image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale mamutka sprawiała wrażenie, jakby za coś musiała się na mnie
wyżyć. Na me-nopauzę chyba jeszcze za wcześnie? Zgodnie z kwestią
Woody ego Allena w filmie Tajemnica morderstwa na Manhattanie,
którą wypowiada do swej partnerki, Dianę Keaton, powinna sobie
zostawić trochę szaleństw właśnie na meno-pauzę, a ona ostatnio
wyczerpuje wszelkie limity O Boże, przecież to jest menopauza! W tym
wieku... właśnie... w tym wieku to się zaczyna! Może poskarżyć się
tatusiowi, to pozwoli mi zapakować walizeczkę i fruuu razem z nim... U
niego będę musiała niańczyć młodsze rodzeństwo i mamutka nie będzie
mogła mi wypominać, że w młodości miała gorzej. Przyznam, iż przez
momentbyłam tak zła na jej nierozsądne gadanie i na niesłuchanie moich
tłumaczeń, że miałam ochotę wyjść, trzasnąć drzwiami i udać się prosto
do Marcina - nie byłaby przecież w stanie mnie powstrzymać! Potem
pomyślałam jednak: każdy ma w życiu lepsze i gorsze dni, to tak jak z
pogodą. Pewnie ten należał dla niej do tych gorszych. Schowałam się
więc W swojej kanciapie i tu staram się przeczekać złą pogodę. Jutro na
pewno zaświeci słońce!
22 listopada
I zaświeciło. Następnego dnia przeprosiłyśmy się z mamutka i było
wszystko w porządku, nawet wiadomość o mnie i o Marcinie jakoś
przełknęła - musiałam się przyznać, przecież i tak szybko by się
połapała. Przyjęła tę wieść w miarę spokojnie, musiałam jej tylko
przyrzec, że więcej niczego nie zawalę, poprawię wszystkie jedynki i
wtedy zacznę przygotowania do olimpiady Zasadniczo jest to jakiś plan.
Tymczasem dostałam zaskakujący list. Napisała do mnie Ewcia,
która chciała w ten sposób dać jakiś znak życia i jednocześnie pożegnać
się z klasą, bo wcześniej nie miała okazji. Miałam przekazać wieści od
niej (ciekawe, może będzie to pretekst do przełamania lodów?) i
powiedzieć klasie PPNW ( pa, pa na wieki - jak to wyraził smutny
Tygrys w Kubusiu Puchatku, odchodząc od swych przyjaciół na
poszukiwanie tygrysiej rodziny). Ewcia zrobiła to w swoim szczególnym
stylu, dlatego też najlepiej zrobię, jeśli po prostu przytoczę jej list w
całości. W ten sposób ocalę go od własnego, a może i cudzego
zapomnienia. Doprawdy wart jest zapamiętania. A oto on:
Bruksela, 17 listopada
Witaj, kumpelko!
No i zobacz, gdzie wylądowałam! Dotarłam do Brukseli
następnego dnia po mym zasmucającym (tylko nie wiem, dla kogo
bardziej - dla mnie czy dla dyrci) odejściu ze szkoły. Mieszkam tu z
Witkiem - to ten kudłaty na harleyu (Ta-rantino - pamiętasz tekst
Willisa:  To nie motor, to harley! - też mnie to podnieca...).
Wynajmujemy tu małą ruderę, oboje dostaliśmy też robotę. Witek na
wyższej akademii... kible szoruje (a żebyś wiedziała, jak teprofesoryi
studenty potrafią je uświnić, szkoda słów), fa niańczę dwójkę
rozkosznych dzieciaczków państwa Ambłas (za cholerę nie wiem, jak się
pisze ich nazwisko), tylko nie pytaj, jak oni wszyscy mają na imię,
wżyciu nie zapamiętam! No cóż, dzieci jak to dzieci: grzeczne, spokojne,
dlatego nigdy nie wiem, które uspokajać pierwsze. A rodzice? Cóż,
rodzice jak to rodzice, robią dzieci, tylko potem nie bardzo wiedzą, co z
nimi robić. Oprócz tego, że troszczę się o aniołki, również gotuję. Jakimś
cudem jeszcze ich nie otrułam, lecz na wszelki wypadek nie chwalą,
zresztą, może i chwalą, ale po francusku, to jak mam coś zrozumieć? A
propos, Ambłasowie wysłali mnie na kurs francuskiego dla
cudzoziemców, mam się nauczyć ich dziwnego języka. Do moich
obowiązków należy też pranie, prasowanie i sprzątanie. Nie mam tu na
szczęście  obowiązkówmałżeńskich , te nadal zamierza spełniać pani
Ambłas. Wyraznie spodobałam jej się na pierwszy rzut oka, pewnie
dlatego, że z takim wyglądem nie stanowię dla niej konkurencji, nie
musi się obawiać, że mąż będzie ją zdradzał z młodszą. Gorzej z dziećmi
- przez pierwsze dwa dni okrutnie wyły na mój widok i w żaden sposób
nie mogłam ich uspokoić. Wtedy wpadłam na pomysł, że mogą moją
glacę pomalować farbami, i tak się zaprzyjazniliśmy (no, powiedzmy...).
