image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Było już dobrze po północy. Brałyśmy udział w tylu symulacjach, że straciłam rachubę czasu.
Mimo strasznego zmęczenia, nie mogłyśmy zdobyć się na pójście do łóżka. Może nrzmi to
niewiarygodnie, ale przechytrzanie Opozycji w sytuacjach  na niby spala niemal tyle samo
anielskiej energii, co w rzeczywistości.
- %7łałuję, że za życia nie miałam o tym wszystkim pojęcia  powiedziałam.
- O czym wszystkim? - mruknęła Lola.
- Tyle razy wydawało mi się, że jestem zupełnie sama, podczas gdy Agencja cały czas nade mną
czuwała. %7łałuję, że nikt mi o tym nie powiedział.
- Och, masz rację  zgodziła się Lola.
- Loluniu, wciąż czegoś nie rozumiem  ciągnęłam.
- Hmm...? - zainteresowała się Lola.
Przełknęłam ślinę. To słowo jakoś nie chciało mi przejść pzrez gardło.
- Nadal nie mam zielonego pojęcia, czym w grucie rzeczy jest Opozycja  wyznałam.
Lola usiadła, marszcząc brwi.
- Czy w twoich czasach istnieją takie rzeczy, jak wirusy komputerowe, Mel?
Skinęłam twierdząco głową.
- Zachowują się jak szkodliwe wirtualne formy życia.
- to dlaczego niekturzy ludzie lubią się nimi bawić?
Przeciągnęłam palcem wzdłuż umazanego czekoladą kubka i oblizałam go starannie.
- Niektórym ludziom sprawia chyba przyjemność wyżądzania poważnych szkód, kropka.
- Właśnie! - wykrzyknęła Lola. - Nikt tak naprawdę nie wie, w jaki sposób opozycja przeniknęła
do układu wszechświata. Ale, szczerze mówiąc, kogo to obchodzi? Po prostu jest i wyrządza duże
szkody. Agencja nie może sobie pozwolić na to, żeby pracować na wolniejszych obrotach, bo
Opozycja natychmiast zyskałaby nad nią przewagą.
- A więc to taka kosmiczna... drobna pomyłka. To nie istnieje w rzeczywistości, prawda? -
zapytałam przygaszona. Czekałam na jakieś słowo pociechy ze strony Loli. W głębi ducha znałam
jednak odpowiedz.
Po długiej chwili milczenia Lola odpowiedziała:
- Nie, to jak najbardzej prawdziwe, Boo  powiedziała cicho.
- Ale faceci w białych garniturach zawsze w końcu wygrywają, prawda? - zapytałam błagalnie. -
Prawda?
Lola w milczeniu zaczęła pakować książki do szkoły.
Nagle poczułam, że zaraz wyparuje i mi mózg i że muszę się położyć. Powlokłam się do
swojego pokoju. Zanim zdążyłam położyć głowę na poduszce, zasnęłam.
Anioł praktykant prowadzi podwójne życie. Następnego dnia poszłam do szkoły, czując się jak
anielski odpowiednik Buffy  Postrachu wampirów.
Kiedy nasza paczka zabawiała się ekscytującymi grami kosmicznymi, reszta klasy
przygotowywała się do egzaminów.
Pamiętacie słowa, które wymieniałam jako te, które przyprawiają mnie o ból głowy? Otóż dla
mnie  egzaminy należą do tej samej kategorii, co  koszmary .
Tamtej nocy śniło mi się po raz kolejny, że wspinam się po drabinie do gwiazd, a jej stopnie
łamią się jeden po drugim pod moimi stopami.
Klątwa Beeby dosięgła mnie jeszcze raz.
To jest tak: im rozpaczliwiej pragnę wstąpić na dobrą drogę, tym trudniej mi się zabrać za
naukę. Im mniej pracuję, w tym większą wpadam rozpacz. Dni mijały a mój stan się pogarszał.
Pewnej nocy Lola nie wytrzymała.
- Zapędzasz się w ślepy zaułek, Mel. Nie jesteś dziwaczką, nie ciąży na ciebie przekleństwo i nie
jesteś sama. Mmasz mnie i Reubena, możesz na nas liczyć.
Lola podniosła mnie na duchu i pomogła wyrwać się z zaczarowanego kręgu. Tak długo
wmawiała mi, że sobie poradzę, aż jej uwierzyłam. Wieczór za wieczorem razem z Lolą i
Reubenem przepytywaliśmy się nawzajem z przedmiotów, których uczył nas pan Albright.
Kiedy w końcu, chwiejąc się na nogach, wkroczyłam do sali egzaminacyjnej i spojrzałam na
pierwszy arkusz zadań, omal nie zemdlałam. Rozumiałam wszystkie pytania!
Po egzaminach całą bandą udaliśmy się do Guru, żeby uczcić tę okazję. Czułam się lekko.
- Nie chcę wariować z tą nauką  zwróciłam się do Reubena. - Po prostu nie zamierzam dać się
wylać z Akademii.
- A ja tylko mam nadzieję, że jakoś przebrnę przez Wiedzę o Ziemi  westchnął.
- Ależ oczywiście, że przebrniesz! - uśmiechnęła się Lola. - A potem wszyscy pomkniemy na
ziemię niczym trójka kosmicznych muszkieterów!
Jakiś czas pózniej w moim pokoju zaskoczyło mnie ćwierkanie telefonu Akademii. Do tej pory
nie miałam telefonu, a teraz stał sobie przy moim łóżku.
Nacisnęłam guzik  rozmowa .
- Eee... tu Melania  odezwałam się niepewnie. Czułam się zdecydowanie głupio.
- Serdecznie gratuluję  usłyszałam głos Michała. - Wasz zespół wypadł znakomicie podczas
ostatnich ćwiczeń.
- Ooch, dzię-dziękuję  wyjąkałam.
- Teraz chcielibyśmy sprawdzić, jak radzicie sobie w realnym świecie. Zazwyczaj nie wysyłamy
praktykantów na Ziemię tak szybko, ale, jak wiesz, znajdujemy się w kryzysowej sytuacji. Za parę
minut przyjedzie po was limuzyna z Agencji.
- Ojej, dokąd się udajemy? - pisnęłam. - To znaczy, w jakie czasy? - dodałam pospiesznie.
W głosie Michała brzmiał, jak zwykle, niezmącony spokój.
- Odbędziecie anielską służbę w Londynie pod koniec II wojny światowej  wyjaśnił. - Rok
1944.
Rozdział VIII
W chwilę pózniej zrozpaczona wpatrywałam się w zawartość mojej szafy.
Lola zaczęła dobijać się do moich drzwi.
- Melanio! - wrzasnęła. - Wyłaz wreszcie!
- Jestem ciągle w tej samej sukience! - zawołałam żałośnie.
- Londyńczycy nie zwrócilibyna ciebie uwagi, nawte gdybyś miała koronę na głowie! Większość
ludzi nie widzi aniołów, zapomniałaś?
- Lepiej, żebyś się nie myliła  mruknęłam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl