image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dwoje, zawsze przynosiła mu zawód. Nagle zdecydował się, wyszedł prędko z pokoju i jakby
od niechcenia począł wałęsać się po parku, wybierając kierunek, w którym poszła Dagmara.
Rozglądał się dokoła, aż wreszcie zamajaczyła mu biała suknia i ruszył za nią ostrożnie,
cichaczem. Widział, że zatopiona w myślach, kroczy powoli przed siebie. Niekiedy
zatrzymywała się, spoglądając machinalnie w dal. Aż wreszcie wyczerpana osunęła się na
ławkę.
Chciał niby przypadkiem skierować się w tę stronę, gdy nagle ujrzał, że Dagmara
zarzuciła ręce na poręcz ławki i ukryła w nich twarz. Cała jej postać drgała w tłumionym
łkaniu. Stanął jak urzeczony i rozszerzonymi z przerażenia oczyma patrzył na płaczącą
kobietę. Tylko rozpacz mogła szukać sobie ujścia w ten sposób. Czyżby Dagmara była
zrozpaczona?
Ona, która jak sądził, niezdolna była do silnego, głębokiego uczucia, płakała teraz,
szarpana gwałtownym bólem.
Gintera niespokojne myśli plątały mu się po głowie.
Czyżby jednak została jego żoną pod przymusem? Może już od dawna kochała
Hollmanna i tylko nie ważyła się wyznać mu tego? Czy ciążyły jej narzucone więzy?
Jak wryty stał tak przez chwilę, ze wzrokiem wlepionym w łkającą żonę. Dopiero, gdy
Dagmara, odjąwszy ręce od twarzy, poczęła ocierać łzy, wciąż jeszcze płynące spod powiek,
ocknął się z odrętwienia i cicho usunął się w zarośla.
Nie pokazując się jej na oczy, powrócił do swego pokoju.
Tam padł na krzesło i pogrążył się w długiej zadumie.
Co miał teraz uczynić? Udać, że nie wie, iż żona żyje przy nim dławiona tajoną
zgryzotą? Zapytać, czemu płakała i jaki ból ją trapi? Ale czy Dagmara odpowie mu szczerze?
Czyż nie prosił jej kilka razy, aby zawsze, z całym zaufaniem, zwróciła się do niego, jak do
najlepszego przyjaciela? Wszak mogła być przekonana, że służyłby jej pomocą i radą, gdyby
otwarcie zwróciła się do niego z wyznaniem, że kocha innego? Dlaczego teraz nie przyszła do
niego z tym bólem?
Był pewien, że tylko nieszczęśliwa miłość była przyczyną tych łez. Inne zmartwienia,
mogące wyciskać łzy z oczu, nie istniały dla niej. Czy należało narzucać się jej zaufaniu, gdy
nie okazała mu go dobrowolnie? Co czynić?
Czekać, czekać w udręce, aż wreszcie sama do niego przyjdzie, czy też zwrócić się do
niej z zapytaniem?
Nie mógł się zdecydować.
Nabierał jednak coraz głębszego przekonania, że to Hollmann był powodem jej łez.
Może jego rychły wyjazd zasmucał ją tak bardzo?
- Ale jakie w tym wszystkim było stanowisko Hollmanna?
Ginter stał niespokojny przy oknie i w napięciu czekał na powrót Dagmary z parku.
Jakby fizycznie chory, czuł ciężar wszystkich członków. Po pewnym czasie zobaczył,
że się zbliżała. Szła wolnym, znużonym krokiem, a głęboki smutek malował się w jej rysach.
Widocznie przemogła się, będąc już blisko zamku, gdyż wypogodziła twarz i
szybszym, elastyczniejszym krokiem minęła bramę.
 Czuje się nieszczęśliwa, a ja nie wiem co ją gnębi - myślał ciągle.
W godzinę pózniej siedział przy podwieczorku naprzeciw niej i Hollmanna.
Opanowana, spokojna, gawędziła swobodnie z panami. Nie znać było po niej, że przed
godziną gorzko płakała w parku. Jedynie oczy miały jeszcze zdradliwy, wilgotny połysk.
Widocznie usunęła starannie ślady łez.
Gdyby Ginter nie widział jej w parku, nie zauważyłby teraz, że tak niedawno płakała.
Przyszło mu na myśl, że może już nieraz potajemnie wylewała łzy. Głęboka, gorąca tkliwość
wezbrała mu w sercu. Uświadomił sobie, iż kocha ją tak serdecznie, że każdą ofiarę gotów
jest ponieść dla jej szczęścia. Czy każdą? Tak, każdą. Gdyby dla jej dobra było to potrzebne,
gotów był zwrócić jej wolność, jakkolwiek nad wyraz ciężkie byłoby dla niego to rozstanie.
Teraz dopiero poznał, jak bardzo stała mu się droga. Spojrzał na nią, głęboko zatroskany.
Uśmiechała się już. Ale ten śmiech bolał go.
Hollmann zachowywał się bardzo powściągliwie, usiłując wzbudzić w Dagmarze
współczucie. Po części dopiął celu.
Widocznie chce mnie przebłagać za swój nietakt. Wybaczę mu chyba. Może nie byłby
się ośmielił przemawiać do mnie w ten sposób, gdyby nie spostrzegł obojętności mego męża
dla mnie. Jest pewnie dobrym obserwatorem i zauważył słusznie, że w naszym małżeństwie
brak tego, co najcenniejsze. Ale teraz, gdy dałam mu tak energiczną odprawę, nie poważy się
znowu przekroczyć dozwolonej granicy. Nie będę się dłużej gniewać na niego. Niechaj te
ostatnie dni przejdą już dla niego pogodnie.
ROZDZIAA XXVI
Następnego dnia Dagmara grała znowu w tenisa z Hollmannem. Z jednej strony
uczyniła to, aby dać Hollmannowi dowód przebaczenia, z drugiej zaś, by Ginter nie zauważył,
że w stosunku do Hollmanna stosuje pewną rezerwę. Udała się więc z nim na kort tenisowy.
Kilka razy Dagmara ze śmiechem zwróciła mu uwagę na popełnione błędy, aż
wreszcie z rezygnacją opuściła rakietę, mówiąc:
- Gra pan dziś okropnie, panie Hollmann. Skończmy lepiej tę partię i przejdzmy się po
parku.
Malarz zgodził się natychmiast.
- Niech mi pani wybaczy, jestem dzisiaj zle usposobiony - rzekł, podając jej biały, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl