image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest wiele warta, ale to było wszystko, co miał, i oczywiście miliony. A
Kate nie interesowały miliony.
- Jaki numer dziesięć? - spytał, zamykając oczy i poddając się jej
pieszczocie.
- Dziesiąty powód, dla którego cię chcę. Uśmiechnął się lekko.
- A, ten tajemniczy. Którego nie chciałaś mi zdradzić przed ślubem.
- No właśnie. Ten, dzięki któremu nie uciekłam.
- I co to jest? - spytał, otwierając oczy.
- Czekoladowe ciasteczka. Zmarszczył czoło, zdezorientowany.
- Czekoladowe ciasteczka - powtórzył, zastanawiając się, czy
przypadkiem nie zwariowała.
- Biegałeś na wyścigi do stołówki i zawsze zdobywałeś ciasteczka. A
potem oddawałeś Haroldowi Grimleyowi.
- Skąd o tym wiesz? - Patrzył na nią zdumiony.
- Kiedyś ci powiem - machnęła lekceważąco ręką. - Teraz czas, bym
ci pokazała, co spotyka chłopców, którzy oddają swoje ciasteczka
Haroldowi Grimleyowi - oznajmiła i pocałowała go.
Była jak ciepły, zmysłowy prysznic. Najpierw pocałowała go mocno
w usta, potem przesunęła wargi na jego szyję i pierś. Z trudem wytrzymał
to połączenie czułości i namiętności. Czuł, jak krew gotuje mu się w
żyłach. Poczuł jej delikatne wargi na brzuchu.
110
R S
- Kate - próbował ją ostrzec. Zanim zdołał wykrztusić kolejne słowo,
pocałowała go w najintymniejszy sposób. Zacisnął zęby. Nie chciał, żeby
to się skończyło właśnie tak. Nie miał jej tak długo. Pociągnął ją do góry.
Spojrzała na niego, trochę zdezorientowana.
- Dlaczego mi przerwałeś?
- Bo chcę więcej - oznajmił, całując ją. Szybko odrzucił jej delikatną
koszulkę i jęknął, ocierając się o nagą jedwabistą skórę. Dotknął jej
pełnych piersi. Potem, unieruchamiając ją niekończącym się pocałunkiem,
delikatnie przewrócił ją na plecy i zanurzył się w niej.
Jęknęła i poczuł gwałtowne ukłucie niepokoju.
- Za ostro? - spytał.
Pokręciła głową i zakołysała biodrami.
- Nie przestawaj.
Jej zachęta zniszczyła do reszty samokontrolę. Po chwili fala
rozkoszy obezwładniła ich oboje.
Dopiero po paru chwilach Michael odzyskał świadomość.
Przyciągnął ją bliżej.
- Nic ci nie jest? - spytała.
- Hej, to mój tekst.
Zmrużyła powieki, co nadało jej nieco tajemniczy wygląd.
- Niekoniecznie.
- Jeśli jeszcze kiedyś wpadnę na Harolda Grimleya, będę musiał mu
podziękować.
Kate roześmiała się, a jemu niesłychanie ulżyło. Dlaczego miała na
niego tak ogromny wpływ? Tulił ją w milczeniu, zaniepokojony siłą
własnych emocji. Wtuliła się w jego ramiona, a Michael stwierdził, że
111
R S
mógłby się do tego przyzwyczaić. Nauczyć się liczyć na nią. Jednak wie-
dział, że to byłby błąd. Nic nie trwa wiecznie.
Michael wszystkie siły poświęcił firmie. Kate rozumiała, że
przedsiębiorstwo jest dla niego niczym własne dziecko, ale tęskniła za nim.
Najlepsze chwile zdawały się przychodzić w nocy, po miłości.
Lato przeszło w jesień. Była zajęta organizowaniem przeprowadzki
do nowego domu i nauką dziewcząt w domu dla nastoletnich matek.
Powtarzała sobie, że kryzys w interesach Michaela nie potrwa wiecznie,
ale obawiała się, że przyjdzie następny i w sumie rzadko będzie widywać
swojego męża. Ta możliwość była przykra, ale starała się o niej nie
myśleć.
Lekarz wyznaczył jej datę USG i zawiadomiła o tym Michaela.
Nawet przyczepiła kartkę do lodówki, żeby nie zapomniał.
Leżała na łóżku, a lekarka rozmazywała zimny żel na jej brzuchu.
Oprócz niej nie było nikogo. Zafascynowana obserwowała ekran, licząc
paluszki u rąk i nóg dziecka. Odczuwana radość była tak wielka, że w
zasadzie Michael nie był jej potrzebny, wmawiała sobie.
Tej nocy podjęła impulsywną decyzję i spotkała się z Donną w
modnym bistro.
- Wyglądasz świetnie - powiedziała jej przyjaciółka z odrobiną
zazdrości. - Gdybym znała faceta, który mógłby być przyzwoitym ojcem,
może poszłabym w twoje ślady.
Kate skrzywiła się i łyknęła ziołowej herbaty.
- Nie radziłabym jednak iść w te moje ślady zbyt dokładnie.
- A jak twój mąż? - Donna spojrzała na nią badawczo.
- W tej chwili zajęty firmą - odparła. - Bardzo zajęty. Kelner
przyniósł sałatki. Donna uniosła brew.
112
R S
- Jak bardzo?
- Co wieczór wraca pózno. Pracuje w większość weekendów. -
Widelcem przesuwała po talerzu kawałek brokuła. - Dzisiaj nie przyszedł
na USG.
- Ach - stwierdziła Donna chłodno. - Nieobecny mąż.
- Nie o to mi chodziło.
- Ale to prawda.
- Naprawdę ma w pracy kryzys. - Kate nie chciała być nielojalna.
- Ile mu dasz czasu na dojście do paru prawd?
- O co ci chodzi?
- O to, że jeśli to niemożliwe, nie musisz się z nim męczyć przez
resztę życia.
- Nie męczę się - zaprotestowała Kate, czując napływające do oczu
łzy. - Tylko wolałabym, żeby nie wydawał się zawsze taki nieprzystępny i
daleki.
Donna pochyliła się ku niej.
- Chyba się w nim nie zakochałaś, co?
Kate milczała, a głosik w jej głowie krzyczał:  Tak!" Kiedy to się
stało? - zastanawiała się. A może zawsze tak było. Teraz jego szczęście
znaczyło dla niej prawie wszystko.
- Och, Kate. - Donna patrzyła na nią ze współczuciem.
Nie chcąc roztkliwiać się nad sobą, otrząsnęła się i wzięła głęboki
oddech.
- Nic mi nie jest. To chwilowe - oznajmiła stanowczo. Miała
nadzieję, że to prawda.
Michael tonął w morzu papierów. Wiceprezes Wayland Inc., firmy,
która chciała przejąć CG Enterprises, znany był jako  Rekin". Pożerał
113
R S
firmy zakupione przez Wayland, aż w końcu traciły całkowicie własną
tożsamość.
Michael i jego dział prawny pracowali po godzinach, badając każde
słowo oferty, by chronić Michaela i pracowników. Jedną z licznych kości
niezgody była niejasna klauzula sugerująca, by cała firma przeniosła się na
Zachodnie Wybrzeże.
Michael wiedział, że prawdopodobnie nie zdoła powstrzymać
przejęcia. Wayland był duży i bogaty. Jednak sam miał zbyt wielką
praktykę w negocjacjach, by wiedzieć, że przejmowana firma często miała
więcej punktów przetargowych, niż jej się zdawało.
Myśl o rezygnacji z firmy przyprawiała go o fizyczny ból, ale
Michael był zdecydowany patrzeć na wszystko z punku widzenia
interesów. Tylko w ten sposób mógł zachować zdrowy rozsądek. Za wielu
ludzi od niego zależało, by mógł go teraz stracić.
Rozległo się pukanie do drzwi. Zmarszczył czoło. Kazał asystentce
nie wpuszczać nikogo i nie łączyć rozmów. Zirytowany wrócił do pracy.
Drzwi się otworzyły, ale nie podniósł wzroku.
- Jestem zajęty - oznajmił. Zapadła długa cisza.
- Myślałam, że masz ochotę na ciasteczka.
Michael podniósł głowę i zobaczył w drzwiach swoją żonę. Serce mu
się ścisnęło i ogarnęły go sprzeczne uczucia. Jaki wspaniały przedstawiała
widok. Odłożył ołówek i wstał.
- Wejdz. Myślałem, że to któryś prawnik. Odwalają świetną robotę,
ale dzisiaj mam ich po dziurki w nosie.
- Widać koniec? - spytała, podchodząc z paczuszką w ręku.
Michael potarł kark i pokręcił głową.
114
R S
- Nawet nie pytaj. Wspominałaś coś o ciasteczkach? Co masz w tej
torebce?
- Zakładam, że obiad składał się z kawy.
- I masz rację - odparł, oglądając ją od stóp do głów. Wyglądała
ślicznie w czarnej sukience podkreślającej ciążę. Poczuł dziwną tęsknotę.
Jej widok przypomniał mu, jak za nią tęsknił. Nie kochali się już tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl