Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słaba i niemal uległa pokusie. A przecież sama mówiła, że seks nie jest żadnym lekarstwem na ich problemy. Wręcz przeciwnie. Gdyby dziś poszła z nim do łóżka, miałby prawo wierzyć, że jednak akceptuje go takim, jaki jest. A tymczasem nadal było między nimi zbyt wiele niewyjaśnionych spraw. Po drugie powinna pamiętać, po co ją tu przywiózł. Bynajmniej nie po to, by zrobić jej romantyczną niespodziankę. Owszem, jest mu potrzebna, ale tylko do pomocy. Nie zaszkodzi o tym pamiętać, pomyślała rozgoryczona. - Obiecałam ci całkowitą szczerość, więc przyznam, że pragnę cię tak, że aż mnie boli całe ciało. Więc proszę, idz już i zostaw mnie samą. Oboje wiemy, że nie zostałam tu po to, żeby się z tobą kochać. Dla mnie seks to za mało. Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, gdy mówiła, jak bardzo go pragnie, znikł, gdy wypowiedziała ostatnie zdanie. - Jules, czy ty naprawdę nie widzisz, że ja się staram?! - wyrzucił z siebie. - Rozmawiam z tobą, mówię, co czuję, co mnie dręczy! - Widzę, ale wiem, że robisz to nie dla mnie. Rozumiem, kochasz swoją córkę. To wspaniale, ale mnie... - ...to nie wystarczy - warknął, zdumiewając ją swoim gniewem. - Nie zapominaj, że to ja od ośmiu tygodni próbuję nawiązać z tobą kontakt. - Bo zadzwoniła do ciebie Kirsten i zrozumiałeś, że jesteś w kropce. Gdyby nie to, nie pisnąłbyś słówka. R L T - Zapomniałaś wspomnieć, że w nic mi nie wierzysz - rzucił z sarkazmem. - Mam ci przedstawić dowody na piśmie? Przykro mi, ale ich nie mam. Musisz więc uwierzyć na słowo, że nigdy cię nie okłamałem. W żadnej sprawie. Spojrzała na niego wymownie. - Jeszcze raz powtarzam, że nigdy cię nie okłamałem. Nie mówiłem ci wszystkiego, zbywałem cię, wymyślałem przeróżne preteksty, ale dotyczyło to albo pracy albo spraw rodzinnych. Dzisiaj byłem z tobą całkowicie szczery. - Doceniam to, ale jest to niewielka pociecha. Obawiam się, że za każdym razem, gdy powiesz mi coś o sobie, będę się zastanawiała, co przede mną zataiłeś. Zaklął i odwrócił się do niej plecami. - Powiedzieliśmy sobie wystarczająco dużo jak na jeden dzień. Nie mam najmniejszego zamiaru ciągnąć tej rozmowy i niszczyć tego, co jeszcze nam zostało. W tej chwili przemawia przez nas złość. - W takim razie dobranoc - szepnęła. Skoro Matt uważa, że jej słowa są podyktowane złością, szanse na uratowanie ich związku są bliskie zeru. - Zpij dobrze. - Dziękuję, ale wiesz, że bez ciebie to niemożliwe - burknął. - Pocieszam się, że przynajmniej o czymś się dziś przekonałem. O tym, że wciąż ma na jego punkcie bzika? - Dowiem się, o czym? - Uznała, że zasłużył na chwilę triumfu. - Wiem, że między nami jeszcze nie koniec. Masz na mnie ochotę, a to znaczy, że wciąż mnie kochasz. Powinna przyznać mu rację. Swoich uczuć była pewna. Szkoda, że nie mogła zajrzeć do jego serca, by sprawdzić, co się w nim kryje. - Ty też kiedyś mocno pragnąłeś Kirsten, czego owocem jest Molly. Czy to znaczy, że ją kochałeś? Czy może twoja teoria odnosi się tylko do mnie? Zapadła nieprzyjemna cisza. Dopiero po chwili Matt rzucił znużonym głosem: - Jak zawsze szczera aż do bólu. Nigdy pierwsza nie składasz broni, prawda? - Nigdy. Dlatego tu jestem. Chociaż powinnam posłać cię do wszystkich diabłów, bo tylko na to zasługujesz. R L T - Julie, czy ty naprawdę nie rozumiesz, że ja ci nie pozwolę odejść? Nie mogę cię stracić, więc będę o ciebie walczył wszystkimi możliwymi sposobami. Poczuła na plecach przyjemny dreszczyk. Czy aby się nie przesłyszała? - Mamy za sobą wyjątkowo długi dzień. Jestem zbyt zmęczona, żeby dalej ciągnąć tę rozmowę. Nie wiem, o co chodzi, ale ranisz mnie nawet wtedy, kiedy mówisz miłe rzeczy. - Nadal mi nie wierzysz? - Dziwisz się? - Zmęczenie i frustracja sprawiły, że przestała panować nad emocjami. - Nie wierzę ci, tak jak nie wierzyłam twojemu ojcu. Niby był dla mnie miły, niby mówił, że potrzebujesz odmiany, a ja i tak wiedziałam, że nie traktuje mnie po- ważnie. Przyznaj, twój ojciec chciał, żebyś spotykał się z Elise? - Tak. - Namawiał cię, żebyś się z nią ożenił? - Nagle ją olśniło. - To on rozpuścił plotki o waszym ślubie? - Myślę, że tak. - Sztuczka stara jak świat. Ale jaka skuteczna! Twój ojciec zawsze miał usta pełne frazesów. Potrafił skutecznie manipulować, traktował ludzi jak marionetki. Nie mówił wprost, o co mu chodzi, ale dyskretnie i konsekwentnie realizował swój plan. Jaki ojciec, taki syn! - Nie jestem taki jak on! - Oczy Matta wyglądały jak bryła lodu rozświetlona wewnętrznym ogniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|