Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciebie. - Chciałabym zostać z panną Anną. - Panno Fleming, co pani na to? - Ja.,. hm... - Anna popatrzyła ma Lornę i wiedziała, że nie może odmówić. - Mogę przyznać pani prawo opieki - wyjaśniła sędzina - ale 121 wolałabym, żeby złożyła pani oficjalny wniosek o przyznanie pani statusu matki zastępczej. Dzięki temu stan będzie wypłacał pani pewną sumę na utrzymanie panny Lacey. Mam zamiar wystąpić o zasądzenie alimentów od doktora Laceya. Dopóki nie zostanie pani oficjalnie zastępczą matką, może pani mieć trudności z otrzymaniem tych pieniędzy. I panią również poproszę o odpowiedz do ponie- działku. - Dobrze, Wysoki Sądzie. Parę minut pózniej opuściły z Lorną gmach sądu. Było rześkie, zimne popołudnie. Znieg na skwerze tak błyszczał w słońcu, że Anna zmrużyła oczy. - Anno? - Tak? - Czy nie chcesz, żebym z tobą zamieszkała? - spytała niepewnie Lorna. - Ależ oczywiście, że chcę! Tylko nie jestem pewna, czy to możliwe. Słuchaj, czy nie możemy porozmawiać o tym w domu? - Nie! Powiedz mi od razu! Masz mnie dość? Tak, pewnie tak. Nikt mnie nie chce. - Lorno... - Dziewczynka już nie słuchała. Puściła się biegiem. Anna ruszyła za nią, ale poślizgnęła się na zamarzniętej ziemi i upadła w pryzmę śniegu. Nim zdołała się podnieść, Lorna dobiegła już do rogu budynku i zniknęła jej z oczu. Roztrzęsiona, drżąca, Anna ruszyła za nią, ale Lorna jakby rozpłynęła się w powietrzu. - Powiem moim ludziom, żeby się za nią rozejrzeli - obiecał Nat Tate, gdy zrozpaczona Anna zadzwoniła do niego godzinę pózniej. - Po prostu dużo przeżyła i jest wytrącona z równowagi. Wróci do domu, Słodyczko, - Mam nadzieję. Nie wiem, dokąd mogła pójść. Nic mi nie przychodzi do głowy. Wszystkie jej koleżanki będą w szkole jeszcze przez półtorej godziny. - Pewnie po prostu chodzi po tym zimnie i użala się nad sobą. - Westchnął. - Nie myśl, że jestem bez serca, ale wiem, że dzieci w jej wieku potrafią zalezć człowiekowi za skórę. Nie martw się. W końcu Lorna się pojawi. Dzieciaki prawie zawsze wracają. 122 Anna jako nastolatka uciekła z domu, wiedziała więc dobrze, jak daleko dziecko w tym wieku może zawędrować, wiedziała również z własnego doświadczenia, co może stać się z tymi, które nie wracają. Nie podzieliła się jednak tymi refleksjami z Natem. Potem musiała zadzwonić do Dana i powiedzieć mu, że nie będzie mogła stawić się w pracy po południu, bo Lorna nagłe zniknęła. - Doskonale rozumiem, że powinnaś być w domu na wypadek, gdyby wróciła - powiedział. - Dobrze wiem, co czujesz. Moja Ginny uciekła w zeszłym roku. - Naprawdę? Nie miałam o tym pojęcia. - Oczywiście, że nie, bo nikomu nie mówiłem. Bogu dzięki zjawiła się, zanim zdecydowałem się zadzwonić do szeryfa. Ale o mało nie oszalałem ze zmartwienia. - A dlaczego uciekła? - Nie pozwoliłem jej wychodzić przez tydzień, bo wracała pózniej, niż się umówiliśmy. - Westchnął. - Zadzwoń, kiedy będziesz coś wiedziała, a ja też dam ci znać, gdybym coś usłyszał. Anna nie mogła usiedzieć w miejscu, krążyła niespokojnie po całym domu. Początkowo Jazz truchtała za nią, tuż przy jej nogach, lecz w końcu psina zmęczyła się, zwinęła w kłębek na łóżku Lorny i usnęła. Anna uświadomiła sobie, że już odwykła od takiej ciszy w domu. Ostatnio, gdy wracała po pracy, Lorna już była, a z jej pokoju dobiegała muzyka albo odgłosy rozmowy telefonicznej z którąś z koleżanek. Często dziewczynki przychodziły do niej z wizytą i wtedy panował prawdziwy rozgardiasz. Teraz do jej uszu nie dobiegał najmniejszy szmer prócz szumu pieca i mruczenia lodówki. Pomyślała, że dobrze byłoby zadzwonić do Hugh i opowiedzieć mu, co się wydarzyło, zwierzyć mu się z tego wielkiego zmartwienia. Nie mogła jednak zebrać się na odwagę. Od dnia, gdy się kochali, unikał jej towarzystwa. Kiedy z rzadka natykali się na siebie, zawsze uprzejmie ją witał, lecz. nie przystawał, by zamienić parę słów. Anna zamknęła oczy i modliła się, by ktoś zatelefonował i powiedział jej, gdzie jest Lorna. Pół godziny po zakończeniu lekcji Anna zaczęła obdzwaniać przyjaciółki Lorny. %7ładna z nich od rana jej nie widziała. Zapadł wczesny zimowy zmrok i Anna niepokoiła się coraz bardziej. W 123
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|