Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Był powściągliwy, bo bał się, że teraz ona będzie się go trzymać kurczowo. Wiedziała, że tego nie zrobi, choć miała ogromną ochotę. 112 Był rozsądny, miły, czuły, pozbawiony egoizmu. Ale nie był uczciwy ani wobec niej, ani wobec siebie. Dlaczego? Przez całe życie miała do czynienia z mężczyzną, który nie postępował lojalnie, choć musiała przyznać, że ojciec taki był wobec wszystkich. Nie chciałaby się wiązać z podobnym człowiekiem. Nie baw się ze mną, ostrzegała Rye'a w myślach. Jakże chciała wypowiedzieć te słowa głośno. Może kiedyś to zrobi. Zapadła noc. Teraz nie groziła im niespodziewana wizyta Lloyda. Telefon też powinien milczeć. Rozpalili ogień w kominku i usiedli na kanapie wśród poduszek, przykryci kocem. Paige oparta o pierś Rye'a. Czuła się szczęśliwa i bezpieczna w jego ramionach. Rozmawiali o rodzinie, dzieciństwie, dorastaniu, sukcesach i klęskach. - Pewnie znasz wielu ciekawych ludzi - powiedziała, przesuwając palcami po jego dłoniach. - O, tak. - Objął ją. - Malwersantów, uciekinierów, terrorystów. - Na każdego złego człowieka przypada pięciu dobrych. Zresztą... - Aha! Rozumiem. - Co rozumiesz? - Chcesz się po prostu dowiedzieć, jakie znam kobiety. . - Myślisz, że o to mi chodzi? - No pewnie. Czuła, że jego pierś drży od tłumionego śmiechu. Zaczął ją pieścić powoli, ale systematycznie. - Jesteś doskonała - oświadczył. Paige chciała czuć dotyk jego rąk, jego ust. Objęła go za szyję, by być bliżej. - Czegoś chcesz, Harry? - Wiesz, czego chcę. - Powiedz mi to. - Pragnę cię aż do bólu - powiedziała po chwili milczenia. Ponownie zaczął ją całować. Jego usta były niestrudzone. 113 - Nigdy dotąd nie romansowałem z kobietą podczas wykonywania zadania. Nie rozumiem, dlaczego myślisz, że teraz będzie inaczej. - Starał się oddychać równo. - Zawsze byłem uczciwy. - Ale... co ze mną? - Sprawiłaś, że złamałem wszystkie moje zasady. A ja nawet nie próbowałem się temu przeciwstawić. Wsunęła palce w jego włosy i odchyliła głowę do tyłu. Podobało jej się, gdy tak na nią burczał. Była zadowolona, że dla niej złamał swoje zasady i cierpiał z tego powodu. Cieszyła się, że ma nad nim przewagę. Paige uśmiechnęła się. Ujęła twarz Rye'a w dłonie i pocałowała go mocno. Była tak blisko, że aż się cofnął, by móc zaczerpnąć tchu. Nie puszczała go, tuliła się do niego coraz mocniej, aż ogarnął go żar, a ona umierała z pragnienia. Musieli nasycić się nawzajem. Teraz uczyła się, jak balansować na krawędzi spełnienia, by delektować się tą ostatnią chwilą, zanim pogrąży się w rozkoszy. Odkryła piękno miłości, rosnące szczęście umykające słowom, a potem czułe rozmowy i pieszczoty. Rozkwitała. Wszystko, co dotąd ukrywała, zostało ujawnione. Rye był taki wspaniały, godny zaufania, cierpliwy, pociągający. - A tak jest dobrze? - pytała. - Rób, co tylko zechcesz - usłyszała jego odpowiedź. Pragnęła spełnienia. Dla niego i dla siebie. Pragnęła tego rozpaczliwie. Nie było ani przeszłości, ani przyszłości. Tylko teraźniejszość. I on - obrońca, przyjaciel, kochanek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|