Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śpiewa ,,Personal Jesus . Miała ładny głos. Poza tym miała wyjątkowe ciało, nad którym naj- wyrazniej nie mogła zapanować. Cały czas się kręciła, jednocześnie podśpiewując do muzyki ulubionego ze- społu. Nie rozmawiali, a ona nie spytała, czy mu to przeszkadza. W połowie następnej piosenki przerwała utwór i nastawiła ,,Policy of Truth , aby wreszcie usiąść na krawędzi fotela, blisko kierowcy. Ray niemal jęknął. Jeszcze kilkanaście centymetrów i wyląduje mu na kolanach. Przysuwała się do niego przez ostatnich dziesięć minut. Niewątpliwie robiła to celowo. Zastanawiał się, czy powinien ją objąć, ale posunął się tylko do położenia ręki na oparciu fotela pasażera. Sydney się odchyliła, a jej włosy musnęły jego rękę. Właśnie przymierzał się do tego, aby dotknąć jej ramienia, kiedy dotarli na miejsce. Zaparkował w pobliskiej uliczce, za trawnikiem. Pomyślał, że krótki spacer przez park będzie dla nich dobrą okazją do rozmowy. Od dawna chciał lepiej poznać Sydney, a ona niewątpliwie pragnęła bliżej zaznajomić się z nim. Nie zamierzał przegapić takiej okazji. Odwróciła się ku niemu i przysunęła bliżej. Przelotnie dotknęłi się udami. Sięgnął do klamki, chcąc wyjść z samochodu, lecz Sydney pochyliła się i otoczyła palcami jego dłoń. Przygryzła dolną wargę i popatrzyła na Raya spod długich rzęs. W jej wzroku czaiła się tęsknota. Myślałam, że chcesz się zabawić stwierdziła. Erekcja Raya mówiła sama za siebie. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Oderwał rękę od drzwi, lecz nie zamierzał puścić jej dłoni. Sydney miała wrażenie, że wpatruje się w niego przez wieczność, a jej błękitne oczy intensywnie jaśniały. Uśmiechnęła się, a Ray nabrał obaw, że lada mo- ment eksploduje. Sydney położyła dłoń na jego udzie i pochyliła się do przodu. Nie wahał się. Opuścił rękę na plecy dziewczyny i przysunął ją jak najbliżej. Miała rozchylone usta, gdy ją całował, więc dał jej to, czego najwyrazniej oczekiwała. Odwzajemniła jego głęboki pocałunek. Mandy Green nigdy go tak nie pocałowała. Dziewczęta, z któ- rymi uprawiał petting, nie dorównywały Sydney. Jej pocałunek okazał się naturalny i spontaniczny. Nie wiedział czemu, ale pragnęła go tak bardzo, jak to sobie wymarzył. Wiedział, że zachowuje się głupio, ale nic go to nie obchodziło. Nie protestował, gdy go dotykała, przeciw- nie, pomagał jej, przyciskając jej dłoń w miejscach, gdzie należało zwiększyć nacisk, zaciskając jej palce tam, gdzie powinny być zaciśnięte. Ocierał się o nią aż do chwili, kiedy zadrżał i zapragnął dotknąć jej nagiego ciała. Znajdowali się w bardzo niewygodnej pozycji. Mu- siałby odepchnąć Sydney, aby dotrzeć do krawędzi jej koszulki, a z całą pewnością nie chciał się od niej odrywać. Uwielbiał jej ciepłe i namiętne usta. W pew- nej chwili ona sama się odsunęła. Popatrzył na nią pytająco, na co ona przyłożyła palce do ust i przesunęła uwodzicielsko po dolnej wardze. W następnej chwili zupełnie osłupiał. Może znajdziemy jakiś pokój? zasugerowała. Eee, jasne wybełkotał myśląc, że lada chwila przestanie nad sobą panować. Skoro tego sobie życzysz. Tego sobie życzę przytaknęła. Trzymając rękę na ramionach Sydney, Ray lewą dłonią obrócił kluczyk w stacyjce i zjechał z krawęż- nika. Robił to już z kobietami, ale nie miał doświad- czenia w wynajmowaniu pokoi. W większości wypad- ków uprawiał seks w sypialniach, schroniskach lub na tylnych siedzeniach samochodu. Nie brakowało mu pieniędzy. Miał prezerwatywy. Miał też Sydney i erekcję zdolną przebijać mury. Jedyny problem, który dostrzegał, to zachowanie spo- koju. Co on u licha wyprawiał? Lada chwila miał trafić do łóżka z Królową Zniegu. Niesłychane. Rany boskie, co ona wyprawiała? Siedziała na fotelu dla pasażera w samochodzie Raya Coffeya, czekając, aż on wynajmie pokój w motelu. Z łóżkiem. Nie potrafiła uwierzyć we własną śmiałość i wybuchnęła śmiechem. Wiedziała, że zachowuje się histerycznie. Szczękała zębami. Chciała stracić dziewictwo z Rayem, jedynym chłopakiem, z którym kiedykolwiek pragnęła się prze- spać. Przyglądała się mu, kiedy wracał z recepcji motelo- wej z rękami wepchniętymi w kieszenie dżinsów. Zupełnie jakby ukrywał w nich klucz do pokoju. Jakby chciał go zasłonić przez wzrokiem obcych. Sydney zmrużyła oczy. Zachowywała się niedorzecznie. Niemądra, niedo- jrzała i śmieszna. Z pewnością taka właśnie była naprawdę, bo w przeciwnym wypadku jej matka nie miałaby o niej tak niskiego mniemania. Powinna się zabawić i kogoś przelecieć. Zastanawiała się, czy matka Mandy Green radziła córce, aby kogoś przeleciała. %7łeby oddała się Rayowi Coffeyowi. Zupełnie jakby Sydney miała pojęcie, jak zapewnić dobrą zabawę facetowi. Przecież nic na ten temat nie wiedziała. Niech będzie, czytała wystar- czająco dużo Cosmopolitanów, aby znać technikę. Miała nawet okazję zapoznać się z artykułem ,,Jak delikatnie pozbyć się dziewictwa . Ciekawe, co z tego. W całkowitej ciszy przejechali wzdłuż dwupiętro- wego budynku, sprawdzając numery pokojów, aż w końcu natrafili na ten, którego szukali. Ray zaparko- wał i wysiadł, a następnie przytrzymał Sidney drzwi. Położył dłoń na jej krzyżu i skierował ją na prawo. Znalezli się na miejscu. Obrócił klucz w zamku i Sydney weszła do środka. Podążył za nią i zamknął za sobą drzwi. Rozległo się trzaśnięcie zamka, a ona zadrżała. Czuła, jak ściska się jej żołądek. W pokoju było ciemno poza wąskim strumieniem światła padającym spomię-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|