Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stole. Zaczął całować jej szyję, próbując się wcisnąć między uda. Ale miała na sobie dżinsy i najpierw musiał się z nimi uporać... - Aóżko - szepnęła, rozpinając mu koszulę. - Będzie nam wygodniej. - Aóżko? - Z trudem łapał oddech. - Jesteś pewna, że wiesz, co robisz? Za chwilę nie będziemy już mogli się powstrzymać. - Chciał ją pohamować, ale nie był przekonany, czy byłaby do tego zdolna. - Kto chce się powstrzymać? - Jassy miała zamglone oczy i wilgotne usta. - Nie chcę cię wykorzystywać. - Seth musiał się upewnić, że Jassy pragnie właśnie jego, a nie tylko jakie- goś ciepłego ciała. Uświadomił sobie, że wcześniejsza rozmowa rozbudziła w nim coś więcej niż tylko namięt- ność. Zwierzenia Jassy głęboko go poruszyły, i pragnął jej teraz całej, ciała i duszy. Ujął ją za ramiona i odsunął od siebie. - To nie tak. Jesteś zdenerwowana... Chyba już pój- dę - oświadczył z bólem w sercu. - Odchodzisz? - zapytała z szeroko rozwartymi oczami. - Musimy ochłonąć. - Odsunął się od stołu. Nie 108 RS chodzi o to, że cię nie pragnę. Ale to nie jest właściwa chwila. - Chyba rzeczywiście powinieneś już iść - stwierdzi- ła, zeskakując ze stołu. - Może jeszcze wypijemy kawę i pogadamy - zapro- ponował Seth. Przecież tak naprawdę nie chciał stąd wyjść. - Nagadaliśmy się już dosyć. Powiedziała to głosem tak urażonym, że zaryzykował i pogłaskał ją po twarzy. - Nie czuj się odrzucona - wyszeptał. - Naprawdę cię pragnę. - Wiem. - Ale wydaje mi się, że powinniśmy zaczekać, aż wyjdziesz z psychicznego dołka. - Hm... dziękuję ci, że się tak o mnie troszczysz. - Cała przyjemność po mojej stronie. Zawsze chętnie z tobą porozmawiam. Powinnaś mieć kogoś, kto cię nie zawiedzie - zauważył, mając na myśli siebie. - Przeno- sząc się z miejsca na miejsce, zmieniając przyjaciół jak rękawiczki, czujesz, że wszystko ci zobojętniało. Potrze- bujesz jakiegoś głębszego związku. Jassy uśmiechnęła się nieśmiało. Nie doczekawszy się odpowiedzi, Seth doszedł do wniosku, że Jassy jeszcze nie wie, czego naprawdę prag- nie. Zapiął koszulę i ruszył do drzwi. - No to dobranoc. - Dobranoc. - Jesteś pewna, że dobrze się czujesz? - Absolutnie pewna. - Więc do jutra. Rzucił jej ostatnie spojrzenie i zniknął w ciemno- 109 RS ściach nocy. Padał zimny deszcz, ale biegnąc do domu czuł jakby wewnętrzne ciepło. Nie miał jeszcze jej ciała, ale był pewny, że zdobył serce Jassy. To było o wiele ważniejsze niż posiadanie jej ciała, uświadomił sobie ze zdziwieniem zmieszanym z chara- kterystyczną dlań ostrożnością. Deszcz padał przez całą noc. Jassy, wyczerpana fizy- cznie i psychicznie zaraz po wyjściu Setha położyła się do łóżka i natychmiast zasnęła. Sen miała niespokojny. Przewracała się z boku na bok. Znił jej się Dieter, rodzice i jakieś epizody z przeszłości. Obudziła się koło czwartej nad ranem, napięta i przerażona, znów wraca- jąc myślami do rozmowy z Sethem. Jak mogła zwierzyć się komuś, kto był dla niej obcy? Jak mogła potem ciągnąć go do łóżka, żeby się podnieść na duchu? Zachowała się wprost żenująco. Chociaż Seth zapewniał ją, że jest dzielną dziewczyną, nie przywiązy- wała do tego wagi. Przede wszystkim obraził ją, potra- ktował jak lalkę z kruchej porcelany, która zaraz może się potłuc. Co gorsza, jest tchórzliwa i unika wszelkich związków uczuciowych. Seth jej to udowodnił. Tchórz! Jassy usiadła w łóżku. To nieważne, w jaki sposób Seth skłonił ją do zwierzeń. Jasmin Reed nigdy przed niczym ani nikim nie stchórzyła! Ilekroć nachodziła ją ochota, przenosiła się z miejsca na miejsce. Dzięki temu mogła po prostu żyć własnym życiem. Niepotrzebne jej było żadne zaangażowanie 110 RS uczuciowe. Widziała już tyle nie dotrzymanych przyrze- czeń. Dość tego! Kiedy Dieter zaciągnął się do piechoty morskiej, za- częła szukać kogoś, komu mogłaby powierzać swoje tajemnice. Zaręczyła się z chłopakiem, z którym się spo- tykała, ale on wolał karierę w lotnictwie wojskowym niż pracę w cywilu i małżeństwo z Jassy. Rozstali się niezbyt miło. Z goryczą zniosła kolejne zwycięstwo sił zbrojnych. Zaangażowanie uczuciowe to jedyne pojęcie, które ma niezmienny sens. Jassy miała na to wiele dowodów. Starsza i o wiele mądrzejsza, patrzyła teraz na życie bar- dziej realistycznie. Musiała się pogodzić z tym, że ludzie rzadko ją rozumieli i dlatego rzadko się śmiałą. Co nie znaczy, że Wilczur przepada za śmiechem. I nie znaczy również, że ją rozumie. Może pomyślał sobie wczoraj, że ta słaba, zapłakana kobieta jest prawdziwą Jassy? Może słabość robiła na nim wrażenie? Może właśnie dlatego zaproponował jej solidny, trwały związek? No cóż, po prostu musi wyprowadzić go z błędu. Im prędzej, tym lepiej. Ona nikogo nie pragnie. Nie chce mieć własnego terytorium. Ani korzeni. Nie chce się z nikim wiązać. Jutro musi z nim porozmawiać. 111 RS ROZDZIAA 8 Rano niebo było bezchmurne i promienie słońca, któ- re padały przez świetlik, obudziły go. Z uśmiechem wy- ciągnął rękę po rozgrzane ciało Jassy, by nagle zdać sobie sprawę, że to był tylko sen. Uśmiech zniknął z twa- rzy Setha. Ale nie opuszczała go nadzieja. Przecież już wkrótce naprawdę będzie z Jassy - cia- łem, sercem i duszą. Pełen optymizmu wyskoczył z łóż- ka, zrobił sobie kawy i spakował rzeczy na wyjazd do 112 RS Seattle. Był przekonany, że członkowie Górskiego To- warzystwa Przyrodniczego wysłuchają jego wykładu z dużym zainteresowaniem. Zatelefonował do weterynarza, omówił też z Benem stan Znieżki i pozostałych zwierząt. Przy zagrodach za- stał Jassy z resztą pracowników - właśnie karmili wilki. W pomarańczowej koszulce i dobranej kolorem prze- pasce we włosach wyglądała jak zwykle ładnie i pogod- nie. Na widok stada wilków rozszarpującego tuszę wołu zmarszczyła nos. - Dzień dobry, Jassy. - Dzień dobry. - Spojrzała na niego. Spodziewał się ujrzeć w jej oczach cień porozumie- nia, ale gdy odwróciła od niego głowę, ogarnęło go rozczarowanie. Może czuje się zakłopotana? - Co z Natane? - zapytała. - Po transfuzji i założeniu szwów czuje się niezle. Weterynarz zapowiedział, że pewnie ją wkrótce przy- wiezie. Byłaś u Znieżki? Jassy rozejrzała się uważnie po wybiegu. - Byłam. Jest przygnębiona. - To normalna reakcja. Ale jeżeli będziesz okazy- wać jej zainteresowanie, dojdzie do siebie. Ona cię lubi. - Mam nadzieję, że woli mnie od innych. Gdyby się tylko udało znalezć jakieś odpowiednie stado, można by ją wreszcie przenieść. - A może by wystarczył dobry przyjaciel. - Masz na myśli basiora? - Musiałby być od niej o wiele młodszy - odparł Seth, skinąwszy głową. - Może by wpuścić do niej szczeniaka, żeby mogła od początku nad nim domino- 113 RS wać? Każdy wilk, niezależnie od płci, czuje instynktow- ną potrzebę opiekowania się małymi. - Pewnie by jej to pomogło... - Dobrze się czujesz? - zaniepokoił się Seth widząc, że dziewczyna jest w podłym nastroju. - Pytałeś już o to wczoraj wieczorem - odparła z uśmiechem. - Powtarzam, czuję się znakomicie. - Nie jestem tego zbyt pewny - powiedział, widząc chłód w jej oczach. - Najadłaś się wczoraj strachu. - No cóż, burza wpływa także na uczucia człowieka. Seth zdawał sobie sprawę, że wczorajsza burza i awantura z wilkami jedynie wyzwoliły emocje, które Jassy od dawna w sobie tłumiła. - Powietrze było naładowane elektrycznością, wy- czuwałam to każdym nerwem mówiła dalej Jassy. - Nie musisz się tłumaczyć. Przecież wiesz, co my- ślę. - Oczywiście. Z pewnością wiem, co ty myślisz. - Chciałabyś mi jeszcze coś powiedzieć? - zapytał zdziwiony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|