Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lotów i lokacji. - To było wiadomo od początku - wymamrotał Starzec. Pierwszy wzrost pola - lokacja, drugi - wyrzut kwantów w momencie zmiany ruchu. Interesujące... Oczywiście zmierzył pan sumaryczną moc pola przed stożkiem i stopień jego słabnięcia? - Nie. Nie pomyślałem o tym. - Niewybaczalny błąd. Jak pan mógł tego nie zrobić?! - Drobiazg. I tak nieprawdopodobnie mi się poszczęściło ! Starzec podniósł brwi. - Jak to?! - A tak! Teraz jasne, dlaczego zdążają ku Nowym. Dlatego, że właśnie tam mogą uzyskać maksymalną ilość energii. Czyż to nie szczęście, że w tym locie, po którym niczego więcej się nie spodziewałem, udało mi się zdobyć dowody na to, że w przestrzeni rzeczywiście istnieje życie? - Okazuje się więc; że nasze zainteresowania wcale nie są tak krańcowo różne, jak się wydawało. - Starzec westchnął. - Zazdroszczę panu. Od samego początku będzie pan miał statek i do tego zdążył pan już wybrać sobie obiekt badań. Nie braknie panu pracy, nie braknie... - Igorowi wydało się, że Starzec uśmiechnął się ironicznie, zaraz jednak znów się zachmurzył. - Jak pan mógł nie zmierzyć natężenia pola przed stożkami i jego wektora? - Ale po co miałem to zrobić? - Nie zamierzam o wszystkim myśleć za pana ! wybuchnął Starzec. - Dlaczego nie przeanalizował pan uzyskanych danych wszechstronnie? Przecież jeśli %7łurawie kierują się w stronę Nowych nieprzypadkowo i do tego wtedy, kiedy te jeszcze nie zdążyły wybuchnąć, czyż to nie znaczy, że ich organy łowiące delta-promieniowanie są tak czułe, że rejestrują procesy zaczynające się we wnętrzu gwiazd na długo przed nami? Niech pan pamięta! Tam dokąd zdążają teraz %7łurawie, eksploduje Nowa. Wystarczy dość czujna służba patrolowa, dokładne pomiary, i ludzie będą wiedzieć, gdzie nastąpi kolejny wybuch. Gdybyśmy znali natężenie ich pola lokacyjnego, już teraz mielibyśmy pojęcie o czułości ich receptorów. A gdybyśmy znali wektor, już dziś można byłoby powiedzieć, jaka gwiazda wybuchnie! Jak można przechodzić obojętnie obok tak oczywistych rzeczy? Niech pan pamięta, że następnym razem poleci pan beze mnie i nie będę mógł panu podpowiadać z Ziemi, co robić! Igor wcale się nie obraził. - To prawda - westchnął. - Niech pan odpoczywa dalej. Czas spojrzeć na inne, ziemskie żurawie. - Czas - powiedział Starzec zamykając oczy. - Czas... Mimo wszystko tak naprawdę odpocząć można tylko tam. Westchnął. - Szkoda, że nie wykonał pan pomiarów. - Następnym razem na pewno... Niech pan leży! Starzec krzywiąc się wsunął nogi w pantofle. - Wystarczająco długo leżałem. - Zaledwie trzy doby... - Wystarczy! Tak... Maksymalną prędkość stada znamy: wymykając się nam %7łurawie zmniejszały prędkość, a nie zwiększały. Gdyby mogły, usiłowałyby nas wyminąć. Nie mogły, a więc... - O co panu chodzi? Starzec uśmiechnął się. - O ile pamiętam, sam się pan wprosił na mój statek. Z własnej woli wpakował w tę historię z %7łurawiami. Igor zaśmiał się. - I to zdaje się na dobre. Jest pan chytrzejszy ode mnie. Ale.. - %7ładnych "ale!" - powiedział Starzec. - Spotkanie z ziemskimi żurawiami trzeba będzie na jakiś czas odłożyć, mój chłopcze! - Nie śpieszy mi się - z gotowością oznajmił Igor. - Co teraz? - Nasza szybkość jest o dwadzieścia tysięcy kilometrów na sekundę większa! - z triumfem wykrzyknął Starzec. Kierunek znamy. Ziemskie żurawie nie uciekną nam, więc jeszcze raz przyjrzyjmy się Czarnym! przekład : Michał Siwiec ILIA WARSZAWSKI MIAOZ I CZAS Jeśli macie 26 lat i wasze życie osobiste stanowczo się nie ułożyło, jeśli jesteście nieśmiali, macie nieciekawy wygląd zewnętrzny i prozaiczny zawód ekonomisty-planisty, jeśli jesteście właścicielem śmiesznego nazwiska Klarnet wywodzącego swój początek od jakiegoś pospolitego muzykanta - pechowca, nie wiadomo kiedy i w jaki sposób osiadłego na Rusi, jeśli jesteście na tyle skromni, by marzyć tylko o jednym pokoju we wspólnym mieszkaniu, ale jednocześnie wystarczająco trzezwo patrzycie na sprawy, by rozumieć, że wasz pobyt w miejskim mrowisku wcale nie będzie krótki, jeśli zaczarowane słowo "miłość" budzi w was nadzieję, a nie wspomnienia - słowem, jeśli jesteście tym kimś, kogo zamierzam uczynić bohaterem mego opowiadania, to koniecznie musicie mieć hobby. Hobby to ochłap, który rzuca obojętny Los swym pasierbom po to, by nie nadużywali jego cierpliwości. Nieistotne, jakie hobby wybierzecie. To już zależy od waszych możliwości, środków i temperamentu. Przecież jeśli się zastanowić, to uporczywe i bezowocne próby poprawienia odbioru programów telewizyjnych odległych stacji wcale nie są gorsze od kolekcjonowania okrągłych podstawek pod piwo czy hodowania cytryn na parapecie. Ważne jest tylko jedno: żeby w czasie przerwy obiadowej móc powiedzieć kolegom z obojętną miną, że wczoraj Paryż nadawał wspaniały film z Sofią Loren, lub do szklanek z herbatą takich samych biedaków jak wy z obojętną miną nakroić po plasterku pomarszczonej, zielonej cytrynki. (Wiecie, to wcale nie najlepsza z tych, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|