Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Proszę na mnie popatrzyć - powiedział łagodnie i sięgnął po jej zaciśnięte dłonie. Zesztywniała, ale po chwili ustąpiła. Nie usiłował rozdzielić jej palców, po prostu uniósł je do ust i pocałował. Beth nie odrywała wzroku od ziemi. Może czuła przed nim obawę? - Nie powinna pani się niepokoić. Uważam cię za silną kobietę, która nie boi się niczego ani nikogo. Jestem pani przyjacielem, Beth. Proszę spojrzeć na mnie. Słowo przyjaciel" najwyrazniej podziałało lepiej niż dotknięcie. Beth powoli uniosła głowę i popatrzyła Jonathanowi w oczy. Milczała. Nie musiała mówić, wszystko dało się wyczytać z jej twarzy. Choć przyjęła do wiadomości, że niedawne oświadczyny to nie żart, nadal nie widziała dla nich wspólnej przyszłości. - Zapewniam panią, że myli się co do naszego małżeństwa. - Nie wchodzi w rachubę z powodu rozlicznych względów. - Nie zgadzam się z panią - zastrzegł się Jonathan. - Pozwoli mi pani wyjaśnić dlaczego? - Ujął Beth za rękę i znowu zaprowadził do ławeczki pod bukiem. Gdy zajęła miejsce, usiadł obok niej, lecz nie za blisko. - Powinienem najpierw o coś spytać. Nadal uważa pani, że pozwoliłem sobie na głupi żart? Lekko zarumieniona, pokręciła głową. - Zwietnie. To już jakiś początek. - Bardzo delikatnie poklepał ją po dłoni, ale i tak się wzdrygnęła, szybko więc cofnął rękę. Jeszcze jeden fałszywy ruch, a Beth ucieknie. - Uważa pani, że być może jest mężatką. To logiczne założenie, niemniej jako mężczyzna zdaję sobie sprawę z tego, że z całą pewnością jest pani... nietknięta. - Nietknięta? - Beth silnie się zarumieniła. R L T Jonathan pomyślał, że nie najlepiej to ujął. O pewnych aspektach małżeństwa nie rozmawiało się z dobrze wychowanymi pannami. - Uważa pani, że nie jest dość dobra, aby zostać hrabiną - podjął. - Moją hrabiną - podkreślił. - Może pozwoli pani, że ja będę sędzią w tej sprawie? Proszę mi wierzyć, pa- ni brak pamięci w ogóle nie ma znaczenia. Jest pani damą w każdym calu. Słychać to w każdym wypowiadanym słowie, widać we wszystkim, co pani robi. Przyznaję, że moja żona musi być damą, ale spełniasz ten warunek. Kiedy Beth próbowała zaprotestować, pokręcił głową i nie dopuścił jej do głosu. - Mam stanowczo dosyć dam z wyższych sfer, a zwłaszcza szukających męża de- biutantek. W innych okolicznościach nie rozmawiałbym o poprzednim nieudanym mał- żeństwie, jednak powinna pani to wiedzieć. Moja zmarła żona była córką księcia, lecz niczego nie wniosła w nasz związek, nie kochałem jej i nie szanowałem. Potrzebuję żo- ny, która będzie moją towarzyszką i przyjaciółką, kobiety, którą będę szanował, a nie głupiątka skupionego wyłącznie na balach i na najnowszej modzie. Beth, naprawdę jest pani niezwykła. Zależy pani na innych, chcesz zrobić coś pożytecznego dla ludzi i świa- ta. Jako hrabina Portbury będzie pani mogła korzystać z mojego bogactwa i pozycji, by osiągać swoje szczytne cele. Proszę pomyśleć o tym, jak dużo dobrego mogłaby pani zdziałać. Usłyszał jej ciche westchnienie. - Będzie nam dobrze razem, tego jestem pewien. Proszę wyobrazić sobie nasze wspólne życie. - Umilkł, zastanawiając się, czy powiedział dość, aby ją przekonać. Beth wysunęła rękę z uścisku hrabiego i znów złączyła dłonie. To nie był dobry znak. Czyżby ponownie zamierzała odmówić? - Co pan uczyni, jeśli nie przyjmę oświadczyn? - zapytała nieoczekiwanie. Następny cios, uznał hrabia. - Wtedy... - urwał. Był jej winien przemyślaną odpowiedz na tak ważne pytanie. Uświadomił sobie, że nie wie, co powiedzieć, całkiem jakby w ogóle nie wziął pod uwa- gę możliwości, że Beth nie przyjmie oświadczyn. Milczenie się przedłużało. Ku swojemu zaskoczeniu, Jonathan dobrze się czuł, sie- dząc w ciszy obok Beth i zastanawiając się nad odpowiedzią na jej pytanie. Tak jak R L T przypuszczał wcześniej, potrafił się przy niej odprężyć. Takiej żony potrzebował i nie mógł pozwolić sobie na jej utratę. Gdy w pełni uprzytomnił to sobie, poczuł się jak do- wódca w trakcie bitwy. Musiał walczyć, i to z całych sił, aby przekonać Beth do swojego planu. Dotychczasowa taktyka zawiodła, zatem... Nagle przyszedł mu do głowy pomysł. - Mam propozycję - powiedział. - Propozycję? - powtórzyła Beth. - Nie rozumiem. Uśmiechnął się szeroko. Nareszcie odzyskiwał kontrolę nad sytuacją. - Szczerze pani się oświadczyłem, a pani zapytała rozważnie, co zrobię, jeśli mi odmówisz. Odpowiem, jednak nie tutaj i nie teraz. Jeśli się pani zgodzi, to jutro zjawię się na plebanii i zabiorę cię na przejażdżkę powozem. Gdy tylko dotrzemy do parku, po- zbędę się stajennego, abyśmy mogli porozmawiać sam na sam. Obiecuję, że wtedy od- powiem na pytanie. Może pani, z kolei, udzieli odpowiedzi na moje oświadczyny? - Ja... nie powinnam... - Zająknęła się. - Czy pan nie przyjmie mojej odpowiedzi te- raz? Jonathan pokręcił głową i popatrzył na Beth. Dostrzegł, że jej opór słabnie. Czuł, że jeśli da jej czas do namysłu, to nie wszystko straci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|