image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

McCarthym. Ten błysk, jaki miała wtedy w oczach! Jaka
potrafiła być spontaniczna i bardzo, aż do przesady
zabawna. Nie wiem, co się stało, co ją odmieniło, a może
przestraszyło. Ludzie twierdzą, że po prostu dojrzała.
Nie sądzę, aby to wyjaśniało zmianę. Uważam, że coś
musiało się za tym kryć.
Melissa - zawsze nazywaliśmy ją Mel - dała mi znak
oczami. Wymknęliśmy się do bocznego pokoju, klasycznego
amerykańskiego saloniku z telewizorem. Sięgnąłem do
kieszeni i namacałem zdjęcie Kena.
 Ralph i ja wyjeżdżamy jutro rano - oznajmiła Melissa.
 Szybko.
 Co chcesz przez to powiedzieć?
Potrząsnąłem głową.
 Mamy dzieci. Ralph pracuje.
- Racja - zauważyłem. - Dobrze, że w ogóle się
pokazaliście.
Szeroko otworzyła oczy.
- To okropne, co powiedziałeś.
Strona 44
Bez pozegnania
Miała słuszność. Obejrzałem się przez ramię. Ralph
siedział z ojcem i Lou Farleyem, zajadając szczególnie
paskudnego "niechluja". Kawałek sałaty przykleił mu się
do kącika ust. Chciałem powiedzieć Mel, że mi przykro.
Nie potrafiłem. Była najstarsza z naszej trójki, trzy
lata starsza od Kena, a pięć ode mnie. Kiedy znaleziono
ciało Julii, uciekła z domu. Tylko tak można było to
określić. Razem z mężem i dzieckiem przeniosła się na
drugi koniec kraju. Zazwyczaj rozumiałem ją, lecz wciąż
złościło mnie to, co uważałem za zdradę.
Znów pomyślałem o zdjęciu Kena i nagle podjąłem decyzję.
- Chcę ci coś pokazać.
Odniosłem wrażenie, że Melissa wzdrygnęła się, jakby w
obawie przed ciosem, ale może tylko mi się tak wydawało.
Miała fryzurę ulubioną przez gospodynie z przedmieść -
trwała, włosy utlenione i sięgające do ramion - zapewne
takie podobały się Ralphowi. Mnie się nie podobały, nie
było jej z nimi do twarzy.
Odeszliśmy w głąb pokoju, aż pod drzwi prowadzące do
garażu. Obejrzałem się. Wciąż widziałem ojca, Ralpha i
Lou Farleya.
Otworzyłem drzwi. Mel spojrzała ze zdziwieniem, ale
poszła za mną. Stanęliśmy na cementowej podłodze w
chłodnym garażu. Reprezentował styl sprzed Wielkiego
Amerykańskiego Zagrożenia Pożarowego. Zardzewiałe puszki
po farbach, spleśniałe kartony, kije baseballowe, stary
wiklinowy kosz, łyse opony - wszystko porozrzucane wokół
jak po eksplozji. Na podłodze były plamy oleju, a
zalegający kurz nadawał wszystkiemu szary kolor i
utrudniał oddychanie. Z sufitu wciąż zwisał sznurek.
Pamiętam, jak ojciec zrobił trochę wolnego miejsca i
przywiązał do sznurka piłkę tenisową, żebym mógł ćwiczyć
uderzenia kijem baseballowym. Nie mogłem uwierzyć, że ona
wciąż tu wisi.
Melissa nie odrywała ode mnie wzroku.
Nie wiedziałem, jak to powiedzieć.
- Wczoraj przeglądaliśmy z Sheilą rzeczy matki -
zacząłem.
Lekko zmrużyła oczy. Zamierzałem opowiedzieć, że
zaglądając do szuflad, natrafiliśmy na laminowane
ogłoszenia o narodzinach i ten stary program z czasów,
kiedy mama grała "Mamę" w teatrzyku w Livingston, i jak
siedzieliśmy z Sheilą nad tymi starymi zdjęciami -
pamiętasz to z królem Husajnem, Mel? - ale nie chciało mi
to przejść przez gardło.
Bez słowa sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem fotografię.
Wystarczył jej jeden rzut oka. Odskoczyła, jakby zdjęcie
parzyło. Kilkakrotnie spazmatycznie wciągnęła powietrze i
Strona 45
Bez pozegnania
cofnęła się. Ruszyłem ku niej, ale powstrzymała mnie,
podnosząc rękę. Kiedy znów na mnie spojrzała, jej twarz
była zupełnie bez wyrazu. Nie malowało się na niej
zdziwienie ani niepokój, ani radość.
Ponownie podsunąłem jej zdjęcie. Tym razem nawet nie
mrugnęła okiem.
 To Ken - wyrwałem się głupio.
 Widzę, Will.
- To wszystko, co masz do powiedzenia?
- A co chciałbyś usłyszeć?
 On żyje. Mama wiedziała o tym. Miała to zdjęcie.
Cisza.
 Mel?
 On żyje - powtórzyła. - Słyszę cię.
Oniemiałem na taką reakcję, a raczej brak reakcji.
 Jeszcze coś? - zapytała Melissa.
 Nie interesuje cię nic więcej?
 A co może mnie interesować, Will?
 Ach, racja, zapomniałem. Musisz wracać do Seattle.
 Tak.
Odsunęła się ode mnie. Znów wpadłem w gniew.
 Mel, pomogła ci ucieczka?
 Nigdzie nie uciekałam.
 Bzdura.
 Ralph dostał tam pracę.
 Pewnie.
 Jak śmiesz mnie osądzać?
Nagle przypomniałem sobie, jak we troje godzinami
bawiliśmy się w motelowym basenie w pobliżu Cape Cod.
Tony Bonoza zaczął rozgłaszać plotki o Mel i Ken
poczerwieniał, kiedy je usłyszał, a potem sprał Bonozę,
chociaż ten był od niego o dwa lata starszy i dziesięć
kilo cięższy.
 Ken żyje - powtórzyłem.
 Czego ode mnie oczekujesz?
W jej głosie słyszałem błagalną nutę.
 Zachowujesz się tak, jakby to nie miało znaczenia.
 Nie jestem pewna, czy ma.
 Co to ma znaczyć, do diabła?
 Ken nie jest już częścią naszego życia.
 Mów za siebie.
 Dobrze, Will. On nie jest już częścią mojego życia.
 Jest twoim bratem.
 Sam dokonał wyboru.
 W ten sposób dla ciebie umarł?
 A czy tak nie byłoby lepiej? - Potrząsnęła głową i
zamknęła oczy. Czekałem. - Może rzeczywiście uciekłam,
Will. Ale ty też. Mieliśmy wybór. Nasz brat albo jest
Strona 46
Bez pozegnania
trupem, albo mordercą. Tak czy inaczej, dla mnie umarł.
Ponownie pokazałem jej zdjęcie.
- Wiesz, że może być niewinny.
Melissa spojrzała na mnie i nagle znów stała się starszą
siostrą.
 Daj spokój, Will. Dobrze wiesz, że tak nie jest.
 Bronił nas, kiedy byliśmy dziećmi. Troszczył się o nas.
 Kochał nas.
 Ja też go kochałam. Wiedziałam jednak, jaki jest. Miał
skłonność do używania przemocy, Will. Zdajesz sobie z
tego sprawę. Owszem, bronił nas. Czy nie sądzisz, że
robił to także dlatego, iż sprawiało mu to przyjemność?
Wiesz, że przed śmiercią był zamieszany w coś złego.
 To jeszcze nie oznacza, że jest mordercą.
Melissa ponownie zamknęła oczy. Widziałem, że zbiera
siły.
- Rany boskie, Will, a co robił tamtej nocy?
Nasze spojrzenia spotkały się. Nie odpowiedziałem. Nagle
zrobiło mi się zimno.
- Zapomnijmy o morderstwie, dobrze? Dlaczego Ken uprawiał
seks z Julie Miller?
Te słowa przeszyły mnie na wskroś, nie mogłem złapać
tchu. Kiedy go w końcu odzyskałem, mój głos był tak
cichy, jakby dobiegał z oddali.
 Zerwaliśmy ze sobą prawie rok wcześniej.
 Chcesz mi powiedzieć, że się z tym pogodziłeś?
 Ja... była wolna. On też. Nie mieli powodu...
 On cię zdradził, Will. Spójrz prawdzie w oczy. W
najlepszym razie przespał się z kobietą, którą kochałeś.
Jaki brat tak postępuje?
 Zerwaliśmy - powtórzyłem rozpaczliwie. - Nie miałem do
niej żadnych praw.
 Kochałeś ją.
 To nie ma nic do rzeczy.
Patrzyła mi prosto w oczy.
- I kto teraz ucieka?
Zatoczyłem się do tyłu i omal nie upadłem na cementowe
schody. Ukryłem twarz w dłoniach. Potrwało to dłuższą
chwilę, zanim się pozbierałem.
 Nadal jest naszym bratem.
 Co zamierzasz zrobić? Znalezć go? Oddać w ręce policji?
 Pomóc mu ukrywać się dalej?
Nie potrafiłem odpowiedzieć na te pytania. Melissa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl