image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Oczywiście. Pomyślałem, że miło będzie prze-
spacerować się stąd do Forum. Pokręcimy się po nim
przez godzinkę, a Uózniej proponuję wejść na Wzgó-
rze Kapitolińskie i do Zwiątyni Jowisza.
 Doskonale. Uwielbiałam łazić po ruinach Forum.
Gdy przechodzili koło Muzeum Piazza Venezia,
Sara westchnęła z zadumą.
 Pamiętam, że jak byłam mała, krążyłam tu z oj-
cem godzinami. Najbardziej upodobałam sobie pozła-
canego anioła z trzynastego wieku. Nie mogłam się od
niego oderwać. Niesamowicie fascynujące doświadcze-
nie. Chciałabym tam pójść jeszcze raz, ale nie dziś. Dziś
wolałabym jak najwięcej czasu spędzić na świeżym
powietrzu. Ostatnio niemal nie opuszczam szpitala.
 Racja. Tylko pamiętaj, że Rzym bywa chłodny
o tej porze roku. Musimy się żwawo ruszać, to wszyst-
ko będzie dobrze.
NARZECZONA DOKTORA 67
Sara spojrzała na niebo. Blade słońce z trudem prze-
ciskało się przez ołowiane chmury.
 Rzeczywiście jest chłodno, ale to zimowe powie-
trze niesie zapowiedz wiosny...
 Wieczna optymistka!  Carlos z uśmiechem do-
tknął palcem jej policzka.
Za gmachem muzeum skręcili i przed nimi ukazała
się pięknie zdobiona fasada kościoła św. Marka.
 Kiedyś latem zwiedzałam go z rodzicami i Lucy.
O ile pamiętam, też z nami byłeś, Carlosie.
 Owszem. Pokazywałem ci wtedy piękną mozaikę
z dziewiątego wieku. Wpatrywałaś się w nią w naboż-
nym skupieniu, cicha i skoncentrowana. Chyba pierw-
szy raz cię taką widziałem.
 Ja z kolei pamiętam straszny swąd wcałym koś-
ciele.
 Nie swąd, tylko zapach kadzideł. Przez cały czas
tak ostentacyjnie trzymałaś się za nos, że w jakimś
momencie twoja matka poprosiła, żebym cię wypro-
wadził na dwór.
 Jak zwykle kochany, cierpliwy Carlos!
 Jeśli chodzi o ciebie, zawsze jestem cierpliwy.
 Spojrzał na nią z czułością.  Także i teraz. Jestem
pełen niepokoju, ale poczekam do końca dnia, aż mi
wyjawisz swoje zmartwienia. Pamiętasz, że mi to o-
biecałaś?
 Tak, pamiętam  odparła cicho i nagle posmut-
niała. Jej twarz szybko się jednak rozjaśniła.  Chodz,
ruszajmy się, bo zmarzniemy na kość.
Carlos wziął ją za rękę. Musiała przyspieszyć kro-
ku, by za nim nadążyć. Starała się wypierać z głowy
68 MARGARET BARKER
myśl o czekającej ją rozmowie. Chciała cieszyć się
chwilą. Uroda Rzymu bardzo jej w tym pomagała.
Na nowo zachwycała się wędrówkami po Forum
Romanum, wałęsała się po ulubionych zakątkach, od-
wiedzając dawno niewidziane miejsca. W końcu ru-
szyła ścieżką prowadzącą do ruin Kapitolu i Zwiątyni
Jowisza.
 Pomyśleć, że w owych czasach świątynia była
w Rzymie najważniejsza  zauważył Carlos.
 Zbudowano ją pięćset lat przed naszą erą. Czy
tak?
Carlos przekartkował szybko podręczny przewo-
dnik.
 Dokładnie pięćset dziewięć lat przed naszą erą.
Dorównywała wielkością Panteonowi.
 Niesamowite. Uwielbiam stare budowle i w ogó-
le stare rzeczy.
 Aącznie ze mną!  Mrugnął do niej żartobliwie.
 Ty jesteś za młody!  roześmiała się.  Masz
zaledwie trzydzieści osiem lat i urodziłeś się w paz-
dzierniku.
 Ależ pamięć. Ty zaś urodziłaś się w lipcu, a więc
za kilka miesięcy stuknie ci okrągła trzydziestka.
 Lepiej mi tego nie przypominaj.  Sara przy-
stanęła i rozejrzała się wokół.  Czy byłaby szansa na
jakiś lunch w pobliżu? Jestem...
 Głodna jak wilk. Zdążyłem już się przyzwyczaić
do twojego wiecznego apetytu. No dobrze. W takim
razie na bok sprawy duchowe i teraz coś dla ciała.
Niedaleko jest niewielka restauracja, w której kilka razy
jadłem. Nie pamiętam nazwy uliczki, ale... o, chyba tu.
NARZECZONA DOKTORA 69
Carlos poprowadził swą towarzyszkę w stronę nie-
pozornej kamienicy. Gdy weszli do restauracji, przy-
witał ich cudowny zapach potraw i ciepło bijące z wę-
glowych pieców.
Pomimo iż był środek dnia, na stołach paliły się
świece. Salka restauracyjna była niewielka i przytulna.
Sara napawała się jej urokiem, jednakże dobry nastrój
mąciła jej nieustannie myśl, że niedługo będzie musia-
ła zniszczyć tę romantyczną atmosferę. Westchnęła
w duchu i otworzyła kartę win, którą po chwili od-
łożyła na bok.
Carlos zamówił szampana i wodę mineralną.
 Masz do wyboru jedno lub drugie  oznajmił, gdy
kelner przyniósł obie butelki.
 Dzięki, Carlos. Chętnie wypiję troszkę szam-
pana.
Niemal nieświadomie położyładłoń na brzuchu, jak
gdyby chciała uspokoić dziecko, że taka odrobina al-
koholu mu nie zaszkodzi. Musi napić się szampana.
Może doda jej odwagi?
Carlos położył dłoń na jej ręce.
 O czym tak intensywnie myślisz?  spytał.
 O niczym ważnym, tak sobie.
 Ostatnio bardzo często myślisz ,,tak sobie   za-
uważył.  Coś się stało, prawda?
 Umówiliśmy się, że porozmawiamy wieczorem.
 Gwoli ścisłości, ja się nie umawiałem. Po prostu
mi to zakomunikowałaś i nie miałem wyboru, jak tylko
się zgodzić. O, jest kelner z menu, grazie.
Sara z zadowoleniem przyjęła zmianę tematu i ot-
worzyła kartę dań. Postanowiła wybrać coś lekkiego,
70 MARGARET BARKER
jakiś makaron z sosem, na przykład tagliatelle, a po-
tem owocowy deser.
Pod koniec posiłku Carlos zaproponował, żeby po-
szli na Plac Hiszpański.
 Masz jakiś specjalny powód?  spytała z zacieka-
wieniem.
 W Villa Medici jest wystawa sztuki. Myślę, że
powinna ci się spodobać.
Dwie godziny pózniej, gdy opuścili wystawę, Sara
zaproponowała, by przeszli się w stronę Hiszpańskich
Schodów.
 Wiem, że jest zima, ale jak każda porządna turys-
tka muszę choć na chwilę na nich usiąść.  Wskazała
grupki siedzących na stopniach ludzi.
Część z nich rozmawiała, część czytała, inni wys-
tawiali twarze do słońca w nadziei złapania ostatnich
promieni.
 Turyści może tak  zaoponował Carlos z uśmie-
chem  ale pamiętaj, że ty nie jesteś już turystką.
Mieszkasz tu i pracujesz.
 Dla mnie to bez różnicy. I tak zrobię to co oni. Po
prostu lubię tu siedzieć i podziwiać widok miasta.
 Nie zmieniłaś się ani o jotę  mruknął, przysiada-
jąc tuż koło niej. Jednakże już po chwili Sara zerwała
się na równe nogi.
 Dość tego, zbieramy się. Może byśmy poszli na
Via Condotti połazić trochę po sklepach? Muszę ko- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl