image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zachowywałem się po drodze jak brutal. A ty i tak byłaś sympatyczna, starałaś się nam
pomagać, gotowa wszystko wybaczyć. Wstyd mi, Liv. Jesteś bardzo miłą dziewczyną o
dobrym sercu i pięknej duszy i znalazłaś się w bardzo trudnej sytuacji, masz kłopoty z sobą
samą, z rodziną, z całym światem.
Liv była tak wzruszona tymi pięknymi słowami, że dostała nowego ataku płaczu, choć
tym razem, przynajmniej częściowo, z radości.
Jo wyjął chusteczkę, otarł jej twarz i śmiał się, patrząc w jej zapłakane oczy.
- Już dobrze?
Skinęła głową.
- To głupio z mojej strony tak siedzieć tu i beczeć. Ale główny powód depresji jest ten,
że dzisiaj są moje urodziny.
- Naprawdę? - wykrzyknął zdumiony. - W takim razie pozwól, że złożę ci najlepsze
życzenia. Kończysz szesnaście lat?
- Nie. Siedemnaście.
Patrzył na nią zaskoczony.
- Tak, tak, to prawda - śmiała się. - Rzeczywiście mam siedemnaście lat i, jak widzisz,
postanowiłam to uczcić wielkim seansem użalania się nad sobą.
Przyjrzał jej się raz jeszcze bardzo uważnie.
- Co ja mam z tobą zrobić, Liv? Co zrobić, by dodać ci trochę pewności siebie? Skoro
wbiłaś sobie do głowy, że nikt na świecie się tobą nie przejmuje...
- Nie, nie, Jo, zle mnie zrozumiałeś. Mój problem nie na tym polega. Myślałam, że
pojąłeś to wczoraj, kiedy zapytałeś, czy mam psa. Spróbuję ci to wytłumaczyć. Po pierwsze,
moje narodziny zostały w domu przyjęte z umiarkowanym entuzjazmem. Oni mieli już jedną
córeczkę, cudowną Tullę, która była taka śliczna i taka słodka. Widziałam jej zdjęcia z
dzieciństwa. Istny aniołeczek. Nie planowali więcej dzieci, ale skoro już do tego doszło, to
chcieliby przynajmniej synka. Ale ja nie byłam chłopcem i wcale też nie byłam słodka.
Niezgrabna i niezdarna, w ogóle jakaś kanciasta. Tymczasem, widzisz, ja ubóstwiałam moich
rodziców. Mogłabym im ofiarować cały świat. W miarę jednak jak łata mijały, a ja do-
rastałam, zaczynałam pojmować, że oni nie chcą mojej miłości. Nie byłam im do niczego
potrzebna. Zawsze było czymś oczywistym, że wszystko dzielę z Tullą, że na przykład nowe
ubrania kupuje się tylko jej, a ja donaszam stare. Ja bym, oczywiście, bez protestu dała jej to
prawo, pierwszeństwo do wszystkiego, ale oni uważali, że ja muszę jej ustępować. Kiedy
zbierałyśmy kwiatki dla mamy, to moje były odsuwane na bok i nikt na nie nie patrzył, bo
ważny był bukiecik Tulli i ona otrzymywała wszystkie podziękowania i uściski.
Oszczędzałam przez wiele miesięcy swoje kieszonkowe, żeby kupić tacie prezent na
imieniny, a spotykała mnie reprymenda, że nierozsądnie wydałam pieniądze. Ja nie za-
biegałam o ich miłość, ale o to, żeby oni chcieli przyjąć moją. Tak było zawsze i tak jest do tej
pory, nikt niczego ode mnie nie chce przyjąć. Wczoraj Morten nie chciał wziąć ode mnie
jabłka, bo powiedział, że najpierw trzeba je umyć. Ja wiem, że pies rozwiązałby wiele moich
problemów. Pies by mnie potrzebował.
Jo ponownie przygarnął ją do siebie, przytulił policzek do jej włosów.
- I wtedy ty zaczęłaś zmyślać te swoje historie - powiedział łagodnie. - Po to, żeby
zwrócili na ciebie uwagę. %7łeby słuchali, co mówisz, żeby się bali. Tak było?
- Nie wiem. Może. A teraz nie umiem się z tego wyplątać.
- Chętnie bym porozmawiał z twoimi rodzicami. Miałbym ochotę nimi potrząsnąć.
Nie, nie, nie bój się, nic takiego nie zrobię. Oni by chcieli, żebyś była Tullą numer dwa, ale
Bogu dzięki im się nie udało. Uznali więc, że jesteś beznadziejna, wciąż stwarzasz jakieś
problemy. Ale mimo wszystko, Liv, oni ciebie kochają. Tyle tylko, że nie bardzo pasujesz do
ich ciasnego świata konwenansów i ambicji.
- Ty powinieneś spotkać Tullę, Jo. Ona jest bardzo ładna. Jestem pewna, że byś się w
niej od razu zakochał.
- Próbujesz wydać za mąż swoją siostrę? - zapytał ze śmiechem. - Bardzo ładnie z
twojej strony, że chciałabyś mieć takiego szwagra jak ja, ale pozwolisz, że sam będę wybierał.
- Oczywiście - bąknęła zarumieniona. - Nie to chciałam powiedzieć. Jo, ja się boję.
- Czego?
- Tyle się wydarzyło w ostatnich dniach. I ja myślę, że to się wszystko ze sobą w jakiś
sposób łączy.
- Nie, znowu fantazjujesz. Przy mnie nie musisz tego robić. Lubię cię i tak.
- Naprawdę? - Liv pokraśniała z radości.
- Naprawdę. Uważam, że takiej świetnej dziewczyny jak ty nigdy jeszcze nie
spotkałem. Bo w ogóle raczej się nie zachwycam nastolatkami, ale ty masz w sobie coś
specjalnego. Nikt by nie uwierzył, że masz siedemnaście lat. Wyglądasz tak naturalnie i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl