Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przygotować samolot. Musiał jak najprędzej odnalezć Jewel i przywiezć ją i ich dziecko tu, gdzie było ich miejsce. Do domu. 117 R L T ROZDZIAA DZIEWITNASTY Piers zapukał energicznie do drzwi mieszkania Kirka w San Francisco. Po chwili drzwi się otworzyły, ale nie pojawiła się w nich Jewel, jak oczekiwał. Kirk przyglądał mu się zaskoczony. Czy jest tu Jewel? zapytał Piers. Dlaczego miałaby tu być? Dlaczego nie jest z tobą? zapytał Kirk podejrzliwie. Miałem nadzieję, że znajdę ją tutaj odpowiedział Piers zmęczonym głosem. Czy wiesz może, gdzie jeszcze mógłbym jej szukać? Może mi najpierw powiesz, co takiego się stało, że musiała od ciebie uciekać? zapytał Kirk wyraznie zirytowany. Zrobiłem coś strasznego przyznał Piers. Nie myślałem jasno i powiedziałem jej wiele okrutnych słów. Byłem kompletnie zaślepiony własnymi podejrzeniami. Jakimi podejrzeniami? Wiedząc, że potrzebuje pomocy Kirka, Piers opowiedział mu całą historię od początku do końca. Miał nadzieję, że Kirk nie uzna go za ostatniego drania i zrozumie powody, jakimi się kierował. Jesteś ostatnim draniem, wiesz o tym? Jewel nigdy by nie skłamała w takiej sprawie. Czy ona kiedykolwiek opowiadała ci o swoim dzieciństwie? Myślę, że nie, bo wówczas nie ośmieliłbyś się potraktować jej w ten sposób. O czym ty mówisz? zapytał Piers zaniepokojony. Od momentu śmierci jej rodziców, gdy była jeszcze bardzo mała, przenoszono ją z jednej rodziny zastępczej do drugiej. To były bardzo krótkie pobyty i opieka społeczna starała się znalezć dla niej coś bardziej stabilnego. Najpierw trafiła do rodziny z tych porządnych", w której starszy syn 118 R L T napastował ją seksualnie. Powiedziała o tym swojej opiekunce, która na szczęście jej uwierzyła. Umieszczono ją więc w innym domu z inną dziewczynką, mniej więcej w jej wieku, ale Jewel nie wiedziała, że obie były tylko na próbę. Gdy ten czas minął, to nie Jewel została przez nich wybrana. Straciła więc kolejną rodzinę, której zaczęła ufać, i przybraną siostrę, którą pokochała. Theos! wyszeptał Piers. Potem jakaś rodzina niemogąca mieć dzieci zaczęła się starać o adopcję. Wybrano Jewel, która zamieszkała razem z nimi. Ale zanim sprawę doprowadzono do końca i załatwiono wszystkie formalności, kobieta odkryła, że jest w ciąży, zrezygnowali, więc z adopcji. I znów Jewel została sama. Piers zamknął oczy. On także odrzucił ją i jej dziecko. Po tych doświadczeniach przestała wierzyć w szczęśliwe zakończenia. Gdy wreszcie była wystarczająco dorosła, aby sama wziąć za siebie odpowiedzialność, nadal przenosiła się z miejsca na miejsce, nie nawiązując trwałych więzów z innymi. Nigdy nie miała domu. Chyba nawet nie wierzy, że na niego zasługuje. Musiałeś ją bardzo mocno zranić. Jeśli nawet uda ci się ją znalezć, nie sądzę, aby przyjęła cię z otwartymi ramionami. Jeśli się z tobą skontaktuje, to czy mógłbyś dać mi znać? poprosił Piers. Jest w ciąży i zupełnie sama. Muszę ją odnalezć. Kirk przyglądał mu się dłuższą chwilę, zanim skinął głową. Piers podał mu swoją wizytówkę. Możesz dzwonić o każdej porze dnia i nocy zapewnił Piers, zbierając się do wyjścia. Gdzie teraz pojedziesz? zapytał Kirk, odprowadzając go do drzwi. Do Nowego Jorku, porozmawiać z moimi braćmi. Od tego powinienem był zacząć. 