image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kłopoty, wolał uprzedzić to, co mogło nadejść, i postanowił zacząć działać.
Dlatego już wczoraj opowiedział o sprawie Grubemu Rychowi. Ten
obiecał, że tę sprawę szybko i definitywnie wyjaśni. Rajmund był
przekonany, że tak się stanie, bo w poważnych kwestiach na Rycha
zawsze można było liczyć. Pozostawała jeszcze sprawa przemycanych do
kraju magnetowidów. Jeśli milicja zacznie sprawdzać kontakty zabitego
Klemensa Brokowskiego, na pewno prędzej czy pózniej dotrze do
Rajmunda. Dlatego Rajmund musiał się jakoś zabezpieczyć. Postanowił
więc, że pójdzie do swojego starego znajomego Teofila Olkiewicza, który
mieszkał w sąsiedniej kamienicy. Chciał go zapytać, czy powinien sam
zgłosić się na komendę i o wszystkim opowiedzieć prowadzącym
śledztwo. Teofil, jako człowiek z organów, powinien znalezć najlepsze
wyjście z tej trudnej sytuacji, a kto wie, czy nie wskaże mu nawet jakiegoś
swojego kolegi, który mógłby się sprawą zająć, przymykając trochę oko na
kwestie handlowo-przemytnicze.
Zziajany wspinaczką na drugie piętro, stanął przed pomalowanymi na
zielono drzwiami mieszkania numer osiem. Mosiężna, zdobiona
grawerowanym wieńcem z liści tabliczka informowała gości, że
mieszkanie to należy do Teofila i Jadwigi Olkiewicz. Dzwonek był z lewej
strony futryny, ale nie próbował nawet dzwonić. Wiedział dobrze, że
przycisk nie uruchomi urządzenia. Jakiś czas temu Teofil dostał w
prezencie od swojego szwagra piękny plastikowy dzwonek z jakąś
elektroniką w środku. Szwagier, który był na wycieczce Pociągiem
Przyjazni w ZSRR, przywiózł parę drobiazgów dla rodziny. Olkiewicz
dostał dzwonek, który, jak się okazało, wył przerazliwie niczym syrena w
milicyjnym radiowozie. Po pierwszym dzwięku zrywała się na równe nogi
cała kamienica, dlatego zdenerwowany Teofil natychmiast odłączył ten
cud radzieckiej myśli technicznej od prądu, mówiąc, że syren ma dosyć w
robocie i komisariatu z chaty nie będzie robić.
Ale nie wypadało już zakładać starego dzwonka, bo szwagier mógłby
się obrazić, więc do drzwi trzeba było pukać, jak przed wojną. Gdy
któregoś dnia zatroskany szwagier zapytał go, dlaczego dzwonek nie
działa, Teofil wytłumaczył, że elektronika w środku jest bardzo czuła i
używany mógłby się szybko zepsuć, więc oszczędza to zagraniczne cudo,
bo wyłączone mniej się zużywa.
Rajmund zapukał dwa razy i po chwili na progu stanęła pulchna
Olkiewiczowa w czerwonym stylonowym fartuchu.
- Ae, pan Rajmund! - uśmiechnęła się kobieta, zasłaniając ręką usta.
Chciała w ten sposób ukryć brak prawej górnej jedynki, która wyleciała jej
wczoraj, gdy próbowała dostać się do szpiku w kości od golonki.
- Teofil, Teofil! - krzyknęła w głąb mieszkania. - Pan Rajmund jest tu
do ciebie. Pan wejdzie do kuchni, ja zaraz na kawę postawię czajnik.
Przepuściła go w wejściu, zamknęła drzwi na łańcuch i jeszcze z
przyzwyczajenia popatrzyła na korytarz przez judasza, bo diabli wiedzą,
kto tam może się jeszcze kręcić.
Rajmund tymczasem zajął miejsce przy kuchennym stole.
Kuchnia należąca do Olkiewiczów przypominała większość tego
rodzaju pomieszczeń w wildeckich kamienicach. Z lewej strony, zaraz
przy wejściu, ustawiona była solidna metalowa kuchenka z piekarnikiem,
opalana węglem. Po prawej stronie stał biały kredens z szafkami na dole,
wysuwanym blatem do wyrabiania ciasta w środku i z oszkloną częścią na
talerze wyżej. Tuż obok stała nowa lodówka polar, którą Olkiewicz kupił
kilka miesięcy temu po znajomości w sklepie AGD w Luboniu pod
Poznaniem. Kierowniczką sklepu była kuzynka jego żony i to ona
załatwiła im tę chłodziarkę, normalnie dostępną tylko dla młodych
małżeństw. Olkiewiczowie już dawno przestali być młodym
małżeństwem, więc towar im nie przysługiwał, ale kuzynka miała swoje
sposoby. Namówiła jakąś kobietę, która przyszła po robota kuchennego,
by zgodziła się wziąć dla Olkiewiczów lodówkę, oczywiście za ich
pieniądze, a w podzięce dostała spod lady zupełnie niedostępny robot
Zelmera zamiast zwykłego przydziałowego krajowego produktu. Dzięki
operatywnej szwagierce Olkiewiczowie mogli sprzedać swoją malutką
lodówkę szron bez zamrażalnika i na jej miejscu ustawić dużego
nowoczesnego polara.
Jednakże najważniejszym meblem w kuchni był solidny, drewniany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl