Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
posłusznie chwycił obydwie myszki i ukrył je w kieszeniach. A tymczasem odniosłem wrażenie, że dobiega mnie nieco ściszona rozmowa, odbywająca się w tajemniczym pojezdzie. Jakiś męski głos zapytał: Co się tam dzieje? Jakichś dwóch osobników zatarasowało drogę Asowi odpowiedziała kobieta. A więc ten pojazd nazywał się As . No tak, dopiero teraz zauważyłem nikły napis na jego boku. Dwie litery: A i S . Przecież tam jest znak drogowy: zakaz wjazdu zauważył męski glos. No to niech się pan przyjrzy tym dwóm, którzy nie przestrzegają przepisów, panie profesorze odrzekł kobiecy głos. I raptem z obydwu boków pojazdu wyskoczyły żelazne ręce. Chwyciły mnie i Cagliostra za rękawy marynarek. Jednocześnie zaświecono reflektor i na nasze osoby skierowano strumienie światła, aby ten jakiś tam profesor z tajemniczego pojazdu mógł się nam dokładnie przyjrzeć. A ten ich samochód pan widział?! zapytała kobieta. Chyba sami go zbudowali z resztek złomu. Prezentuje się jak pojazd z Marsa. Słyszał pan? krzyknął w moim kierunku Cag1iostro. Pana samochód nazwali pojazdem z Marsa. A sami to skąd są? Z Wenus? Cicho tam upominał nas głos kobiecy. Profesor zapytał: I co z nimi zrobimy? Zamkniemy ich na parę dni w naszym baraku zdecydowanie oświadczyła kobieta. Bo jeśli ich wypuścimy, rozpowiedzą o tym, co widzieli, i napytamy sobie biedy. Nadciągną tłumy ciekawych i nie będziemy mogli przeprowadzić naszych eksperymentów. Co takiego? krzyknąłem, szarpiąc się i usiłując uwolnić rękaw ze stalowych palców. To zamach na naszą wolność. Ja się nie zgadzam. Ja protestuję! jestem pracownikiem Departamentu Muzeum i Ochrony Zabytków. Mam we Fromborku poważne zadania do spełnienia. A jakie to zadania? zapytała ironicznie kobieta. Sprawy Kopernika odrzekłem, starając się zrobić jak najpoważniejszą minę. A czemu zjawił się pan właśnie tutaj, a nie we Fromborku? indagowała kobieta. Sądziłem, że tutaj pracuje ekspedycja archeologiczna. Chciałem się zatrzymać w obozie archeologów. Przysięgam, że nic nikomu nie powiem o waszym Asie. Ekspedycja już się przeniosła do Fromborka wyjaśniła mi kobieta. A profesor oświadczył: Można mu zaufać. On nie zdradzi naszego Asa. Ale ten drugi wygląda mi podejrzanie. Kto to jest? zapytała kobieta. Iluzjonista. Mistrz czarnej i białej magii. Nazywa się Cagliostro przedstawiłem brodacza, którego mocno trzymała żelazna ręka. A więc tego zatrzymamy zdecydował profesor. Co takiego? Nie! Ja protestuję Cagliostro usiłował wyrwać rękaw marynarki ze stalowych palców. Ale na pomoc Cagliostrowi przyszła kobieta z tajemniczego pojazdu. Nie zgadzam się pisnęła. On ma w kieszeniach myszy, profesorze. Nie zniosę myszy w naszym baraku. Przysięgam, że zachowam tajemnicę! krzyczał rozpaczliwie Cagliostro. A mam ze sobą nie tylko myszy, ale i ohydnego zaskrońca. Sięgnął ręką do kieszeni i wyciągnął z niej Piotrusia. Tym Piotrusiem zaczął wymachiwać jak pałką. Naprawdę, to zaskroniec zdumiał się profesor. Usłyszałem ciężkie westchnienie kobiety z tajemniczego pojazdu: Wydaje mi się, profesorze, że to dwóch nieszkodliwych wariatów. Puścimy ich, ale uprzednio niech złożą przysięgę milczenia. Przysięgamy milczenie! ryknęliśmy chórem. No, a teraz jazda stąd groznie oświadczyła kobieta. %7łelazne ręce zwolniły swój mocny uścisk. Przygasły światła reflektorów na kopułce tajemniczego pojazdu. A potem niemal bezszelestnie dokonał zwrotu. Na naszych oczach wspiął się po stromej ścianie wąwozu. Gąsienicami i potężnym tułowiem łamał krzewy i cienkie drzewa. Wspinał się szybko, po chwili już był wysoko i zniknął w lesie porastającym wzgórze. A my trochę oszołomieni tym, co przeżyliśmy, staliśmy jak ogłupiali w mrocznym wąwozie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|