image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

duże trudności. Dezorganizowała pracę transportu i łączność. Wszędzie dawały się zauważyć objawy paniki,
dworce przepełnione były oczekującymi, wszyscy starali się najszybciej opuścić miasta .
Podwładni podporucznika Lipińskiego mieli w tym czasie pełne ręce roboty. Przygotowania do obrony,
na których skoncentrowała się działalność władz niemieckich w tym rejonie, jak zresztą i w całych Prusach
Wschodnich, sprawiły, że liczba meldunków podwoiła się. Jednocześnie do Lipińskiego coraz częściej
dochodziły sygnały o powoływaniu miejscowej ludności do kopania rowów obronnych i budowy bunkrów.
Nie wszyscy się na to godzili i wielu, a zwłaszcza współpracownicy grupy, po prosili uciekało do lasu i
usiłowało skontaktować się z dowódcą spadochroniarzy. Trudno było przyjmować wszystkich uciekinierów.
Nadmierne rozszerzenie leśnej bazy groziło dekonspiracją.
W połowie pazdziernika dowódca grupy otrzymał interesującą wiadomość. Do jednego z
zaprzyjaznionych leśników, antyfaszysty Hermana Weidera, przyjechał na urlop daleki krewny. Maks
Schmidt, pełniący służbę  jak sam poinformował wuja  przy ochronie obiektu specjalnego
przeznaczenia w lasach otaczających Kętrzyn. Była to informacja tak ważna, że Lipiński z Waluszkiewiczem
zdecydowali się odwiedzić leśnika i pogadać z jego siostrzeńcem.
Okazało się, że chłopak ma dosyć wojowania i zdecydował się na współpracę z grupą. To był prawdziwy
sukces!
Pierwsza informacja na temat tajemniczego obiektu, którą przekazali centrali, brzmiała:  %7łołnierz nie zna
przeznaczenia obiektu, ale twierdzi, że jego ochrona jest niezwykle silna, a dowództwo wciąż zwraca im
uwagę na konieczność zachowania bezwzględnej tajemnicy .*
Centrala wykazała niezwykłe zainteresowanie tajemniczym obiektem. Sztab zlecił grupie  Pomorze
zebrać w trybie natychmiastowym wszelkie możliwe na ten temat dane.
Po tygodniu Schmidt uzupełnił swoją relację:
 Obiekt znajduje się w lesie, jest solidnie zamaskowany, siatka maskująca jest zaciągnięta na drzewach.
On (Schmidt  M. J.) zawsze trzyma wartę na drugim pierścieniu ochrony. %7łołnierze tej jednostki nie mają
prawa wstępu na chroniony teren. Dojścia do obiektu strzegą jednostki SS. Zarządza się bardzo często
okresy ostrej gotowości bojowej. Dowództwo jednostki tłumaczy im, że w tych dniach przewidziana jest
kontrola ze sztabu .**
Druga informacja dotycząca tajemniczego obiektu wpłynęła od Jana Urbańskiego. A więc akowcy
również interesowali się pilnie strzeżoną budowlą. Jak stwierdził Lipiński, dysponowali oni jednak jedynie
relacją wydobytą z żołnierza Wehrmachtu, który przez kilka dni przebywał na urlopie we wsi Traczyska.
Pokrywała się ona z grubsza z informacjami, które spadochroniarze uzyskali wcześniej.
Któregoś pazdziernikowego dnia Lipiński spotkał się z Weiderem.
- Będziemy musieli, panie leśniczy, wybrać się na trochę dłuższą wycieczkę...
Leśnik nie był specjalnie zachwycony.
- Ja mogę, mam przepustkę na wszystKie lasy w Prusach Wschodnich. Ale jak wy wytłumaczycie swoją
obecność w pobliżu Królewca?
- Komu mamy tłumaczyć?  roześmiał się Lipiński.
Leśniczy wyraznie się zdenerwował.
- Przecież, że nie mnie... Co pan myśli, że na takiej trasie nikt was nie wylegitymuje?
- O to właśnie chodzi, panie Weider.
- Chyba że lasami  poskrobał się leśnik po głowie.
- Niech pan nad tym pomyśli - zakończył rozmowę podporucznik.
* J. Lipiński, S. Zakrzewski. Działalność grupy rozpoznawczo-dywersyjnej WP  Pomorze . WPH 1971, nr.2, s. 206.
Po kilku dniach plan ,,wycieczki był już gotowy. Lipiński postanowił, że oprócz niego udział w
wyprawie wezmą: Piesiór, Płonka, Woszkowski i Krawiec, a więc ci z grupy, którzy dobrze znają niemiecki.
Prowadzić miał ich Weider. Wtajemniczony w sprawę Maks zobowiązał się, że kilkanaście kilometrów
podwiezie ich ciężarówką. Ustalono, że wysiądą z niej w lasach koło Szczytna. Nie było to zbyt daleko, ale
zawsze...
Szli głównie nocami. Po kilku dniach Weider oświadczył, że są już blisko, że ocenia odległość od
pierwszego pierścienia ochronnego na jakieś 15 kilometrów. Teraz dopiero Lipiński zorientował się, że
niewiele będą mogli zobaczyć na własne oczy, że do tajemniczych obiektów po prostu nie uda im się
podejść. Ale mimo wszystko nie chciał zrezygnować z podjęcia próby. Mieliby teraz wrócić, tyle kilometrów
przejść na darmo?
Kolejnej nocy podzielił Lipiński swą szczupłą grupkę na dwa patrole. Przez dwie kolejne doby każdy
patrol obserwował uważnie ruch kołowy i kolejowy w interesującym ich rejonie. Najbardziej byli zaskoczeni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl