image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bezradny, pozwolił, żeby porwał go żywioł.
Pędził jak szalony, coraz szybciej, aż dotarł z Emmą na kraniec
pulsującej ulgi - i do samego końca, porażającego jak śmierć i
przeszywającego ostrym dreszczem, jak wtedy, kiedy jej unikniemy.
Sen zmorzył Garretta jak narkotyk. A kiedy kilka godzin pózniej
obudził się, Emma stała w drugim końcu poddasza. Stała tyłem,
ubrana tylko w jego flanelową koszulę, i oglądała wiszące na ścianie
fotografie. Gdy wyciągnęła rękę, żeby jedną z nich poprawić, spod
rąbka koszuli wyjrzał jej nagi pośladek.
- Wiesz co... - zaczął leniwie Garrett, zakłócając znienacka ciszę -
jeśli już muszę budzić się w pustym łóżku, to stwierdzam, że to, co
116
RS
mnie przywitało, jest jakimś pocieszeniem...
- Przestraszyłeś mnie - odpowiedziała Emma, kiedy udało jej się
złapać oddech. - Nie chciałam cię budzić.
- Już nie śpię, słoneczko. I chcę, żebyś do mnie przyszła. Teraz...
- Zdaje się, że obudziłam śpiącego lwa. - Emma podeszła do
niego z kusicielskim uśmiechem i oparła kolano o brzeg łóżka.
- Zdejmij to.
Gdy rozpinała guziki koszuli, jej oczy najpierw ściemniały, a
potem zapłonęły ogniem. Zrzuciła z ramion koszulę i pozwoliła jej
spaść na podłogę.
- Chyba nie jestem w stanie dziś chodzić. - Garrett w głębi duszy
dziwił się, że ma jeszcze siłę rozmawiać.
- Wcześniej czy pózniej i tak będziemy musieli to sprawdzić.
- Pózniej. Zdecydowanie pózniej.
- Uwielbiam cię. - Emma wybuchnęła głębokim, gardłowym
śmiechem.
- Widzę, że jesteś półżywa.
- A ty całkowicie zaspokojony. Wykończony. I zdany na moją
łaskę.
- Dziękuję ci, Em. - Garrett nagle spoważniał i spojrzał jej w
oczy. - Dziękuję, że mi to pokazałaś. I nie chodzi tylko o seks.
Dziękuję ci za wszystko.
- Polecam się na przyszłość. - W oczach Emmy znowu pojawiły
się figlarne ogniki i powędrowała palcami w dół po torsie Garretta.
- Chcesz mnie zabić. - Chwycił z jękiem jej dłoń.
- Nie o tym myślałam. - Emma usiadła po turecku na środku
łóżka. - Mam jeszcze zamiar cię wykorzystać, partnerze, więc co byś
powiedział na małe śniadanko?
- Zjadłbym konia z kopytami.
- A może być stek i jajka?
- A potem?
- A potem... - zamruczała ochryple Emma, podając mu usta do
ostatniego pocałunku - zabierzesz mnie na poszukiwanie skarbów.
- Znowu?
117
RS
- Znowu. To nasz ostatni dzień w tej okolicy. Musimy
spróbować jeszcze raz.
- Więc wcale nie chodziło ci o mnie - droczył się Garrett z
urażoną miną. - Interesuje się tylko złoto Franka i Jesse'a.
- Najstarsza znana pobudka działania - mężczyzn, i kobiet. Aha,
przypomniało mi się... - Podbiegła boso do zdjęcia - ...To są oni,
prawda?
- Tak. Ojciec odnalazł tę starą fotografię, powiększył ją i
oprawił.
- Jesteście do nich bardzo podobni. Niesamowite... Jak sądzisz,
kiedy zrobiono to zdjęcie?
- Na krótko przed ucieczką braci James z doliny. Legenda głosi,
że to właśnie fotograf z Jackson Hole rozpoznał ich i zawiadomił
lokalnego szeryfa.
- Który z nich to Frank?
- Ten wyglądający na złoczyńcę. Jesse był smarkaczem i
przydawała mu się ta dziecinna buzka. Zupełnie jak nasz Jess. Ale
dlaczego tak się nimi zainteresowałaś?
- Czy zauważyłeś, co Frank ma na szyi?
- Nie zwróciłem na to uwagi. - Garrett wzruszył ramionami.
- Wygląda to na rzemyk z kawałkiem drewna lub czymś
podobnym. - Emma zmarszczyła brwi. - Pamiętasz te rzeczy, które
pokazywałeś mi parę dni temu? No wiesz, kolbę strzelby, jakiś
zawias, łuski po nabojach... To wszystko, co znalezliście w
dzieciństwie?
- Tak... pamiętam.
- Widzisz... ta rzecz... to, co Frank ma na szyi, wygląda jak łuska
naboju.
Garrett wstał, przekonał się, że może chodzić, i podszedł do
zdjęcia.
- Masz rację. To wygląda na łuskę.
- A jak sądzisz, po co nosił coś takiego na szyi?
- Może to była pamiątka. Coś, co przypominało mu o jakiejś
szczególnej robocie? Kto wie, jak rozumuje kryminalista. - Garrett
118
RS
przyciągnął Emmę do siebie i musnął wargami jej kark. - Chcesz
wiedzieć, nad czym pracuje teraz mój umysł?
- Też mi pytanie! - Zaśmiała się, poddając jego pieszczocie. - Ty
masz wszystko wypisane na twarzy. Ale najpierw trzeba cię
nakarmić. A mnie przydałby się prysznic.
- Dobra myśl. Umyję ci plecy... i co tylko zechcesz.
Po póznym śniadaniu połączonym z lunchem i miłosnej sjeście
Emma i Garrett zajęli się studiowaniem fotografii gangu Jamesów.
Zgadując, co Frank ma na szyi, niemal jednocześnie spojrzeli na starą
sosnową skrzynię z szufladą, w której schowane były skarby
odnalezione w dzieciństwie przez Garretta i jego braci. I ten sam
domysł zaświtał im w głowach.
Piętnaście minut pózniej Garrett obracał w palcach jedną ze
zużytych mosiężnych łusek. Było ich pięć. Cztery były puste, piąta
zamknięta z obu końców. Na mosiężnej porysowanej łusce
zewnętrznej wyżłobiono nieudolnie litery F.J.
- Możesz to otworzyć? - Emmę zżerała ciekawość. Garrett
spróbował podważyć zatyczkę szczypcami.
- Potrzebuję mniejszego i ostrzejszego narzędzia.
- Może być spinka do włosów?
- Daj, spróbuję.
Po kilku minutach zatyczka wyskoczyła i potoczyła się po stole.
- A niech to... - Garrett, krzywiąc się, zajrzał do cylindra o
średnicy mniejszej od jego wskazującego palca. - Coś tam jest, ale nie
mogę tego wyjąć.
- Pokaż, może mnie się uda.
Emma ostrożnie wetknęła w łuskę najmniejszy palec i po chwili
wiercenia wyjęła z niej malutką rolkę wysuszonego, kruchego
papieru.
- To chyba przełom w naszych poszukiwaniach - powiedział z
podnieceniem Garrett. - Rozwiń to. Spróbujemy to odczytać.
- Boję się... Ten papier jest taki kruchy, może rozsypać się w pył.
- Nawilżymy go parą. - Garrett zbiegł na dół, żeby zagotować
wodę w czajniku.
119
RS
Kwadrans pózniej z zapartym tchem wpatrywali się w nieczytelne
litery. Niektóre były zupełnie nie do odcyfrowania, tak bardzo
wyblakł atrament, inne zaś zginęły W załamaniach wiekowego
papieru.
- Można odczytać prawie wszystkie litery w górnym wierszu.
Jest tam W i I.I chyba K. Cholera, nic mi z tego nie wychodzi...
Emma dodała S i Y, i mogli już przeczytać W-I-S-K-Y. W drugiej
linii, chociaż była zaplamiona, wyłoniło się nienaruszone R-I-S.
- Co to może znaczyć? Jak myślisz?
- Nie mam pojęcia. - Garrett wzruszył ramionami i rozsiadł się
wygodnie na krześle. - To może być jakiś szyfr. Na przykład
kombinacja do jakiegoś zamka.
- W-I-S-K-Y R-I-S. - powtórzyła głośno Emma, litera po literze.
Razem dopasowywali litery do różnych słów, zdań i imion. W
końcu Garrett, zniechęcony, pokręcił głową.
- Gramy w pokera połową talii. Można założyć, że Frank był
kiepski z ortografii i chciał napisać  whiskey" i  ryż".
- To musi coś oznaczać. Coś ważnego dla Franka, bo przecież
nosił tę łuskę na szyi.
- Nie mamy nawet pewności, że to ta sama łuska, co na zdjęciu.
Ale powiedzmy, że tak... Wygrzebaliśmy te łuski nad rzeką, niedaleko
miejsca, w którym ty wyłowiłaś złotą monetę. Może Frank zdjął
rzemyk z tą łuską, żeby się wykąpać? A może przedstawiciele prawa
dopadli go bez tego rzemyka i przepędzili z powrotem do Arkansas?
- Naprawdę tak było? I to zdarzyło się tutaj, w dolinie?
- Tak głosi legenda.
- Chciałabym usłyszeć całą tę historię. - Podekscytowana Emma
usiadła obok Garretta przy stole.
- Pamiętaj, że to tylko legenda - uprzedził ją Garrett i zaczął
opowiadać jej to, co przekazał mu ojciec. - Podobno Frank i Jesse
postanowili po ostatniej robocie, tej, która przyniosła im skrzynię
złota, przyczaić się na jakiś czas w dolinie Wind River, a potem
ruszyć do Kalifornii i korzystać z bogactwa. I podobno nie
spodziewali się, że ktoś ich będzie ścigać tak daleko na zachodzie,
120
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl