Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pierwsza klasa. Nasze kino przy tym to remiza strażacka. W okolicy było pustawo, jedynie jakiś starszy mężczyzna zamiatał piach z chodnika pod kamienicą naprzeciwko. 292 Dziwna pora na porządki, pomyślałem. Tamci pewnie pomyśleli to samo, bo czujnie rozejrzeli się dookoła. Wysiadaj warknął w końcu Rudy. Gdzieś niedaleko czekała Ania. Czułem przyspieszone bicie serca i ogromny niepokój. Weszliśmy w bramę, a potem schodami na piętro. Rudziawka wyjął pęk kluczy, po czym otworzył odrapane drzwi z numerem 3. Z mieszkania wionęło stęchlizną. Edi włączył światło w wąskim przedpokoju i wciągnął mnie do środka. Przeszliśmy przez kuchnię do niewielkiego pokoju, wypełnionego czerwonawym blaskiem rzucanym przez wielkie litery. ...EJDO... Ania siedziała nieruchomo w kącie, z nogami pod brodą i podrapanym czołem. Spojrzała na mnie i szepnęła: Jesteś, Jasiu. Jestem odpowiedziałem. Zawsze będę, bo cię... Zaraz głos Rudziawki przywołał mnie do rzeczywistości. Dlaczego ona nie ma taśmy na ustach? Bo może przełknął ślinę Edi. Bo może jakoś... wiedziony przeczuciem wyciągnął pistolet. Ręce do góry, policja! zawołał tubalny głos i do pokoju wskoczyło dwóch policjantów w moro. Na podłogę! I ani drgnąć! Witold Rudziawka zrozumiał, że przegrał. Posłusznie legł na zaśmieconej podłodze, wyklinając w myślach własną głupotę. Bury miał rację, to złoto było przeklęte. Natomiast Edi przyskoczył do Ani, przystawił jej pistolet do głowy i wycedził: 293 Nie tak prędko, psy Zapomnieliście o negocjacjach. Jadowity karakurt podjął decyzję. Stopa w wilgotnych butach była zbyt blisko, niebezpiecznie blisko. Instynkt walki wziął górę nad instynktem przetrwania. % Rozdział 31. Nie będę miał głuchej żony Mimo protestów mamy uparłem się, żeby iść do szkoły Była mocno zaniepokojona, ale tato mnie poparł. Niech idzie, nie jest babą... eem uchwycił spojrzenie mamy To dzielny chłopak przecież poprawił się szybko. Chory nie jest. Ja też jestem dzielny chłopak pochwalił się Krzyś wpatrzony we mnie jak w obraz. A będę jeszcze dzielniejszy wytarł nos w chusteczkę. Chyba muszę przestać nazywać go Glutem. No właśnie tato potrząsnął pachnącymi farbą .Wieściami Trombolina". Gang młodocianych przestępców rozbity". Amerykański łącznik w areszcie śledczym" przeczytał. Co tam dalej... o, proszę bardzo: Koniec narkotykowej mafii". Uczeń psychopata Patryk M. na obserwacji..." Prawie całą gazetę zajęliście. Synu pogłaskał mnie po głowie ale jestem z ciebie dumny! Pod domem czekali Kostek z Jackiem. Nie idziesz do budy? zapytałem. Do ogólniaka było dosyć daleko i całkiem nie po drodze. Dzisiaj odpada Ptak kopnął leżącą na chodniku 295 puszkę po pepsi light. Przez moment poczułem wewnętrzny chłód. Nie odpuszczę sobie apelu z tobą w roli głównej. No i stęskniłem się za przemowami dyra. A poza tym dodał Plomba. Należy ci się eskorta. %7łartujesz? prychnąłem. A co ja jestem, bohater narodowy? Zresztą, jak ja, to wy też. Nie potwierdzili ani nie zaprzeczyli. Z nimi nie zginę, pomyślałem. Henryk Balezy łagodnym wzrokiem patrzył na rozgadanych uczniów Pora zaczynać. Raz, dwa, trzy, osiem, piętnaście zadudniło w głośnikach. Cicho! zawołał ktoś z tłumu. Walezy numery totka podaje! Dyrektor zaczekał, aż fala śmiechu straci natężenie, po czym oznajmił: Witam was, drodzy uczniowie mojego gimnazjum... A było Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej krzyknął zdumiony głos. Wolno tak zmieniać na poczekaniu? Droga młodzieży ciągnął Balezy niezrażony Dzisiejszy apel ma charakter wyjątkowy. Otóż dzięki staraniom dyrekcji w mojej skromnej osobie, odpowiedzialnym działaniom i czujnej postawie udało mi się zapobiec niebezpiecznym skutkom krzywdzącej decyzji rady pedagogicznej, zmowy, powiedzieć by można... Co on opowiada? poderwał się Teodor Krzywka. Kłamstwo za kłamstwem w żywe oczy... 296 Siadaj, Teoś uspokoił go pan Wątpień. To polityka, po prostu polityka. Skandal, nie polityka mruknął siedzący obok nich Maruszak. Przesadzacie, bo nie rozumiecie mechanizmów Wątpień otarł gazetą przykurzone czubki butów. Nieważne jak, ważne, że skutecznie. Balezy łyknął wody ze szklanki i zadudnił ponownie. Oprócz oczyszczenia naszych szeregów z jednostek wysoce szkodliwych, których nie zauważały nawet osoby z doświadczeniem pedagogicznym posłał pełne przyga-ny spojrzenie poczerwieniałej Tyczce waszemu koledze Januszowi Radzyminowi należą się również podziękowania za przekazanie pieniędzy za znaleziony zabytek wisielczy na rzecz pracowni komputerowej... Zerknąłem na Kostka. Pokiwał głową. Coś podobnego? Czyli faktycznie odnalazłem lunetę wisielca, a Ptak oddał ją do muzeum. Wcześniej miałem wrażenie, że to część tamtego snu o-Utu. Jednak nie. Chyba długo jeszcze będę się zbierał do kupy. Gnida w Po-temkowicach też. ... nie może tak być, więc pracownia komputerowa będzie na razie nosić imię Henryka Balezego, a po śmierci Janka Rackowiaka nazwę się przerobi i będzie dobrze... Dyrektor mówił, a ja patrzyłem na Anię, odkrywając ją dla siebie wciąż na nowo. Wszystko mi opowiedziała. O tym, jak Mętlik ją szantażował, o kłótniach z matką, poczuciu 297 zagubienia, samotności. Azach. A także o tym, jak wiatr otworzył okno i głową zrzuciła doniczkę wprost pod nogi dzielnicowego. Szczęściara. Nachyliłem się i szepnąłem: Kocham cię. Co powiedziałeś? obróciła się gwałtownie. Tak hałasują, że nie zrozumiałam. Agała gorzej niż Balezy, widziałem to w jej oczach. Aaa, nic skubnąłem ucho. Mówiłem tylko... Ja też cię kocham podała mi rękę. Bardzo. Najbardziej. Jednak nie będę miał głuchej żony westchnąłem z ulgą. Planujesz się ze mną ożenić? roześmiała się wesoło. Nie wierzę. Oczy jednak mówiły, że uwierzyła. Nie musisz, zobaczysz. Ty jesteś lekkoduch, Jasiu, ale kto wie stwierdziła, a potem zapytała jak dorosła kobieta: To jeszcze mi powiedz, z czego będziemy żyli? Z czegoś będziemy uśmiechnąłem się tajemniczo. Już ty się nie martw.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|