119 R L T Piers zapukał do drzwi mieszkania swojego brata, obawiając się nieco spotkania z nim. Nie będzie mu łatwo stanąć z nim twarzą w twarz i przyznać się do swoich błędów, a także prosić o pomoc. Ale wiedział, że zrobi wszystko, żeby tylko Jewel do niego wróciła. Piers? Co ty tu robisz? Dlaczego nie zadzwoniłeś, że przyjeżdżasz? I gdzie jest Jewel? Theron zarzucił go gradem pytań. Czy mogę wejść? Oczywiście. Właśnie siadaliśmy do kolacji. Szczerze mówiąc, wyglądasz okropnie. Dzięki odpowiedział Piers sucho. Gdy wszedł do jadalni, gdzie byli Marley, Bella i Chrysander, tylko ten ostatni wydawał się zaskoczony jego widokiem. Co się stało? zapytał Chrysander. Jewel mnie porzuciła stwierdził Piers ponuro. Theron i Chrysander zaczęli mówić jeden przez drugiego, podczas gdy dwie kobiety wymieniły znaczące spojrzenia. To nie ma sensu powiedział wreszcie Chrysander. Nie po tym, jak... Dlaczego cię porzuciła, Piers? zapytała Bella ostro. Bella, daj spokój. Może on nie chce teraz o tym rozmawiać zasugerował Theron. Po to tu przecież jest, prawda? Potrzebuje naszej pomocy. Musimy się najpierw przekonać, czy na nią zasługuje. Prawdę mówiąc, nie zasługuję na waszą pomoc, ale i tak o nią proszę. Dlaczego? nalegała Bella. Ponieważ kocham Jewel i popełniłem straszny błąd odpowiedział Piers spokojnie. 120 R L T Więc zadzwoniłeś do laboratorium i okazało się, że pomylili wyniki? zapytała Marley z furią w głosie. Chrysander i Theron odwrócili się do swoich żon i posłali im zaciekawione spojrzenia. Nie musiałem dzwonić do laboratorium. Te wyniki nie mają żadnego znaczenia. Kocham Jewel i nasze dziecko. Mam gdzieś, kto jest jego biologicznym ojcem. To jest moja córka i nie poddam się, póki nie sprowadzę ich obu do domu. Dlaczego mam wrażenie, że tylko ja i Theron nie wiemy, o czym wy mówicie? zapytał Chrysander. Jestem pewien, że nasze urocze żony zaraz nam wszystko wyjaśnią odpowiedział słodko Theron. Piers podszedł do kobiet i stanął przed nimi pełen pokory. Proszę, jeśli wiecie, gdzie ona jest, powiedzcie mi. Muszę ją odszukać. Kocham ją. Pomogłam jej w wynajęciu małego domku w Miami powiedziała wreszcie Bella. Ale to przecież właśnie tam... zaczął Chrysander, ale Marley przerwała mu gwałtownie, posyłając mężowi ostre spojrzenie. Gdzie dokładnie w Miami? zapytał Piers. Powiedz mi, Bella. Muszę wiedzieć, czy wszystko u niej w porządku. Bella odszukała kartkę w swojej torebce i podała mu ją. Tu masz jej adres. Nie zmarnuj tej szansy, Piers. Jewel nam zaufała. Piers uścisnął szwagierkę i pocałował w policzek. Dziękuję ci. Zabiorę ją stamtąd i przyjedziemy tak szybko, jak to będzie możliwe. 121 R L T Jewel pogłaskała główkę Erica, który spał spokojnie. Wyglądał tak ufnie i niewinnie, że uśmiechnęła się z czułością. Okryła go dokładnie kołderką i na palcach wyszła z sypialni. Gdy znalazła się w kuchni, przygotowała sobie filiżankę herbaty i powoli rozkoszowała się każdym łykiem ciepłego naparu. Jej przyjazd do Miami nie mógł wypaść w lepszych okolicznościach. Eric został właśnie zabrany z tymczasowej rodziny zastępczej i oczekiwał na następną pośród setki innych dzieci. Kilka dni trwały formalności, wizyty i wywiady z psychologiem i pedagogiem, aż wreszcie przyznano jej opiekę nad Erikiem. Na początku chłopiec był cichy i ostrożny. Bez wątpienia był przekonany, że to kolejny tymczasowy dom. Nie starała się go przekonywać na siłę. Będzie potrzebowała dużo czasu, aby zdobyć jego zaufanie. Najważniejsze, że teraz był z nią, a dzięki hojności Belli mieli zapewniony wygodny dom. Zajrzała jeszcze raz do pokoju Erica i przeszła do salonu, aby usiąść w swoim ulubionym fotelu. Takie wieczory, gdy wszystko było pogrążone w ciszy, były najtrudniejsze. Wtedy najbardziej tęskniła za Piersem. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi. Wstała szybko, mając nadzieję, że dzwięk nie obudził Erica, podeszła do drzwi i spojrzała przez wizjer. Nikt jej tu jeszcze nie znał. To mogła być tylko opieka społeczna. Może jakaś wizytacja z zaskoczenia? Widok mężczyzny stojącego pod drzwiami wstrząsnął nią do głębi. Piers.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|