Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Już mówiłam ci komplementy, tylko nie wprost. Według ciebie neandertalczyk to komplement? Odchrząknęła z zakłopotaniem. Może niektórzy cenią cechy neandertalczyków. Staroświecki i neandertalski to niekoniecznie to samo. Pochyliła się ku niemu nad blatem stołu. Czyli masz się za staroświeckiego, tak? Co w tym złego, że według mnie kobieta powinna... Tara na chwilę zapomniała o zaleceniach Mags. Jeśli powiesz, że kobieta powinna znać swoje miejsce, to skończysz z czerwonym winem na tej pięknej koszuli. Uśmiechnął się szeroko. Chciałem powiedzieć, że kobieta powinna czasami opierać się na mężczyznie, pozwolić mu, by pewne ciężary wziął na siebie. To nienowoczesne podejście, ale czy złe? Bardzo sprytnie wybrnąłeś! Tobie moje poglądy pewnie się nie podobają, bo ty wysoko dzierżysz sztandar feminizmu. Pogroziła mu palcem. Uważaj, to temat na awanturę! Teraz ona się uśmiechnęła. Ale ja też jestem trochę staroświecka. Ktoś, kto pisze romanse historyczne, musi być nieco staroświecki. Aha, czyli jesteś nowoczesna i staroświecka jednocześnie. Jak to godzisz? Nie rób sobie ze mnie żartów. Nie robię. Ja tylko staram się poznać cię lepiej, przecież po to przyszłaś i zrobiłaś kolację, prawda? Przyjrzała mu się podejrzliwie i nagle zrozumiała. Przeszkadza ci to? Unikał jej wzroku. Cały czas jakieś kobiety kręcą się po mojej kuchni. Tara uniosła brew i napiła się wina. Czekała. Wreszcie Jack się złamał. W porządku, przyznaję, że nie czuję się dobrze taki... udomawiany. Trzeba mi było powiedzieć. Spojrzał jej prosto w oczy. %7łebyś mogła odhaczyć kolejną pozycję na liście z nagłówkiem Czemu Jack i ja nie pasujemy do siebie ? To, że zle się czuję, gdy kobieta rządzi się w mojej kuchni, potwierdza twoją teorię, że według mnie miejsce kobiety jest w sypialni, i to najlepiej w jej własnej, a nie mojej, żebym mógł się swobodnie wymknąć przed wschodem słońca. Zgadza się? Nic takiego nie mówiłam! Ale już mnie osądziłaś i uprzedziłaś się do mnie. Jesteś krytykancka, wiesz o tym? Do diabła z radami Mags! Nie jestem! Mierzyli się wzrokiem, jakby nagle stół stał się polem bitwy. Tara prawie gotowała się ze złości, dodatkowo poirytowana trafnością uwag Jacka. Tak, niezależnie od tego, co robił, przyczepiała mu etykietkę neandertalczyka, bo tak było bezpieczniej. W ten sposób broniła się, by nie poznać go lepiej. Kto wie, co się naprawdę w nim kryło? A jeśli posiadał te pozytywne cechy, w jakie wyposażyła swojego książkowego Jacka Lewisa, w którym już prawie się zakochała? Jej oczy aż się rozszerzyły, gdy to sobie uświadomiła. Oho, widzę, że jak zwykle odbyłaś debatę z samą sobą i doszłaś do jakiegoś wniosku. Może mi go przedstawisz? W nagłej panice rozejrzała się po pokoju. Czemu niby miałam dość do jakiegoś wniosku? Znam ten wyraz twojej twarzy i wiem, co on oznacza. Rozpaczliwie uchwyciła się pierwszej myśli, jaka przyszła jej do głowy. Chyba jesteś dla mnie... za duży. Zamrugał ze zdumienia. Słucham? Jesteś duży, i to mnie trochę onieśmiela. To pewnie przez to mam skojarzenia z neandertalczykiem, nie dlatego, że przypisuję ci brak zasad czy serca. Jack zastanawiał się przez chwilę. Chwileczkę. Ponieważ jestem wyższy... I dużo masywniejszy wyrwało się jej. Odstawiła kieliszek z winem i odsunęła go daleko od siebie. Nie będzie więcej pić, bo robi się zbyt otwarta. Czyli co? Mój wzrost i waga cię onieśmielają? To dlatego ciągle przyjmujesz pozycję obronną? Zrozum, jesteś o wiele silniejszy ode mnie, mógłbyś mnie zmusić do zrobienia czegoś, czego bym nie chciała. A więc takie masz o mnie zdanie! Tara była na siebie zła. Nie! Ujrzała niedowierzanie w jego niebieskich oczach. Jack, naprawdę nie uważam cię za kogoś, kto byłby zdolny do czegoś takiego. Mówiłam o czymś... potencjalnym. Dlatego wolałam zrobić kolację u ciebie. Pytająco uniósł brew. Bo stąd mogę w każdej chwili wyjść, gdy poczuję, że mi zagrażasz. Wciąż patrzył na nią bez słowa. Jej serce biło coraz mocniej. Jak miała to powiedzieć, by zrozumiał?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|