image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więcej nie wynająłby mnie. . .
 Szczerze mówiąc  powiedział William ostro  rozczarowujesz mnie, Donalu.
Czy zupełnie pozbawiony jesteś zdolności przewidywania?  W jego głosie dało się
306
słyszeć lekkie zniecierpliwienie.  Czy nie widzisz, że w nieunikniony sposób zmie-
rzamy ku jednemu rządowi dla wszystkich światów? Może nie dojdzie do tego już ju-
tro, może nawet nie w następnej dekadzie, ale jakakolwiek organizacja ponadplanetarna
musi nieuchronnie rozrosnąć się w najwyższą centralną władzę.
 W którym to przypadku  wtrącił Donal  nadal będę najemnym pracowni-
kiem. Chcę  oczy zaświeciły mu mocniej  posiadać coś. Jakiś świat. . . dlaczego
nie? Jestem przygotowany, by rządzić światem i bronić go.  Popatrzył na Williama. 
Ty zachowasz swoją pozycję  powiedział.
Oczy Williama były twarde i jasne jak dwa oszlifowane kamienie. Zaśmiał się krót-
ko.
 Nie owijasz niczego w bawełnę  stwierdził.
 Nie jestem tego rodzaju człowiekiem  powiedział Donal z lekką przechwał-
ką w głosie.  Powinieneś się spodziewać, że przejrzę twój plan. Chcesz najwyższej
władzy? Bardzo dobrze. Daj mi jeden ze światów. . . pod twoim zwierzchnictwem.
 A gdybym miał dać ci jakiś świat?  zapytał William.  Który?
 Jakiś spory.  Donal oblizał wargi.  Może Nową Ziemię?
307
William roześmiał się. Donal zesztywniał.
 Zmierzamy donikąd  stwierdził Donal i wstał.  Dziękuję za lunch.  Od-
wrócił się i ruszył w stronę drzwi.
 Zaczekaj!
Obejrzał się na dzwięk głosu Williama, który również wstał i podszedł do Donala.
 Znowu cię nie doceniłem  zaczął mówić William.  Wybacz mi.  Poło-
żył dłoń na ramieniu Donala, zatrzymując go.  Prawda jest taka, że uprzedziłeś mnie
jedynie. W rzeczywistości planowałem, że będziesz kimś więcej niż najemnym żołnie-
rzem. Ale. . . to wszystko sprawa przyszłości  wzruszył ramionami.  Mogę ci tylko
obiecać to, czego chcesz.
 O  powiedział Donal.  Chcę czegoś więcej niż obietnicy. Mógłbyś przygo-
tować kontrakt zapewniający mi najwyższą władzę na Nowej Ziemi.
William popatrzył na niego ze zdumieniem i tym razem śmiał się długo i głośno.
 Donalu?  rzekł w końcu.  Wybacz mi. . . ale co by ci przyszło z takiego
kontraktu?  Rozłożył ręce.  Któregoś dnia Nowa Ziemia może będzie moja i dam
ci ją. Ale teraz. . . ?
308
 A jednak mógłbyś mi dać obietnicę na piśmie. Byłaby gwarancją, że naprawdę
myślisz to, co mówisz.
William przestał się śmiać. Jego oczy zwęziły się.
 Podpisać się pod czymś takim?  powiedział.  Za jakiego głupca mnie uwa-
żasz?
Donal spuścił z tonu, słysząc gniewną pogardę w głosie starszego mężczyzny.
 Dobrze. . . więc przynajmniej sporządzmy taką umowę  zaproponował.  Nie
powinienem spodziewać się, że ją podpiszesz. Ale. . . przynajmniej miałbym coś.
 Miałbyś coś, co mogłoby ściągnąć na mnie kłopoty  powiedział William. 
Zdajesz sobie, mam nadzieję, sprawę, że niczego byś nie osiągnął. . . wobec mojego
zaprzeczenia, że kiedykolwiek rozmawialiśmy na ten temat.
 Czułbym się bezpieczniejszy, gdyby z góry zostały ustalone warunki  wyjaśnił
Donal niemal pokornie.
William wzruszył ramionami z odcieniem lekceważenia.
 Chodz więc  powiedział i poszedł przez pokój do biurka. Nacisnął guzik
i wskazał mikrofon.  Dyktuj.
309
* * *
Trochę pózniej, opuszczając apartament Williama z nie podpisaną umową w kiesze-
ni, Donal z takim impetem wypadł na główny korytarz hotelowy, że omal nie potrącił
Anei, która również wychodziła.
 Dokąd idziesz?  zapytał.
Dziewczyna spojrzała na niego.
 Nie twoja sprawa!  burknęła, ale wyraz jej twarzy, którego nie pozwoliłaby
jej ukryć wrodzona uczciwość, wzbudził w nim nagłe podejrzenie. Szybkim ruchem
złapał jej prawą dłoń zaciśniętą w pięść. Walczyła, ale z łatwością odgiął jej palce.
W zagłębieniu dłoni leżał mały mikrofon kontaktowy.
 Nigdy nie przestaniesz być głupia  powiedział ze znużeniem, puszczając jej
rękę, w której nadal tkwił mikrofon.  Ile usłyszałaś?
 Wystarczająco dużo, by utwierdzić się w swojej opinii o tobie!  wysyczała.
 Idz z tą opinią na następną sesję konferencji, jeśli uda ci się tam dostać  pora-
dził.
310
I odszedł.
Patrzyła za nim, trzęsąc się z wściekłości i poczucia zdrady, dla którego nie potrafiła
znalezć gotowego ani sensownego wytłumaczenia.
Przez całe popołudnie i wieczór wmawiała sobie, że nie ma zamiaru przysłuchiwać
się następnej sesji. Nazajutrz rano jednak zapytała Galta, czy nie mógłby postarać się
dla niej o przepustkę do sali konferencyjnej.
Marszałek zmuszony był poinformować ją, że na prośbę Williama ta sesja miała być
zamknięta. Obiecał jednak, że przyniesie jej wszelkie wiadomości, jakie będzie mógł.
Musiała więc zadowolić się tym.
Kiedy Galt przyszedł na konferencję, okazało się, że jest spózniony i że sesja roz-
poczęła się już przed kilkoma minutami. William właśnie przedstawił propozycję, która
sprawiła, że marszałek Freilandii zesztywniał, zajmując swoje miejsce przy stole kon-
ferencyjnym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl