Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyciągnęła rękę. Pójdę z panem oznajmiła. Grzeczna dziewczynka. Cały wieczór zmienił się w jeden koszmar pełen znajomych twarzy, twarzy ludzi, którzy gratulowali jej i składali życzenia; przyjaciele, znajomi, nikt nie miał pojęcia, jak bardzo nie chciała tam być, ani jak bardzo nie cierpiała swojego narzeczonego. Przyjechała do Londynu zdecydowana na zimno i bez serca znalezć najlepszą partię w postaci najbardziej szanowanego mężczyzny, więc nie mieli powodu wątpić w jej zadowolenie. A teraz, kiedy uświadomiła sobie, czego nie chce u swojego męża, było już za pózno. A może jednak nie było. Wieczór powoli dobiegał końca; wypatrzyła ojca, który stał pod oknem do ogrodu, pławiąc się w triumfie. Jak tylko jej narzeczony zajął się swoimi przyjaciółmi i tłum przerzedził się na tyle, że mogła podejść do ojca niezaczepiana po drodze, zbliżyła się, usiłując podjąć decyzję, ile może powiedzieć mu o Dolphie i o śmierci starego księcia. Papo. Jestem dzięki tobie bardzo szczęśliwy, córko. Uśmiechnął się i ujął jej dłoń. Wenford mówi, że załatwi specjalne pozwolenie, byście mogli się pobrać przed końcem sezonu. Może z końcem tego miesiąca. O tym właśnie chcę z tobą pomówić ciągnęła dalej. Twoja ciotka powiedziała mi, że miałaś wcześniej jakiś atak. Na moment oblicze wicehrabiego pociemniało. Mogłaś wszystko zepsuć. Bądz wdzięczna, że jego wysokość wykazał tyle zrozumienia. Papo, on mnie... przeraża. Ojciec uniósł jedną brew do góry. Przeraża cię? Nie bądz śmieszna. To prawdziwy dżentelmen. I świata poza tobą nie widzi. Lilith zaczerpnęła powietrza. Czy moglibyśmy przez moment porozmawiać na osobności? Lilith... To było ostrzeżenie. Tylko przez moment, papo upierała się. Proszę. Wicehrabia sposępniał. W porządku. W porządku. Z wyrazną niechęcią zaprosił ją gestem do swojego osobistego gabinetu. Jak tylko zamknął drzwi, zaatakował. No więc o co chodzi tym razem? Nie podoba ci się jego wysokość, ale poślubisz każdego innego, którego wybiorę? Wiedziała, że niełatwo będzie z nim rozmawiać. Ale wiedziała też, że absolutnie nie chce wychodzić za Dolpha Remdale'a. I że człowiek, który podbił jej serce, jest ostatnią osobą na całym świecie, za którą może mieć nadzieję wyjść za mąż. Wiem, że ja... Już tego próbowałaś! Wziął książkę i uderzył nią w biurko. Czy masz zamiar składać mi tę samą obietnicę, dopóki nie wypróbujesz wszystkich nieżonatych lordów w całym Londynie? Co to za nonsensy! jesteś zaręczona z jego wysokością księciem Wenfordem i poślubisz go! Ale on mi się wcale nie podoba! odkrzyknęła Lilith. Jesteś niegodziwą, płochą dziewczyną, taką samą jak twoja matka! Gdyby starego Wenforda nie zamordował wcześniej Dansbury, on byłby wszystkiego dopilnował. Wiedział, że z tobą dyskutować nie można. Lilith otworzyła usta... a potem ogarnięta nagłym podejrzeniem znowu je zamknęła. Obiecałeś mi, że nie będę musiała poślubić starego Wenforda powiedziała powoli. Ojciec przez chwilę piorunował ją wzrokiem, potem odwrócił oczy. Byłabyś zmieniła zdanie wymamrotał. I nagle Lilith przypomniała sobie, jak ojciec zakłopotanym i rozczarowanym spojrzeniem przeszukiwał podjazd tamtego ranka, kiedy Wenford wyzionął ducha, a Jack zabrał jego ciało. Spodziewałeś się, że on złoży mi wizytę tamtego ranka, kiedy wyciągnąłeś Williama i ciotkę Eugenię do Billingtonów na śniadanie i dałeś służbie dzień wolnego oskarżyła go, nie mogąc niemal uwierzyć ani w to, że się do niego w taki sposób odezwała, ani w to, co naprawdę jej wypowiedz znaczy. Byłabyś księżną warknął ojciec. I zgodnie z planem zostaniesz księżną. To moje ostatnie słowo. A teraz powiedz dobranoc i idz do łóżka, nim coś jeszcze zepsujesz. Przysięgam, że gorsza jesteś od Williama. Lilith niczego bardziej nie pragnęła, niż wyrwać się z przyjęcia. Wieczór zaczął się od koszmaru i robił się coraz gorszy. Ojciec wiedział, jaki był stary książę. Zostawia jąc ich sam na sam wiedział również, co się wydarzy. Zostałaby skompromitowana i ze wstydu musiałaby poślubić starego topora! W zasadzie tym samym groził jej Dolph, ma za niego wyjść albo pozwoli, by wszyscy sądzili, że jest kochanką Dansbury'ego. Zamknęła drzwi i przysiadła na skraju łóżka. Każdy z szacownych panów, których poznała w Londynie, okazywał się potworem; jedynie Jack Faraday wydawał się dbać o jej szczęście, jedynie on słuchał, co ma do powiedzenia. Lilith westchnęła, serce jej pękało. Nawet gdyby ich nic nie łączyło, to przecież Jack nie ma pojęcia, że kolczyk jest u Wenforda. Nie zdaje sobie również sprawy, że jego podejrzenia mogą być słuszne i Dolph ma na temat śmierci wuja dużo więcej wiadomości, niż się przyznawał. Chodziła niespokojnie po pokoju. Jeżeli powie o tym Williamowi, brat sam będzie próbował się o wszystko zatroszczyć i prawdopodobnie zaprzepaści wszelkie szanse, jakie miała, żeby wymknąć się z tej obłędnej sytuacji. Zawahała się, objęła rękami i wyjrzała przez okno na ciemne ulice Mayfair. Może to nie jest taki zły pomysł, żeby się wymknąć. 14 Wielmożny panie mówił cierpliwie Peese, ważąc w rękach dwa abażury i jedno krzesło jak mi się zdaje, wiosenne porządki powinno się robić na wiosnę. Zamknij się, Peese, zanim ci znowu oddam twoje papiery powiedział z roztargnieniem Jack i otworzył następny z pół setki kufrów przechowywanych na przestronnym strychu. Zabierz te rzeczy na dół i dodaj do całej reszty. Jestem pewien, że bardziej przydadzą się one ojcu Donaldsonowi wśród jego biedaków niż mnie tutaj na strychu. Ale niektóre z tych rzeczy to pamiątki rodzinne, wielmożny panie. Wystarczająco długo już musiałem o nich pamiętać. Na dół z tym, Peese. I powiedz Frederickowi i Peterowi, że zauważyłem ich nieobecność i spodziewam się, iż galopem tu wrócą na górę. Tak jest, wielmożny panie. Przez ostatnie trzy noce Jack bardzo wiele czasu i energii poświęcił pijaństwu. I mimo to wciąż nie był w stanie zapomnieć o Lilith. Dzisiaj, biorąc pod uwagę, jakie wydarzenia miały miejsce w Benton House, zalewanie się brandy go nie pociągało. Dzisiaj odbywał się jej zaręczynowy bal i całe dobre towarzystwo będzie u Bentonów. Chyba musiało mu zostać jeszcze trochę dumy, skoro nie miał po prostu ochoty pokazywać się w niedobrym towarzystwie, obojętne czy sam już do niego należał, czy nie. Tak więc ostatnie trzy godziny spędził na przekopywaniu strychu i opróżnianiu go z zebranych tam rodzinnych pamiątek, które, w chwili kiedy rodzina wchodziła w ich posiadanie, miały niewielkie zastosowanie, a teraz już absolutnie żadnego. Zdawało mu się, że oddanie ich na cele dobroczynne będzie rzeczą właściwą, chociaż musiał sam przyznać, że dla człowieka, który obiema nogami mocno stał w Jerychu, był to niewielki krok w kierunku zbawienia. Ale przynajmniej sąsiedzi się zastanawiali, czy przypadkiem nie pakuje się, żeby opuścić kraj, a to trochę go bawiło. Podniósł się, żeby rozprostować plecy, otrzepał grubo pokryte kurzem spodnie ze skóry kozłowej. Musi być już po drugiej nad ranem, ale nie miał się przecież gdzie podziać. Ani dokąd pójść. Wielmożny panie? Peese, jeżeli nie zobaczę Fredericka i Petera na górze za dwie minuty, to... Wielmożny panie, ma pan gościa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|