image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miejsce, gdzie pojawiła się ręka.
 Chodzmy  powiedziałam, łapiąc ją za łokieć.
Powłóczyła powoli nogami, gdy ostrożnie ciągnęłam ją na drogę.
Pomogłam jej wsiąść do samochodu i zatrzasnęłam za nami bramę.
5.
Przez cały tydzień byłam niewyspana i nie do życia. Mój dywan był mokry
przez wiele dni i za każdym razem, gdy się na nim kładłam, wilgoć przesiąkała
przez moją koszulę, jak ręce Granta, jak ciągłe przypomnienie jego dotyku.
Gdy udawało mi się zasnąć, śniłam o skierowanym na moją nagą skórę
aparacie fotograficznym, który uwieczniał moje nadgarstki, spód mojej
żuchwy, moje sutki. Idąc pustymi ulicami, słyszałam pstryknięcia aparatu i
odgłos przewijanego filmu i miałam wrażenie, że Grant podąża tuż za mną. Ale
gdy się odwracałam, nigdy nikogo nie było.
Renata zauważyła moje trudności z formułowaniem zdań i problemy z
obsługą kasy. Był to tydzień przed świętem Dziękczynienia i sklep był pełen
ludzi, ale wysłała mnie na zaplecze z wiadrami pomarańczowych i żółtych
kwiatów i naręczami suszonych jesiennych liści. Dała mi również książkę ze
zdjęciami świątecznych kompozycji, ale nawet jej nie otworzyłam. Może nie
byłam do końca przytomna, ale kwiaty potrafiłam układać nawet przez sen.
Przynosiła mi naprędce spisane zamówienia i wracała po gotowe kompozycje.
W piątek, gdy minął świąteczny szał, kazała mi posprzątać zaplecze i
wypolerować sfatygowany od ciągłego moczenia stół. Gdy wróciła po
godzinie, żeby zobaczyć, jak mi idzie, spałam na stole, oparta policzkiem o
szorstkie drewno.
Potrząsnęła mną. Obudziłam się, ściskając w dłoni papier ścierny, który
odcisnął mi się na skórze.
 Gdyby nie twoja popularność wśród klientów, zwolniłabym cię 
powiedziała, raczej rozbawiona niż zła.
Pewnie myśli, że się zakochałam, ale prawda była o wiele bardziej
skomplikowana.
 Wstawaj. Przyszła do ciebie ta sama kobieta co przed tygodniem.
Westchnęłam. Nie miałyśmy żadnych czerwonych róż.
Kobieta opierała się o ladę. Była ubrana w zielony płaszcz
przeciwdeszczowy, a koło niej stała druga kobieta, młodsza i ładniejsza, w
podobnym płaszczu, tylko czerwonym. Miały mokre czarne buty. Wyjrzałam za
okno. Znowu deszcz, akurat teraz, gdy wreszcie wysechł mój dywan i ubrania.
Przeszedł mnie dreszcz zimna.
 Oto słynna Victoria  powiedziała kobieta.  Victoria, to moja
siostra, Annemarie. A ja jestem Bethany.  Wyciągnęła do mnie rękę i
przywitałyśmy się. Kości mi zatrzeszczały pod jej silnym uściskiem.
 Jak się masz?  spytałam.
 Zwietnie  odpowiedziała Bethany.  Spędziłam Zwięto
Dziękczynienia u Raya. %7ładne z nas nie gotowało nigdy wcześniej
świątecznego obiadu, więc musieliśmy wyrzucić niedopieczonego indyka i
podgrzać zupę pomidorową z puszki. Była pyszna.  Po sposobie, w jaki to
powiedziała, można było się domyślić, że mówiła nie tylko o zupie.
Jej siostra jęknęła.
 Kto to jest Ray?  spytałam. W drzwiach pojawiła się Renata z miotłą
i starałam się unikać jej pytającego spojrzenia.
 Ktoś, kogo poznałam w pracy. Nigdy wcześniej nie łączyło nas nic poza
narzekaniem na organizację pracy, a w zeszłą środę ni stąd, ni zowąd zaprosił
mnie do siebie.
Bethany z kolei zaprosiła Raya na jutrzejszy wieczór i, czerwieniąc się,
poprosiła o coś uwodzicielskiego, ale nie w oczywisty sposób.
 %7ładnych storczyków  oznajmiła, jakby były symbolem seksu, a nie
wyrafinowanego piękna.
 A dla siostry?  zapytałam.
Annemarie wyglądała na zawstydzoną, ale nie protestowała, gdy siostra
zaczęła zdradzać szczegóły jej życia uczuciowego.
 Jest mężatką  powiedziała Bethany, podkreślając to słowo, jakby
stanowiło definicję problemów Annemarie.  I martwi się, że jej mąż nie
uważa jej już za atrakcyjną, co  popatrz tylko na nią  jest śmieszne. Ale
oni już nie& no wiesz. I to już od dłuższego czasu.  Annemarie wyglądała
przez okno i nie powiedziała nic w obronie swego męża ani małżeństwa.
 W porządku  odparłam.  Na jutro?
 Ale do południa  sprecyzowała Bethany.  Po południu muszę
posprzątać mieszkanie.
 Annemarie?  spytałam.  Może być w południe?
Nie odpowiedziała od razu. Wąchała róże i dalie. Gdy podniosła głowę,
jej oczy wypełniała dobrze mi znana pustka.
 Tak, proszę.
 A więc do jutra.
Gdy zamknęły się drzwi, zobaczyłam, że Renata nadal stoi w przejściu z
miotłą.
 Słynna Victoria  fuknęła.  Daje ludziom to, czego potrzebują.
Wzruszyłam ramionami i przeszłam obok niej. Wzięłam z wieszaka kurtkę i
skierowałam się ku wyjściu.
 Jutro?  spytałam. Renata nigdy nie dała mi żadnego planu,
pracowałam, gdy mnie potrzebowała.
 Czwarta rano. Wczesnopopołudniowy ślub na dwieście osób.
Popołudnie spędziłam w niebieskim pokoju, rozmyślając nad sytuacją
Annemarie. Dobrze znałam się na przeciwieństwie intymności. Hortensja,
beznamiętność, bardzo długo była moim ulubionym kwiatem. Kwitła w
wypielęgnowanych miejskich ogrodach przez sześć miesięcy w roku i
skutecznie odstraszała ode mnie pracowników domów opieki. Ale intymność,
bliskość, przyjemność seksualna  te dziedziny nigdy mnie nie interesowały.
Przez kilka godzin siedziałam przy świetle gołej żarówki, wertując pożółkłe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl