszki konserwowe i butelki o różnych
wymiarach i kształtach. I nikomu nie przyszło do głowy, że można w ogóle obejść
się bez ciężkiej, niepewnej i pospolitej tary. . . Jakież perspektywy otwierają się
przed gospodarką narodową!
 No, jak ci się spodobał mój pomysł?
 Wspaniały  odpowiedział Grubin.  Zadziwiający, jak i wszystko czego
się dotkniecie. Jesteście po prostu Midasem! Dotykacie  i otrzymujecie złoto.
 Tak?  Minc był wyraznie zadowolony. Jak każdy człowiek miał swoje
ludzkie słabostki.  Midas to już lekka przesada. Midas jest postacią negatywną.
Nie myślał o ludzkości, tylko o sobie. Na tym polega nasza pryncypialna różnica.
Ale wystarczy zawołać. . .
Grubin wzdrygnął się w duchu. Znajdował się w tym stanie ducha, kiedy go-
tów był uwierzyć w każdy zawijas myśli profesora. A ponieważ Sasza Grubin
miał dobrze rozwiniętą wyobraznię, to od razu stanął mu przed oczami duszy taki
obraz: profesor Minc postanawia złożyć siebie w ofierze, by powiększyć zasoby
złota naszego kraju. I oto wszystko, czego tylko dotknie, zmienia się w złoto. Pra-
cownicy ministerstwa finansów stoją obok niego i podają profesorowi niewielkie
sztabki ołowiu albo cyny, profesor zmęczonym gestem dotyka ich i sztabki, już
złote, natychmiast są cechowane i wywożone opancerzonymi samochodami do
odpowiednich składnic. Profesor chwieje się na nogach ze zmęczenia i niedoży-
wienia. A nikt nie jest w stanie mu pomóc. . . nikt nie może wpaść na pomysł
jak nakarmić go i napoić. . . Ostatnim ruchem profesor dotyka opancerzonego sa-
mochodu, a ten rozbłyskuje złotym lśnieniem, osiada, ponieważ jego resory nie
wytrzymują ciężaru, a obok opancerzonego złotem samochodu upada, spełniwszy
swój obowiązek wobec Ojczyzny, Lew Christoforowicz Minc. . .
 O czym tak myślisz, Sasza?  zapytał Lew Christoforowicz.
 O niczym  opamiętał się Grubin i postarał się zetrzeć z oblicza smu-
tek.  Myślałem o tragedii króla Midasa.
 No to w drogę  powiedział Minc.
 Jaką drogę?
 Nie możemy przecież zatrzymywać się w połowie drogi. Jeśli potrafię
zmienić napięcie powierzchniowe wody, to powinniśmy wypróbować inne moż-
liwości tego wynalazku.  Profesor naciągnął na stopy stojące dotąd spokojnie
w kącie gumowe bury, następnie zdjął ze stelaża probówkę, wylał z niej kilka
kropel na szmatkę, przetarł nią podeszwy butów i skierował się do wyjścia.
Na zewnątrz czyhała na przechodniów spózniona zimna wiosna. Wiał prze-
nikliwy wiatr, w zacienionych kątach podwórka jeszcze krył się zszarzały śnieg.
Na brzegach kałuż chrzęścił cienki lód. Minc zatrzymał się, wzdrygnął. Grubin,
któremu udało się w końcu dogonić profesora, narzucił mu na ramiona palto.
117
 Dziękuję  powiedział Minc.  Rozumiesz dokąd i po co się kieruję?
 Jeszcze nie  powiedział Grubin.
 Każdy wynalazek musi być rozwinięty do granic możliwości. Opakowa-
nie na mleko to tylko jeden z aspektów mojego nowego odkrycia. I przy tym nie
najważniejszy. Powiększam tysiąckrotnie napięcie powierzchniowe metodą che-
miczną. Na poziomie molekularnym. Wynaleziona przeze mnie substancja reagu-
je z molekułami cieczy i wzmacnia ich połączenia. A to oznacza, że możemy po-
traktować nią nie tylko samą ciecz, ale również przedmioty, które będą się stykały
z tą cieczą. Jasne?
 Nie za bardzo.
 Poddałem obróbce tą substancją swoje buty i w tych miejscach, gdzie sty-
kają się one z wodą, powstaje strefa podwyższonego napięcia powierzchniowego.
Patrz!
Minc podszedł do kałuży i odważnie w nią wszedł. Woda w kałuży wcale się
nie ugięła, a wytrzymała ciężar profesora, który wolno i spokojnie przeszedł na
drugą stronę wody, nie zmoczywszy nawet butów.
 A co będzie potem?  zapytał dumny wynalazca zatrzymawszy się na dru-
gim brzegu.  Potem potraktujemy moją substancją opony samochodów! I roz-
wiążemy tym sposobem problem mostów i przepraw! Co na to powiesz?
Grubin nie odpowiedział. Cieszył go widok profesora, który raznie odwrócił
się i suworowskim krokiem, nie zwracając najmniejszej uwagi na kałuże, skie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl