image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Patrzył w kierunku drzwi, którymi wyszła Mary Gerrard.
Elinor zacisnęła pięści. Poczuła, jak jej długie, spiczaste paznokcie wbijają się w
ciało.  Nie zniosę tego  pomyślała.  Nie wytrzymam. To prawda, nie złudzenie...
Roddy, Roddy! Ja nie mogę cię utracić. Boże!... Wielki Boże! Co ten człowiek...
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
doktor dostrzegł w mojej twarzy... wtedy... na górze? Coś dostrzegł z pewnością...
%7łycie jest straszne, straszne! Jak można czuć to, co ja teraz czuję! Muszę się
opamiętać, powiedzieć coś... byle głupstwo .
 Nie jestem głodna, Roddy  odezwała się naturalnym, spokojnym głosem. 
Zrezygnuję z kolacji. Posiedzę trochę przy cioci Laurze, więc obie pielęgniarki będą
mogły zejść na dół.
 I ze mną zjeść kolację?  zaniepokoił się Roddy.
 Nie ugryzą cię  rzuciła cierpko.
 Ale ty, Elinor? Musisz się trochę posilić. Może najpierw my usiądziemy do stołu,
a one pózniej?
 Nie. Mój projekt wygląda lepiej. Widzisz, takie osoby są bardzo przeczulone i
wrażliwe  powiedziała Elinor i dodała w myśli:  Nie potrafiłabym siedzieć z nim sam
na sam w jadalni... rozmawiać... zachowywać się normalnie .  Pozwól, że ja
zadecyduję w tych kwestiach  dorzuciła chłodno.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Rozdział czwarty
Następnego rana obudziła Elinor nie pokojówka, lecz sama pani Bishop,
szeleszcząca staromodną czernią i zapłakana.
 Ach, panno Elinor! Już jej nie ma.
 Co takiego?
Dziewczyna usiadła w łóżku.
 Pani najdroższa ciocia. Pani Welman, moja ukochana pani, umarła we śnie.
 Ciocia Laura? Nie żyje?
Elinor miała oczy szeroko otwarte. Zdawać się mogło, że nie może zrozumieć
żałobnej wieści. Gospodyni szlochała rozpaczliwie.
 Mój Boże!... Po tylu latach... Jestem tutaj od osiemnastu lat, ale... Ale to wcale
nie zdaje się tak długo.
 Umarła podczas snu... bezboleśnie  szepnęła z wolna Elinor.  To dla niej
wielka łaska.
 Taka nagła śmierć  lamentowała pani Bishop.  Doktor mówił, że przyjdzie z
rana. Wszystko wyglądało zwyczajnie.
 To nie była nagła śmierć w ścisłym znaczeniu  rzuciła ostro Elinor.  Ciocia
długo chorowała. Na szczęście uniknęła długiej agonii.
Gospodyni przyznała przez łzy, że to istotnie wielkie szczęście, i dodała:
 Kto zawiadomi pana Rodericka?
 Ja.
Panna Carlisle narzuciła szlafrok i po chwili zastukała do drzwi pokoju
narzeczonego. Z wnętrza dobiegł głos:
 Proszę.
 Roddy  powiedziała Elinor wchodząc do pokoju.  Ciocia Laura nie żyje.
Umarła we śnie.
Z kolei Roddy usiadł na łóżku, odetchnął głęboko.
 Biedna, kochana ciocia Laura!  westchnął.  Cóż, należy tylko Bogu
dziękować. Nie potrafiłbym patrzeć długo na nią w takim stanie, w jakim widziałem ją
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
wczoraj wieczorem.
 Nie miałam pojęcia, Roddy, że byłeś u niej  powiedziała bezwiednie.
 Otwarcie mówiąc  bąknął niepewnie Roddy  zawstydziłem się własnego
tchórzostwa. Przemogłem się. Byłem u niej póznym wieczorem. Pielęgniarka, ta tęga,
wyszła po coś... Zdaje się z termoforem do kuchni. Skorzystałem z okazji i zakradłem
się do pokoju. Naturalnie ona nic nie wiedziała. Postałem chwilę, popatrzyłem na
ciocię. Pózniej usłyszałem na schodach kroki pani Gamp, więc wyniosłem się
dyskretnie... To był okropny widok, okropny.
 Istotnie okropny  przyznała Elinor.
 Ona sama nienawidziła tego  każdej minuty swojej męki.
 Wiem.
 To cudownie, Elinor, że mamy zawsze jednakowy pogląd na różne sprawy.
 Aha... Cudownie.
 W tej chwili odczuwamy obydwoje jedno i to samo: głęboką ulgę z racji
wyzwolenia biednej cioci Laury.
 Co się stało, siostro?  zapytała pielęgniarka O Brien.  Nie może pani czegoś
znalezć?
Siostra Hopkins  czerwona i zdenerwowana  szperała w torbie, którą minionego
wieczoru zostawiła w hallu.
 A to dopiero!  mamrotała.  Nic nie rozumiem! Jak mogłam zrobić coś
podobnego?
 Ale co?
 To ta Eliza Rykin... Wie siostra? Chora na raka  padła niezbyt jasna odpowiedz.
 Dwa razy dziennie, rano i wieczorem, robię jej zastrzyk morfiny. Wczoraj wieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl