image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W dzieÅ„ bÅ‚Ä…kaÅ‚ siÄ™ po domu bez żadnego celu, w no­
cy przewracał z boku na bok, nie mogąc zasnąć.
Powiedziała, że uwalnia go od siebie... Przysięgała.
Więc dlaczego nie czuł się wolny?
Dlaczego nie przestał o niej myśleć, tęsknić za
nią? Dlaczego nie mógł zapomnieć wyrazu jej twarzy,
Å‚ez na policzkach - ani jednej sekundy ich ostat­
niego spotkania?
Próbował sobie tłumaczyć, że Morgana skłamała
mówiąc, że cofnęła miłosne zaklęcie. Czuł jednak
w głębi duszy, że to on okłamuje samego siebie.
Dopiero po tygodniu dał za wygraną i pojechał
do niej. Dom wyglądał na opuszczony. W sklepie
zastał Mindy, która spojrzawszy na niego z pogardą
oświadczyła, że Morgana wyjechała, ale nie jego
sprawa dokąd, ani na jak długo.
Powinien odetchnąć z ulgą. Zapomnieć o niej
i wrócić do normalnego życia. Tak postanowił. Przez
kilka dni naprawdę starał się zapomnieć. I wrócić.
SpacerujÄ…c pewnego dnia po plaży wyobraziÅ‚ so­
bie, że idÄ… obok siebie, trzymajÄ…c za rÄ™ce podska­
kujące, roześmiane dziecko...
Uciekł więc z Monterey do Los Angeles.
Wmawiał sobie, że nareszcie dobrze się czuje:
w wielkomiejskim haÅ‚asie, zgieÅ‚ku bezimiennego tÅ‚u­
mu. Umówił się na lunch ze swoim agentem, żeby
Zniewolenie 199
porozmawiać o obsadzie aktorskiej filmu. Wieczo­
rami rzucał się w wir zabawy. Wędrując od klubu
do klubu zastanawiał się, czy nie popełnił błędu
porzucajÄ…c miasto tÄ™tniÄ…ce życiem dla wielkiego do­
mu z ogrodem...
Po trzech dniach miał dosyć rozrywek oraz miasta
tętniącego życiem. Tęsknił za wiatrem w kominie,
szumem fal... i za MorganÄ….
Jeszcze raz pojechaÅ‚ do sklepu, ale Mindy by­
Å‚a nieubÅ‚agana. Nie zaszczyciÅ‚a go ani jednym sÅ‚o­
wem.
Doprowadzony do ostatecznoÅ›ci, zatrzymaÅ‚ samo­
chód przed domem Morgany. Postanowił śledzić go
dzieÅ„ i noc. PocieszaÅ‚ siÄ™, że minÄ…Å‚ już prawie mie­
siąc, że przecież Morgana musi wrócić - do domu,
do pracy...
Na litość boską! Przecież na nią czeka. Gotów
był błagać, walczyć o nią, zrobić wszystko, byle tylko
wróciła. Do domu, który tak kochała... i do jego
życia.
Położył rękę na talizmanie. Zamknął oczy, żeby
myśleć tylko o niej.
- Kochanie, wiem, że usłyszysz mnie, jeśli tylko
zechcesz. Nie możesz mnie skreślić... tak po prostu.
Nie zrobisz tego. ZachowaÅ‚em siÄ™ jak idiota, naopo­
wiadałem bzdur, ale to nie powód, żeby skazywać
mnie na dożywocie.
Czuł jej obecność. Naprawdę wierzył, że Morgana
jest blisko. Otworzył powoli oczy, z bijący sercem
podniósł głowę... Zobaczył nad sobą rozbawioną
twarz jej kuzyna.
- Co to? - Sebastian zakpił bezlitośnie. - Nocne
polowanie?
- Gdzie ona jest? - Nash wyskoczył z samochodu
200 Nora Roberts
z zaciÅ›niÄ™tymi pięściami. - Musisz wiedzieć i prÄ™­
dzej czy pózniej powiesz mi... - Chwycił Sebastiana
za koszulÄ™.
- Uważaj, przyjacielu. Zastanów siÄ™, zanim za­
dasz następne pytanie, bo odpowiem ci bez słów
- warknął groznie. - Marzyła mi się taka rozmowa
od kilku tygodni...
Perspektywa męskiej walki przemówiła Nashowi
do wyobrazni. Uśmiechnął się złowrogo.
- W takim razie nic prostszego, jak...
- Opanujcie siÄ™, z Å‚aski swojej - rozkazaÅ‚a Ana­
stazja. - Jeden i drugi. DomyÅ›lam siÄ™, z jakÄ… przy­
jemnością rozkwasilibyście sobie nosy, ale nie przy
mnie!
- Chcę wiedzieć, gdzie ona jest... - syknął Nash,
opuszczając bezwładnie ręce.
- Twoje zachcianki guzik nas obchodzÄ…. - Seba­
stian wzruszyÅ‚ ramionami. - Ale co jest z tobÄ…, chÅ‚o­
pie? Zrobiłeś się strasznie nerwowy. Sumienie cię
gryzie, czy co?
- Przestań, Sebastianie... - W spokojnym głosie
Any zabrzmiała nuta współczucia. - Nie widzisz, że
on cierpi?
- To prawda - jęknął Nash, wpatrując się tępo
w ziemiÄ™.
- I że ją kocha?
- Ano, nie zmienisz chyba zdania z powodu jego
zbolałej miny. - Sebastian wybuchnął sardonicznym
śmiechem.
- Na litość boską, kuzynie! Sam możesz zajrzeć
do jego duszy - powiedziała Ana.
Sebastian spoważniał na chwilę, przymknął oczy,
a potem znów się roześmiał.
- Zwięta prawda. No, no... - Zaczął kręcić głową
Zniewolenie
201
z pełną świadomością, że prowokuje Nasha. - Co
za diabeł musiał cię podkusić, żeby tak to wszystko
zabagnić...
- Nie będę się przed tobą tłumaczył - warknął
Nash. - Wszystko, co mam do powiedzenia, powiem
Morganie.
- Słusznie. Tylko widzisz... Coś mi się zdaje, że
Morgana doszła do wniosku, że powiedziałeś już
wszystko. Nie sądzę, żeby czuła się teraz na siłach
wysłuchiwać twoich obrzydliwych pomówień po raz
kolejny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl