image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

JeSli chcesz, mo¿esz do nas do³¹czyæ. Posada mo¿e byæ twoja.
 S³u¿¹ca w kuchni!  wykrzyknê³a.  Ja!
 Zamilcz, dziewko!  rykn¹³ tak przeraxliwie, ¿e a¿ siê zako³ysa³a.
Chcia³ mieæ pewnoSæ, ¿e go us³ucha. Skin¹³ g³ow¹ z zadowole-
niem, ujrzawszy jak przy³o¿y³a obie d³onie do ust. Wreszcie zamilk³a.
 JeSli uznasz, ¿e to nie jest dla ciebie zbyt poni¿aj¹ce, staw siê
przed zmierzchem w pa³acu barona Timeona. Je¿eli nie, wiesz jak po-
toczy siê twoja przysz³oSæ.
Pisnê³a cichutko, gdy post¹piwszy krok naprzód, przytuli³ j¹ nie-
co za mocno do swej szerokiej piersi. Zatopi³ palce w d³ugich w³osach
dziewczyny i nieomal zmia¿d¿y³ jej usta brutalnym poca³unkiem. Przez
chwilê kopa³a go w golenie, lecz ju¿ wkrótce jej opór os³ab³. Gdy j¹
puSci³ i odsun¹³ od siebie stwierdzi³, ¿e chwia³a siê na nogach rozdy-
gotana i wpatruj¹c siê b³êkitnymi oczami w jego ogorza³e oblicze.
 Wiedz, ¿e w porównaniu z niektórymi uchodzê za za delikatne-
go  mrukn¹³. Podniós³szy z pod³ogi worek z pos¹¿kiem, wyszed³, po-
zostawiaj¹c j¹ w izbie sam¹.
 33 
3 - Conan
III
Kiedy Conan wróci³ do izby kominkowej, Borosa ju¿ tam nie by³o
i Cymmerianin przyj¹³ to z niek³aman¹ radoSci¹.
Przypominaj¹cy paj¹ka karczmarz post¹pi³ ku niemu zacieraj¹c
energicznie d³onie.
 Nied³ugo zabawiliScie z t¹ dziewk¹, panie. By³em pewien, ¿e
was nie zadowoli. Moja Selina natomiast&
Conan parskn¹³ gniewnie, a mê¿czyzna czym prêdzej zrejterowa³.
Na Croma! Co za dzieñ! I pomySleæ, ¿e wyruszy³ na poszukiwanie
zwyk³ej ladacznicy, a skoñczy³ ratuj¹c g³upi¹ dziewczynê z opresji,
w jak¹ siê wpakowa³a. Dot¹d s¹dzi³, ¿e tak idiotyczne bohaterskie
odruchy wywietrza³y mu ju¿ z g³owy dawno temu.
Uliczka na zewn¹trz by³a w¹ska i krêta, upstrzona b³otnistymi
wyrwami w miejscach, gdzie spêkane p³yty chodnika zosta³y wyd³u-
bane i znik³y, bogowie wiedz¹ gdzie. Niemniej i tu koczowali wszech-
obecni ¿ebracy. Conan cisn¹³ garSæ miedziaków do najbli¿szej, pod-
suniêtej mu miski i przyspieszy³ kroku, nim czereda pozosta³ych
ja³mu¿ników zd¹¿y³a go osaczyæ. W powietrzu unosi³a siê woñ gnij¹-
cej rzepy i ³ajna, a budynki po obu stronach ulicy zdawa³y odchylaæ
siê w bok, jakby pragnê³y umkn¹æ przed tym fetorem.
Nie dotar³ daleko, gdy zorientowa³ siê, ¿e ¿ebracy miast pospie-
szyæ za nim, domagaj¹c siê ja³mu¿ny, zniknêli. Takie typy mia³y in-
stynkt drapie¿nika, potrafi³y wyczuwaæ zagro¿enie. Siêgn¹³ po miecz,
zanim jeszcze u wylotu uliczki pojawi³o siê trzech posêpnych drabów.
Przywódca mia³ prawe oko zas³oniête brudn¹, postrzêpion¹ szmat¹.
 34 
Dwaj pozostali nosili brody, jeden gêst¹, drugi wyj¹tkowo rzadk¹.
Wszyscy trzej dzier¿yli w d³oniach miecze. Z ty³u za Cymmerianinem
rozleg³o siê szurniêcie stop¹ o bruk.
Nie czeka³, by jeszcze bardziej zbli¿yli siê ku niemu. Cisn¹³ w naj-
bli¿ej stoj¹cego, jednookiego bandziora, workiem z ciê¿k¹, spi¿ow¹
figurk¹, po czym doby³ miecza i jednym p³ynnym ruchem przyj¹³ ni-
sk¹, bojow¹ pozycjê. Miecz Swisn¹³ mu nad g³ow¹, a barbarzyñca ci¹³
z obrotu. Ostrze jego broni wgryz³o siê g³êboko w bok stoj¹cego za
nim napastnika. Buchnê³a krew, mê¿czyzna wrzasn¹³ i ugiê³y siê pod
nim nogi.
Conan uskoczy³ gwa³townie, przeturla³ siê obok padaj¹cego rze-
zimieszka i poderwawszy na nogi z mieczem w d³oni, przeszy³ nim na
wylot jednookiego, który skoczy³ ku niemu, z uniesionym w górê orê-
¿em. Przez krótk¹ chwilê Conan wpatrywa³ siê w jedyne br¹zowe oko
wype³nione rozpacz¹ i zasnuwaj¹ce siê Smierci¹, lecz zaraz podbiegli
do niego pozostali, usi³uj¹c zar¹baæ potê¿nego Cymmerianina, póki
jego miecz tkwi³ w ciele zabitego.
Conan wyszarpn¹³ sztylet zza pasa herszta bandy i dxgn¹³ nim
w gard³o jednego z napastników. Mê¿czyzna d³awi¹c siê krwi¹ zato-
czy³ siê w ty³. Posoka tryskaj¹c spomiêdzy jego zaciSniêtych na szyi
palców barwi³a brudn¹ brodê szkar³atem. Wszystko wydarzy³o siê
tak szybko, ¿e dopiero teraz zbiór nadziany na miecz Conana zacz¹³
osuwaæ siê na bruk. Gdy upad³, Cymmerianin wyrwa³ ostrze z jego
martwego cia³a. Napastnik drgn¹³ konwulsyjnie po raz ostatni i znie-
ruchomia³ w powiêkszaj¹cej siê ka³u¿y krwi.
Mê¿czyzna z kêdzierzaw¹, zmierzwion¹ brod¹ nawet nie zd¹-
¿y³ w³¹czyæ siê do walki. Sta³ teraz, z na wpó³ uniesionym mieczem,
wodz¹c wzrokiem od jednego do drugiego trupa i marszcz¹c cienki
nos. Wygl¹da³ jak szczur, który uSwiadomi³ sobie w³aSnie, ¿e wal-
czy z lwem.
 To nie jest tego warte  mrukn¹³.  Niezale¿nie od zap³aty, nie
warto gin¹æ za ¿adn¹, choæby nawet okr¹g³¹ sumkê w z³ocie.  J¹³
wolno wycofywaæ siê, a gdy dotar³ do najbli¿szej przecznicy, rzuciw-
szy ostatnie przera¿one spojrzenie barbarzyñcy, wbieg³ w ni¹ i po
chwili ju¿ go nie by³o.
Conan nie próbowa³ go Scigaæ. Nie interesowali go rabusie, od
których w tym mieScie a¿ siê roi³o. Ci tutaj zaryzykowali i zap³acili za
to s³on¹ cenê. Nachyli³ siê, by otrzeæ miecz z krwi i zamar³, gdy¿ coS
sobie przypomnia³. Jeden z rabusiów wspomnia³ o z³ocie. Tylko bo-
gaci notable mieli przy sobie z³oto, a on nie wygl¹da³ na wielmo¿ê.
 35  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl