Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odegrana scena. Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, to proszę. Chcę wiedzieć, co wiesz o moim ojcu i skąd masz te informacje. Eric westchnął cię\ko. Zbyt pózno zorientował się, \e popełnił błąd, ale nie miał ju\ odwrotu. Wiem, \e twoim ojcem jest Daniel Ransome i \e był zamieszany w aferę na Wall Street, związaną z przeciekiem informacji o stanie przedsiębiorstw. Jak na dziennikarza o takiej sławie wywęszyłeś bardzo mało powiedziała zgryzliwie. A miałeś przecie\ wystarczająco du\o czasu. Naprawdę myślisz, \e grzebałem w twoim \yciorysie, od kiedy cię poznałem? zapytał, niemile zatłoczony. A nie robiłeś tego? Jasne, \e nie! Dlaczego miałbym to robić? Kto cię wie? prychnęła wściekle. Mo\e szukałeś materiału do następnej ksią\ki? Gdyby tylko dała mu szansę, mógłby przyznać, \e posunął się za daleko. Jednak irytacja i ura\ona duma wzięły górę nad ostro\nością. Teraz był równie wściekły, jak ona. Od tamtej pory giełda prze\yła ju\ kilkanaście skandali większego formatu. Dlaczego miałbym się podniecać jakąś starą historią? Nie wiem, mo\e to odruch zawodowy wzruszyła ramionami. Poznałam cię trochę i widzę, w jakim stylu pracujesz. Przydaje ci się ka\da, nawet najmniejsza informacja i ka\dy kontakt. A mały romansik z córką przestępcy mo\e być bezcennym materiałem. Nie nazwałem twojego ojca przestępcą! Zamilkli, wyczerpawszy argumenty. Kelly uświadomiła sobie nagle, \e oczekiwała, by zaprzeczył oskar\eniu o romansowanie z nią z premedytacją. Nie zrobił tego, poprzestał na sprostowaniu jednego tylko słowa. Ostatnia iskierka nadziei zgasła. Wraz nią rozpłynął się gniew, pozostawiając tylko poczucie rozpaczy i beznadziejności. Jeśli nie obwiniasz mojego ojca o przestępstwo powiedziała zmęczonym głosem to jesteś jedynym dziennikarzem, który tego nie zrobił. Eric zaryzykował. Wyciągnął rękę i dotknął jej ramienia. Czy pozostali mylili się, Kelly? Podniosła się gwałtownie i stanęła z rękami skrzy\owanymi na piersi, wpatrzona w noc. Co to ma za znaczenie? Wiem, \e dla ciebie du\e. A jeśli tak, ma równie\ dla mnie. Nie wierzę ci. Nawet nie zaszczyciła go spojrzeniem. Ból przenikał ją jak okrutne ostrze. Zale\ało jej na tym mę\czyznie i była tak szalona, \e liczyła na wzajemność. Tymczasem widział w niej tylko zródło informacji do następnej sensacyjnej ksią\ki. Dostarczyłam ci niezłej zabawy, co? zaśmiała się gorzko. Naiwna panienka z prowincji, która dała się... Kelly, przestań! przerwał jej ostro. Płynnym, błyskawicznym ruchem uniósł się ze schodka i chwycił ją w ramiona, odwracając twarzą ku sobie. Wcale tak nie było i dobrze o tym wiesz! Czy\by? Mo\e więc opowiesz mi swoją bajeczkę? Eric z zakłopotaniem przeczesał włosy palcami. Nie chciałaś mi opowiedzieć niczego o sobie. Przyznaję, \e coraz bardziej mnie to ciekawiło. Pózniej, kiedy się lepiej poznaliśmy, doszedłem do wniosku, \e tajemnica, którą kryjesz, coraz bardziej nas dzieli i domaga się wyjaśnienia. Prosiłam cię, \ebyś uszanował moją prywatność. Myślałam, \e... Gwałtowne łkanie nie pozwoliło jej dokończyć. Myślałam, \e ty jesteś inny, \e mogę ci zaufać dokończyła zdławionym głosem. Inny ni\ kto? nalegał, czując, \e w odpowiedzi tkwi klucz do jej bolesnego sekretu. Co, chcesz uzupełnić brakujące informacje? Nie bądz śmieszna! Mówię najzupełniej powa\nie. Skoro nieświadomie dostarczyłam ci materiału na sensacyjną ksią\kę, nie chciałabym, \ebyś przedstawił mnie w najgorszym świetle. Przestań wreszcie mówić o pomyśle, który się nigdy nie narodził i nie narodzi. Nie ma takiej ksią\ki. Jestem tylko ja, mę\czyzna, któremu na tobie zale\y urwał i wziął głęboki oddech. Mę\czyzna, który cię kocha, Kelly. Myślała, \e nic ju\ jej nie zaskoczy, ale te słowa oszołomiły ją jak cios. Kocha ją? Eric Devane ją kocha? Nie, to niemo\liwe. Mę\czyzna, który kocha, nie nadu\yłby jej zaufania. Mę\czyzna, który kocha, nie szperałby bez jej wiedzy w najbardziej osobistych sprawach. I nie patrzyłby na nią tak jak on teraz spod zmru\onych powiek, ze zmarszczonymi brwiami, z ustami zaciśniętymi w twardą linię. Powiedziałem, \e cię kocham powtórzył Eric. Słyszałam. I...? I myślę, \e ka\de z nas ma inne pojęcie o tym, czym jest albo nie jest miłość. Miłość oznacza dla mnie troskę o kogoś do tego stopnia, \e gotów jestem zrobić wszystko, by zapewnić mu szczęście. Chcesz mnie uzdrowić, ty dobroczyńco? Do licha, Kelly, nie o to chodzi! Pewnie myślisz, \e jestem tak zaplątana w swojej przeszłości, \e potrzebuję kogoś, kto by mnie od niej uwolnił? Nie powiedziałem tego... Wiem, co powiedziałeś ucięła gorzko. I wiem, czego chcesz. Chcesz znać historię, która zdarzyła się przed laty w mojej rodzinie. Ale nie tę, o której się dowiedziałeś, tylko tę inną, ukrytą. Ju\ otwierał usta, ale uciszyła go ruchem dłoni. Widzę, jak bardzo jest dla ciebie wa\na, więc opowiem ci ją. Rozdział 9
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|