Najgorsza sprawa wynikła przed wyjazdem z moją matką: rozpaczała,
chciała mnie zatrzymać, ale wiesz, nikt niczego mi nie zabroni, a jak
próbuje, osiąga zupełnie odwrotny efekt do zamierzonego. Wpadłam na
pomysł, że może Ty dałabyś się jej zaadoptować, jesteś porządna, dobrze
się uczysz, byłaby zadowolona... No dobra, wiem, że to niemożliwe, fak
ją spotkasz, to spróbuj jej wytłumaczyć, że nie wyjechałam na wieki
wieków, chcę tylko trochę grosza uciułać. Spodziewaj się jednak, że
matka i tak będzie tragizować, zobaczysz, ten typ tak ma.
Jośko! Pozdrów ode mnie klasę, Praworządnym powiedz, żeby się
już nie wygłupiały. Pożegnaj ich ode mnie. Przekaż szczególne
pozdrowienia Anulce, może ją zresztą tutaj ściągnę - ktoś musi ją
wyciągnąć z tego jej domowego bagna. Trzymaj się ciepło - E.
Do listu Ewcia dołączyła nawet kilka zdjęć... wyciętych z gazety i
odpowiednio opisanych, na przykład widok jakiejś typowo menelskiej
dzielnicy z wrakiem spalonego samochodu na pierwszym planie i z
dopisanym przez nią komentarzem, że to urokliwa okolica, w której teraz
mieszka. Było też zdjęcie George a Busha z dopiskiem, iż to jej nowy
kolega - bardzo miły inteligentny i oczytany Ach, ta Ewcia, i jak tu jej
nie lubić!
23 listopada
Usiłowałam dziś porozumieć się z klasą, chciałam przekazać
wszystkim pożegnanie od Ewci, ale okazało się, że sprawa wygląda
gorzej, niż myślałam. W końcu Radek przełamał się i mówi do mnie na
przerwie:
- To ty nic nie wiesz? Praworządne of icj alnie protestowały
przeciwko tobie na godzinie wychowawczej. Nie życzą sobie, żebyś była
dalej tak faworyzowana, i chcą, by cię traktowano na równi z innymi, bo
nauczyciele zawyżają twoje oceny i tak dalej.
Jak to usłyszałam, z nerwów poczułam nieprzyjemne ssanie w
dołku, ale co mam zrobić, chyba trzeba być ponad to. Potem przyszła do
mnie jeszcze Monia, przepraszać za ich zachowanie. Postukałam się
tylko palcem w głowę i mówię do niej, żeby dała sobie spokój.
Izka przekazała mi natomiast nowinę o Artim - mój Boże, zupełnie
zapomniałam o tym biednym chłopaku - trafił do zakładu! Uff! Pod
szkołą spotkałam dziś zresztą Blondi - pewnie na mnie czatowała.
Zaczęła mi dziękować za pomoc, ale nie wydaje mi się, żebym ja miała
w tym jakiś udział. Zresztą, przed Arturem jeszcze długa droga, oby z
niej nie zszedł.
Pod koniec lekcji podeszłam dziś do Anulki - musiałam spełnić
życzenie Ewci, poza tym sama miałam już od dawna ją zaczepić.
Pokazałam jej list. Bidulka przeczytała go i uśmiechnęła się.
- To cała Ewcia, wiecznie czymś zaskakuje! Chciałabym być taka
niezależna i odważna jak ona. Zawsze ma własne zdanie, niczego nie da [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl