image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

owszem, ale bez nadziei na odpowiedz. Od czasu do czasu, bardzo rzadko, niech będzie,
przełamiemy się i pójdziemy na ustępstwo, wysłuchamy gadania, postaramy się je zrozumieć
i udzielimy odpowiedzi. Wyłącznie z miłości do niej i wbrew sobie. Powiedzmy: raz na
kwartał.
O ile nie czujemy się do tego zdolni, trudno, musimy poważnie wziąć pod uwagę te
norki, kolie i bilety.
Zakładamy, że nasza katarynka nie jest debilką.
Jeśli jest, podpada pod ogólne miano debilki i sposób wytrzymywania z taką
przekracza nasze możliwości. Przyczyny, dla których chcielibyśmy się nawet wysilić,
potrafimy sobie wyobrazić, ale na tym, niestety, koniec.
Jesteśmy człowiekiem pracy w potężnym zakresie i czynimy wysiłki, przekraczające
niemal granice ludzkiej wytrzymałości i siły: Przeprowadzamy codziennie operacje
neurochirurgiczne.
Fedrujemy węgiel na przodku bardzo głęboko pod powierzchnią ziemi.
Przemierzamy nieskończone kilometry TIR-em z przyczepą, nocą, we mgle, w
zamieci śnieżnej, w najokropniejszych warunkach atmosferycznych.
Przeprowadzamy doświadczenia, od których w każdej chwili możemy wylecieć w
powietrze, żądające naszej obecności przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Ganiamy przestępcę, który ma prawo do nas strzelać, my zaś do niego nie...
A propos: autorka niniejszego przeczytała przed wieloma laty utwór, w którym
zwyczajny, przyzwoity i obowiązkowy milicjant ganiał przestępcę, w ciągu trzydziestu
sześciu godzin ani na chwilę nie ustając w wysiłkach, po czym wreszcie wrócił do domu,
gdzie małżonka natychmiast kazała mu trzepać dywany.
Prowadzimy przedsiębiorstwo, które wymaga od nas wielkiej wiedzy i zmusza nas do
podejmowania błyskawicznych decyzji, w napięciu i przy pełnej świadomości, że wszyscy
wokół z całego serca starają się nas oszukać.
Na marginesie: przestępcę złapał, ale chwała spadła na kogo innego.
Również na marginesie: chyba rozwiodłabym się z tą głupią babą.
No i teraz pytania: pierwsze: jak wytrzymać z osobą, spełniającą obowiązki podobne
do naszych?
Drugie: jak wytrzymać z osobą, spełniającą (z urazą i niechętnie) obowiązki domowe?
Jeśli, spełnia te obowiązki chętnie i bez urazy, siedzmy cicho i pilnujmy, żeby to ona
wytrzymała z nami.
23
Pierwsze, na dobrą sprawę, nie nastręcza trudności.
Nie rozszarpiemy się na dwie nierówne połowy, nie wspominając o trzech, a nawet
więcej. Jeśli osoby w wyżej wymienionej sytuacji chcą w ogóle jako tako koegzystować,
muszą znalezć sobie sympatyczną pomoc domową, która odwali zwykłą, codzienną robotę i
da osobom coś do zjedzenia. I nie ma się tu o co kłócić ani wzajemnie od siebie wymagać
idiotyzmów Pozostaje wyłącznie porozumienie natury intelektualnej i uczuciowej, które
wejdzie w zakres dalszego ciągu niniejszego utworu.
Co do wynagrodzenia osoby, nie trujmy, nie odwalamy chyba całej naszej zawodowej
roboty za darmo...?
To Drugie może podnieść włosy na głowie. Nastręcza wyłącznie trudności, bardzo
straszne, ale, mimo to, do opanowania.
Pod warunkiem wykazania wściekłego uporu, wymieszanego z anielską cierpliwością.
oraz intelektu.
Trudno bowiem wymagać, żeby neurochirurg, wróciwszy do domu po trzech
operacjach, zasiadał do obierania kartofli, górnik, ledwo strząsnąwszy z siebie miał węglowy,
przystępował do mycia okien, a kierowca TIR-a zostawiał swój pojazd i samolotem leciał z
Lizbony, żeby zdążyć na wywiadówkę dziecka. Mamy też kłopot z wyobrażeniem sobie
poważnego przedsiębiorcy, zaraz za własnym progiem i jeszcze na głodno, rozstrzygającego
okropny problem żony: obrazić się na przyjaciółkę czy nie...? Bo ta wstrętna zołza kupiła
sobie identyczną bluzkę w tańszym sklepie i specjalnie ją włożyła, żeby pochwalić się
zakupem...1
Jeśli zatem z wielkim zapałem i w jak najszerszym zakresie uprawiamy nasz zawód
uczciwie i wśród wysiłków, a nasza praca stanowi dla rodzimy podstawowe zródło
utrzymania, zazwyczaj dość obfite, mamy prawo oczekiwać co najmniej czegoś w rodzaju
współpracy.
Tymczasem wracamy do domu, ciężko schetani, i nadziewamy się na sytuacje
następujące: %7ływego ducha nie ma, w lodówce znajdujemy podeschnięty żółty serek, dwa
jajka, napoczęte pudełko szprotek i pół przywiędłego ogórka, w zamrażalniku paczkę
szpinaku i dużą, skamieniałą bułę czegoś, w czym z trudem rozpoznajemy jakiś rodzaj mięsa,
na kuchennym bufecie widzimy bardzo suchą bułeczkę, a w zlewozmywaku brudne naczynia
ze śniadania. W poszukiwaniu kawy lub też herbaty natykamy się na sos grzybowy i galaretkę
owocową, oba produkty w proszku.
Albo: Nasza żona jest obecna i właśnie zaczyna przyrządzać obiad, zarazem
zgłaszając do nas pretensje, że przyszliśmy za wcześnie.
Albo: Nasza żona w pełnej gali oczekuje nas niecierpliwie, bo już jesteśmy spóznieni
na przyjęcie imieninowe do przyjaciół (do teatru, na brydża, na bal, na pokaz mody, to już
właściwie wszystko jedno).
Albo: Nasza żona na nasz widok porzuca książkę lub telewizor i podrywa się
zaskoczona i przerażona tak, jakbyśmy byli czarownikiem murzyńskim w rytualnym stroju, a
chociażby żywym koniem. Okazuje się, że czas jej za szybko upłynął.
Albo jeszcze gorzej: Nasza żona na nasz widok nawet nie drgnie, zarazem ostro
krytykując fakt, że nie przynieśliśmy czegoś do zjedzenia.
Albo, ostatecznie: w chwili naszego powrotu nasza żona jest w szczytowej fazie
generalnych porządków, dzięki czemu nie ma nawet mebla, na którym dałoby się
usiąść.
Albo...
Ten straszny przypadek znamy osobiście: Pewien mąż, wracając po pracy do domu,
zastawał zawsze to samo. Mianowicie żona czas oczekiwania na niego spędzała, siedząc na
krześle w czapce na głowie i płacząc. Dopiero po jego powrocie ożywiała się, pośpiesznie
24
ocierała łzy, pędziła po zakupy, gotowała obiad, sprzątała mieszkanie i w ogóle zachowywała
się prawie normalnie, pod warunkiem, że nie traciła go z oczu.
Na pytanie o przyczyny tej drobnej osobliwości odpowiadała, że po każdym jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl