image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ich ciała w piecach, zanim rozkaże ich skórze ponownie odrosnąć, i tak na przemian, przez
całą wieczność. "Jeżeli kiedyś oparzyłeś się przy kuchence, będziesz wiedział, o co mi
chodzi. Wyobraz sobie, że czeka cię to jeszcze co najmniej milion razy".
Nienawiść Riaza była taka zimna, taka bezwzględna. Chciał wspomnieć o tym
Deedee, ale obawiał się, że wytrąci ją z równowagi. Czy mimo to Riaz nie był jego
przyjacielem? Gdyby tylko potrafił zrozumieć, skąd mu się biorą te pomysły.
Pózniej, na pół śpiąco, on i Deedee rozmawiali trochę, szepcząc o tym, jak bardzo
lubili przyglądać się sobie podczas zajęć. Napisała do niego liścik z zaproszeniem do domu,
ale zostawić go niepostrzeżenie na jego stole w czytelni wcale nie było tak łatwo. Zabrała go
stamtąd, potem umieściła na poprzednim miejscu jeszcze raz i uciekła z college'u,
przekonana, że jej zdenerwowanie i podniecenie wypisane na czole zauważyli wszyscy. W
domu zachowywała się jak piętnastolatka, co chwilę wyglądając przez okno, zastanawiając
się: "Przyjdzie czy nie przyjdzie, co najlepszego zrobiłam, czy uzna mnie za idiotkę?" Nie
posunęła się do czegoś takiego nigdy wcześniej, nie ze studentem. Kiedy wyszli razem, była
taka zdenerwowana; nie miała pojęcia, dlaczego, i po prostu musiała wziąć. A gdy się już
rozstali, zawróciła taksówkę, jezdziła po ulicy w tę i z powrotem, ale nie mogła sobie
przypomnieć, gdzie on mieszka. Znowu zasnęła, leżąc nieruchomo na boku z podkulonymi
nogami i ssąc kciuk.
Teraz, obserwując ją pogrążoną we śnie, sam zamknął oczy i poczuł, że w tej tak
szczególnej bliskości, opatulony jej własną kołdrą, jest mimo wszystko intruzem. A
jednocześnie, moszcząc się przy niej, wiedział, że nie można znienawidzić osoby, którą
widziało się śpiącą.
Pocałował ją i pozwolił jej spać dalej. Jakiś czas pózniej zapukała do drzwi łazienki, w
której brał długą kąpiel, z filiżanką kawy balansującą pomiędzy kurkami od wody i mokrą
myjką umieszczoną na twarzy. Z mieszkania na górze dobiegały go dzwięki koncertu
skrzypcowego Bacha.
Deedee zakasała rękawy. Mydliła go, jego twarz, skórę za uszami, krocze, myła całe
jego ciało, spłukując włosy wodą z dzbanka i przerywając tylko po to, żeby pocałować go w
kark, wewnętrzną stronę nadgarstków, pachy. Pomogła mu wyjść z kąpieli; przyniosła z
kaloryfera cieplutkie ręczniki, wytarła go i owinęła. Potem posadziła go na krawędzi wanny i
włożyła mu T-shirt. Uklęknąwszy, osuszyła jego nogi i wzięła go do ust. Nigdy jeszcze nie
doświadczył warg, które sprawiałyby wrażenie, że potrafią wyssać z niego duszę akurat tym
otworem ciała. Poczuł się trochę winny. Uspokoiła go, że wszystko jest w porządku, uwielbia
sprawiać mu rozkosz w taki właśnie sposób i ma całkiem sporą praktykę. Czuje się w pełni
zaspokojona i niczego teraz nie oczekuje. Kiedy go zapragnie, z pewnością wystosuje
odpowiednią prośbę. Stanęła naga przed lustrem, zmoczyła myjkę i umyła się. Podał jej
rzeczy, które przygotowała, i pomógł się ubrać.
- Sprawdziłam, że w lodówce nie ma nic do jedzenia. Może wybralibyśmy się gdzieś
na śniadanie?
Dla niego to był luksus, jego ranki wypełniały zwykle pośpiech i praca.
Dzień był chłodny, ale pogodny i jasny, podtrzymujący ich dobry nastrój. Deedee
włożyła okulary słoneczne i ujęła go pod ramię. Miejsce, które dziś wybrała, znajdowało się
nieopodal. Kelnerki dobrze ją znały, ponieważ lubiła się tu zatrzymywać po drodze na
uczelnię i czytać albo słuchać ich opowieści o klubach i barach, które odwiedzały. Było
przytulnie i ciepło, a bagietki i croissanty wypiekano na miejscu w stalowych piekarnikach.
Ich aromat sprawił, że poczuli głód.
Rękawiczki schowali do kieszeni, płaszcze i szaliki wieszając na stojaku obok lady.
Nieliczni studenci, kilku aktorów i zakochane pary nie stanowili tłoku. Deedee wybrała stolik
w czerwoną kratkę tuż przy oknie wychodzącym na ulicę. Na ścianach wisiały afisze
teatralne, przez głośniki sączył się Verdi, a cały personel składał się z aktorek, obsługujących
gości bez nadmiernego pośpiechu, tak że zdążyli nawet przynieść sobie gazety.
Deedee poprosiła o kawę i kiedy kelnerka z nią wróciła, przestudiowali menu.
Zamówienie złożyli od razu. Tosty były ciepłe, owinięte w serwetkę, zrobione z wybornego,
pokrojonego niezbyt cienko pieczywa. Dżem i marmolada pojawiły się na ich stole w
słoikach i były naprawdę wyśmienite. Jedli szybko, rozmawiając niewiele; zauważył, że
przyglądała mu się z czułością, a jednocześnie tak, jakby chciała o coś zapytać. Kiedy
skończyli, zaproponowała, żeby zjedli coś jeszcze, może jajecznicę, i napili się gorącej
czekolady z bitą śmietaną. Przedyskutowali kwestię, zastanawiając się, czy przypadkiem nie
są za grubi, zapewniając się wzajemnie, że absolutnie nie i poklepując się po własnych
brzuchach. Czuli się bardziej skrępowani niż poprzednio. Na policzku wyskoczyła jej
wysypka; przez cały czas odwracała głowę, doprowadzona do rozpaczy.
- A tak chciałam ładnie dla ciebie wyglądać - poskarżyła się. - Do diabła, można się
po prostu wściec. Będę musiała unikać wszelkich nieznajomych luster.
W gazetach znalezli mnóstwo tematów do dyskusji; kiedy zdecydowali się zamówić
pain au chocolat i kawę cappuccino, oboje rozpięli guziki od spodni i zapalili. Ludzie
wchodzili i wychodzili, ale on był tu jedyną osobą o ciemnej skórze. Jak zresztą w większości
miejsc, które odwiedzał z Deedee.
Wyjrzała na ulicę i powiedziała, że życie w Londynie ciągle ją cieszy. Lubiła myśleć,
że gdyby mogła wybierać - co nie znaczy, że teraz nie miała żadnego wyboru - nie potrafiłaby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl