Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najważniejszych firm w Seattle. Chelsea zamrugała. - Listonosz. - Gdybyś widziała to ciacho, nie osądzałabyś mnie teraz. Ma bicepsy jak Thor. - Rozłożyła ręce. - Taaakie wielkie. - To ten sam listonosz, z którym byłaś na kawie w tym tygodniu? Danielle odwróciła wzrok. - Być może. - I postanowiłaś go uwieść, zamiast się z nim umawiać, ponieważ& ? - Wyświadczyłabym mu niedzwiedzię przysługę, gdybym nie uwiodła go przy pierwszej możliwej okazji. Co do randek, zobaczymy. W niczym nie przypomina mojego ojca, więc może warto się nim zainteresować. Był to najwyższy komplement w ustach jej przyjaciółki. Z powodu ojca Danielle miała kłopoty z silnymi mężczyznami. Listonosz był kimś w sam raz dla niej. - Daj mi znać, jak poszło. - Taki mam zamiar. - Danielle się wyprostowała. -Nadchodzi twoja babka, jak zwykle wygląda, jak gdyby coś knuła. Chelsea chciała zaprzeczyć, ale babcia miała dziwny wyraz twarzy, jak gdyby znała jakiś sekret. Zatrzymała się przed nimi. - Zaraz odsłonię mój prezent urodzinowy dla samej siebie. Myślę, że będziesz chciała go zobaczyć. Choć zostało to sformułowane jak sugestia, Chelsea wiedziała, że w rzeczywistości jest to polecenie. - Oczywiście, babciu. - Złapała Danielle za rękę i pociągnęła ją za sobą. Jej najlepsza przyjaciółka oczywiście nie potrafiła utrzymać języka za zębami. - Sama sprawiła sobie pani prezent? Czy to nie jest zle widziane? - yle widziane? - Babcia wydała z siebie dzwięk, który ktoś nierozsądny mógłby uznać za prychnięcie. - Dziecko, kiedy będziesz w moim wieku, zrozumiesz, że trzeba szukać przyjemności, gdzie się da. Danielle się roześmiała. - To się nazywa życiowe motto. Chelsea miała się już wtrącić i zmienić temat rozmowy na bezpieczniejszy, kiedy podwójne drzwi prowadzące do sali balowej otwarły się i słowa uwięzły jej w gardle. Posąg, który się stamtąd wytoczył, ledwie zmieścił się w podwójnych drzwiach, ale to nie on przykuł jej uwagę. Nie, ten zaszczyt był zarezerwowany wyłącznie dla Nathana. To chyba nie mogło dziać się naprawdę? Co on tutaj robił? - Babciu? - Zadzwonił do mnie wczoraj z propozycją nie do odrzucenia. Amor i Psyche. Stosowne, nie sądzisz? Była to zdecydowanie najlepsza z jego prac, jaką widziała. Same skrzydła były wykonane z takim kunsztem i precyzją, że gdyby przesunęła po nich dłońmi, poczułaby pod palcami każde piórko. Zważywszy na fakt, że rzezba została wykonana z metalu, Amor i Psyche powinni wyglądać mechanicznie, wyzuci z emocji, ale mieli w sobie tyle człowieczeństwa, że bezwiednie postąpiła krok naprzód. Miała ochotę powstrzymać Psyche, odebrać jej przekrzywioną świecę, aby mogli wieść dalej swe beztroskie życie, nie zaznawszy bólu zdrady. Babka poklepała ją po ramieniu. - Czasem prawdziwej miłości trzeba odrobinę pomóc. Jej wzrok padł na Nathana. Stał tam, wysoki i dumny, i patrzył prosto na nią. Nadarzyła się szansa, na którą tak liczyła. Gdyby spuściła wzrok i odeszła, pozwoliłby jej na to, ale kto wie, czy uda jej się znów go odnalezć? Jeśli teraz go odrzuci, ta krucha nić porozumienia między nimi będzie już nie do odratowania. Nie mogła na to pozwolić. - Danielle, potrzymaj, proszę, mojego drinka. Przyjaciółka wzięła od niej kieliszek, uśmiechając się od ucha do ucha. - Dawaj, Chels. Pierwsze kilka kroków zdołała przejść spokojnie, starannie wymijając grupki osób podziwiających posąg. Ale z każdym metrem przybliżającym ją do Nathana narastała w niej potrzeba znalezienia się w jego objęciach, aż wreszcie zadarła sukienkę do góry i pobiegła. Pragnęła rzucić mu się w ramiona, ale zmusiła się, żeby stanąć metr przed nim. - Jesteś. - Jestem. Muszę ci coś powiedzieć. - Rozejrzał się, omiatając wzrokiem pomieszczenie. - Chcesz pójść gdzieś, gdzie jest mniej tłoczno? - Może być tutaj. Co masz mi do powiedzenia? - Nie dbała o to, kto stoi w pobliżu ani co sobie o tym pomyśli. To była zbyt ważna rozmowa, żeby czekać z nią nawet te trzydzieści sekund, jakie zajęłoby wyjście do holu. Ona też miała mu tyle do powiedzenia. Oboje zawinili, ona również.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|