Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stojÄ…cego tam mężczyznÄ™. - Wejdz! - zawoÅ‚aÅ‚a. StaÅ‚a przy otwartych drzwiach, gotowa powitać go z ot wartymi ramionami. - Nie sÄ…dziÅ‚am, że przyjdziesz - powiedziaÅ‚a gorÄ…czkowo. SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… uprzejmie, ale nie zrobiÅ‚ kroku w jej stronÄ™. - MusiaÅ‚em. - MyÅ›laÅ‚am, że jesteÅ› na mnie zÅ‚y po tym, co powie dziaÅ‚am. Gdy zrozumiaÅ‚a, że jej nie uÅ›ciÅ›nie, cofnęła siÄ™ i wpuÅ› ciÅ‚a go do pokoju. - Nie, nie jestem zÅ‚y. ByÅ‚aÅ› w szoku. Zapomnijmy o tym. Nie byÅ‚o to radosne pojednanie, jakiego oczekiwaÅ‚a. PrzyszedÅ‚ do niej, ale zachowywaÅ‚ rezerwÄ™. Gdy poÅ‚oży Å‚a mu rÄ™kÄ™ na ramieniu, uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ostrożnie, ale nie wziÄ…Å‚ jej w ramiona. - Zaparzysz kawÄ™? - poprosiÅ‚. - OczywiÅ›cie. Gdy krzÄ…taÅ‚a siÄ™ po kuchni, staÅ‚ w drzwiach, oparty o futrynÄ™. - Może zasÅ‚użyÅ‚em sobie na twoje podejrzenia - powie- Zima w Wenecji 97 dziaÅ‚. - OczywiÅ›cie, nie schowaÅ‚bym jej przed tobÄ…, ale przez moment żaÅ‚owaÅ‚em, że nie mogÄ™ cofnąć zegara i po wstrzymać tego, co siÄ™ staÅ‚o. Rosa od piÄ™ciu lat należy do mojej rodziny. Kocham jÄ…. - CzyżbyÅ› nie chciaÅ‚ przyznać, że ona należy do mnie? - spytaÅ‚a ostro. -Tego nie powiedziaÅ‚em. SprawdziÅ‚em pewne rzeczy w Internecie. ZnalazÅ‚em raporty o napadzie, które potwier dziÅ‚y wszystko, co mi opowiedziaÅ‚aÅ›. W jednym z nich za mieszczono zdjÄ™cie twego męża. RozpoznaÅ‚em w nim Jame sa Cardewa. - UrwaÅ‚ na chwilÄ™. - Gdy zobaczyÅ‚em ciÄ™ po raz pierwszy, dostrzegÅ‚em w tobie coÅ› znajomego. Wtedy tego nie rozumiaÅ‚em. Teraz wiem, że patrzÄ…c na ciebie, widziaÅ‚em RosÄ™. - Ale my nie jesteÅ›my podobne. - Oprócz czoÅ‚a. Ma dokÅ‚adnie takie samo, niskie czo Å‚o jak ty. Zwykle ukrywa je pod grzywkÄ…, ale gdy dziÅ› zo baczyÅ‚em ruch, jakim odsuwa wÅ‚osy, wszystko nagle staÅ‚o siÄ™ jasne. - MuszÄ™ wiedzieć wiÄ™cej - powiedziaÅ‚a cicho. - Wszyst ko, co możesz mi o nim powiedzieć. - Czy to ma jeszcze jakieÅ› znaczenie? - Mam sześć pustych lat do wypeÅ‚nienia. Nie bÄ™dzie mi siÄ™ podobać to, co mi powiesz, ale muszÄ™ wiedzieć. - Może masz racjÄ™ - powiedziaÅ‚ w koÅ„cu. - Powiem ci wszystko, co wiem. ROZDZIAA ÓSMY Vincenzo odetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko, zanim zaczÄ…Å‚ mówić. - Twoi przyjaciele mieli racjÄ™, twierdzÄ…c, że widzieli go w Wenecji i Rzymie. Bianca poznaÅ‚a go wÅ‚aÅ›nie w Rzymie, gdzie prowadziÅ‚ galeriÄ™ sztuki. - HandlowaÅ‚ sztukÄ…? - zawoÅ‚aÅ‚a oburzona Julia. - On nie miaÅ‚ o sztuce zielonego pojÄ™cia! - Jak widać, byÅ‚ geniuszem autoreklamy. W każdym ra zie miaÅ‚ sporo pieniÄ™dzy i galeriÄ™ w ekskluzywnej dzielni cy miasta. - MusiaÅ‚ dostać swojÄ… dziaÅ‚kÄ™ z kradzieży. - WystarczyÅ‚o, by mógÅ‚ robić wrażenie, że odniósÅ‚ sukces. Gdy Bianca wróciÅ‚a do domu, przyjechaÅ‚ za niÄ…. TwierdziÅ‚, że zamierza otworzyć filiÄ™ w Wenecji. Pózniej okazaÅ‚o siÄ™, że musiaÅ‚ zniknąć z Rzymu, ponieważ sprzedaÅ‚ rzekomo bez cenne przedmioty, które okazaÅ‚y siÄ™ falsyfikatami. Oszukani klienci zażądali zwrotu pieniÄ™dzy. W koÅ„cu nie miaÅ‚ wybo ru i musiaÅ‚ to zrobić. PieniÄ…dze, które mu zostaÅ‚y, szybko siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y. ProwadziÅ‚ kosztowne życie. KupowaÅ‚ bezwartoÅ› ciowe przedmioty, dokonywaÅ‚ zÅ‚ych inwestycji. ByÅ‚ gÅ‚upim, powierzchownym czÅ‚owiekiem. - DokÅ‚adnie tak - potwierdziÅ‚a skwapliwie. - Ale, oczywiÅ›cie, nie podejrzewaÅ‚em niczego gorszego. MiaÅ‚ paszport na nazwisko James Cardew i córkÄ™ RosÄ™. Zima w Wenecji 99 - FaÅ‚szywe dokumenty nie sÄ… trudne do zdobycia, gdy ma siÄ™ pieniÄ…dze. - Na pewno przez jakiÅ› czas je miaÅ‚. Gdy siÄ™ skoÅ„czyÅ‚y, staraÅ‚ siÄ™ wydobyć trochÄ™ ode mnie, ale to byÅ‚o tuż po na szym bankructwie i wszyscy wiedzieli, że jesteÅ›my biedni. Jednak on byÅ‚ przekonany, że ukryÅ‚em forsÄ™ przed wierzy cielami. ZażądaÅ‚ części spadku Bianki. - To dla niego typowe - wtrÄ…ciÅ‚a. - Nigdy nie przyjmo waÅ‚ do wiadomoÅ›ci, że sprawy wyglÄ…dajÄ… tak, jak wyglÄ…da jÄ…, zwÅ‚aszcza gdy chodziÅ‚o o pieniÄ…dze. Czyżby podejrze waÅ‚, że Bianca ma ukrytÄ… fortunÄ™, gdy siÄ™ z niÄ… żeniÅ‚? - Nigdy nie miaÅ‚em zÅ‚udzeÅ„, że ożeniÅ‚ siÄ™ z niÄ… tylko z miÅ‚oÅ›ci. A może wcale jej nie kochaÅ‚? - Chcesz zrobić mi przyjemność? - spytaÅ‚a ze zÅ‚oÅ›ciÄ…. - MyÅ›lisz, że jego uczucia mnie jeszcze obchodzÄ…? - KiedyÅ› byÅ‚aÅ› w nim bardzo zakochana. - To byÅ‚o w innym życiu. - CiÄ…gÅ‚e to powtarzasz. - SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… z posÄ™pnÄ… minÄ…. - Ale tamto życie odbija siÄ™ na terazniejszoÅ›ci w najmniej spodziewanych momentach. Tak czy owak, ze wzglÄ™du na Biance, która przechodziÅ‚a trudny okres, wziÄ…Å‚em pożycz kÄ™ pod zastaw restauracji i daÅ‚em mu pieniÄ…dze. - Ile czasu upÅ‚ynęło, zanim wróciÅ‚ po nastÄ™pne? - Niezbyt wiele. Ale wtedy pobiliÅ›my siÄ™ i wylÄ…dowaÅ‚ , w kanale. - Dobra robota! - pochwaliÅ‚a. - Jedyne, co mogÄ™ o nim pozytywnego powiedzieć, to że kochaÅ‚ RosÄ™. To znaczy, byÅ‚ dobrym ojcem. - Dobry ojciec, który pozbawia dziecko matki? - MuszÄ™ przyznać, że zawsze okazywaÅ‚ jej czuÅ‚ość i za interesowanie. .. 100 Lucy Gordon - W porzÄ…dku. - Nie chciaÅ‚a tego sÅ‚uchać. - PamiÄ™tam, że uwielbiaÅ‚ z niÄ… przebywać. - Ona go też kochaÅ‚a - ciÄ…gnÄ…Å‚. - I pokochaÅ‚a również Biance. Wiem, że nieÅ‚atwo ci tego sÅ‚uchać, ale musisz wie dzieć, na czym stoisz. - DziÄ™kujÄ™ - powiedziaÅ‚a bezbarwnym gÅ‚osem. - Na podstawie dzisiejszego z niÄ… spotkania niewiele mogÅ‚a bym powiedzieć. - Nie pÅ‚akaÅ‚a i nie okazywaÅ‚a żadnych emocji, prawda? - powiedziaÅ‚ ponurym gÅ‚osem. - Minęły już cztery miesiÄ… ce i nadal... Julia wpatrywaÅ‚a siÄ™ w niego. - Chcesz powiedzieć, że w ogóle nie pÅ‚akaÅ‚a? - Ani razu. Nawet pierwszego dnia, gdy nadeszÅ‚a wiado mość. .. - Bezradnie wzruszyÅ‚ ramionami. - Po prostu za mknęła siÄ™ w sobie. Nikogo do siebie nie dopuszcza. Nawet mnie. - PopatrzyÅ‚ na JuliÄ™. - Ty znasz to uczucie? - Tak - OddychaÅ‚a ciężko. - Czasami to jedyny sposób ochrony samej siebie. - Zamknąć swoje uczucia w żelaznej skrzyni opatrzo nej napisem Niepotrzebne". A potem zakopać skrzyniÄ™ tak gÅ‚Ä™boko, by nigdy jej nie odnalezć - przypomniaÅ‚ jej wÅ‚asne sÅ‚owa. - Ale ona ma dopiero osiem lat - wtrÄ…ciÅ‚a Julia posÄ™pnie. - Zawsze uwielbiaÅ‚a karnawaÅ‚, a teraz nawet nie chce o tym myÅ›leć. - KarnawaÅ‚? - W lutym. Wszyscy przebierajÄ… siÄ™ w kolorowe kostiu my i zakÅ‚adajÄ… maski. W zeszÅ‚ym roku tak cudownie ba wiÅ‚a siÄ™ z Jamesem i BiancÄ…... PróbujÄ™ jÄ… zachÄ™cić, ale... - WzruszyÅ‚ ramionami. Zima w Wenecji 101 - Co mam robić? - nagle wybuchÅ‚a. - Tyle razy wyob rażaÅ‚am sobie, co jej powiem, gdy znów siÄ™ spotkamy! A dziÅ› wszystko wydaje mi siÄ™ bezsensowne! Co mam robić? - Zaufaj mi. - MogÄ™? - Nie masz innego wyjÅ›cia. - SkrzywiÅ‚ siÄ™ lekko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|