Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dwadzieÅ›cia po dziewiÄ…tej? Przecież mieli wypÅ‚ynąć do wraku o Å›wicie. WciÄ…gnęła podkoszulek, wyjrzaÅ‚a na korytarz i zawoÅ‚aÅ‚a: - Jack? - DzieÅ„ dobry, señorita Vicki - odezwaÅ‚a siÄ™ z sÄ…siedniego pokoju niska, czarno- wÅ‚osa kobieta, niewÄ…tpliwie gospodyni Jacka. - DzieÅ„ dobry, Paloma. PamiÄ™tajÄ…c, że Sinclair Drummond zakochaÅ‚ siÄ™ szaleÅ„czo w swojej gospodyni, Vicki poczuÅ‚a teraz ulgÄ™, gdyż Paloma mogÅ‚aby być matkÄ… Jacka. Czy to znaczy, że je- stem zazdrosna? - pomyÅ›laÅ‚a zaskoczona. Tymczasem Paloma oznajmiÅ‚a: - Jack powiedziaÅ‚, że nie chciaÅ‚ pani budzić, ponieważ wczoraj ciężko pani praco- waÅ‚a. PoleciÅ‚ mi, żebym przyrzÄ…dziÅ‚a dla pani obfite Å›niadanie, a potem może pani do woli szperać w tych znaleziskach w salonie. - PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. - Nie wiem, dlaczego on nie trzyma ich w pracowni. SÅ‚ona woda niszczy drewniany parkiet. L R T A wiÄ™c Jack zostawiÅ‚ jÄ… samÄ… ze skarbem. Powinna siÄ™ ucieszyć, lecz sprawiÅ‚o jej przykrość, że jÄ… porzuciÅ‚. Może to poczÄ…tek ich rozstania? - Czy jest sok grejpfrutowy? - zapytaÅ‚a PalomÄ™. - OczywiÅ›cie - odrzekÅ‚a z uÅ›miechem gospodyni. - I Å›wieżo upieczone ciasteczka. MogÄ™ też usmażyć pani jajecznicÄ™. - Wspaniale - powiedziaÅ‚a Vicki i zaburczaÅ‚o jej w brzuchu. PostanowiÅ‚a nie przejmować siÄ™ nieobecnoÅ›ciÄ… Jacka. Przynajmniej odpocznie od jego mÄ™skiego uroku. A po poÅ‚udniu bÄ™dzie mogÅ‚a uciąć sobie drzemkÄ™. Po Å›niadaniu wyszÅ‚a na dwór zobaczyć jacht Jacka, lecz go nie dostrzegÅ‚a. Wi- docznie znajdowaÅ‚ siÄ™ za horyzontem. CiepÅ‚y, sÅ‚oneczny dzieÅ„ kusiÅ‚ do odpoczynku w hamaku, lecz Vicki nie potrafiÅ‚a siÄ™ oprzeć chÄ™ci, by jako pierwsza osoba od kilkuset lat obejrzeć przedmioty wydobyte z wraku. WÅ‚Ä…czyÅ‚a w salonie komputer, którego używali ubiegÅ‚ej nocy. OdnalazÅ‚a pliki ze zdjÄ™ciami rentgenowskimi i postanowiÅ‚a je obejrzeć. Wprawdzie zagubiony fragment sta- rego kielicha nie wydawaÅ‚ jej siÄ™ teraz nawet w przybliżeniu tak fascynujÄ…cy, jak zrabo- wane hiszpaÅ„skie zÅ‚oto czy skradziona biżuteria, ale powinna przynajmniej spróbować go odnalezć. Trzecie zdjÄ™cie przykuÅ‚o jej uwagÄ™. Delikatny, filigranowy przedmiot z metalu tkwiÄ…cy gÅ‚Ä™boko w konkrecji z piasku i koralowca. Serce zabiÅ‚o jej mocno, gdy rozpo- znaÅ‚a ksztaÅ‚t przypominajÄ…cy duży medalion na Å‚aÅ„cuszku. OdszukaÅ‚a wielkÄ… grudÄ™ oznaczonÄ… tym samym numerem co zdjÄ™cie oraz tackÄ™ z dÅ‚utami. PozostawiÅ‚a tÄ™ bryÅ‚Ä™ w plastikowym pojemniku z morskÄ… wodÄ…, aby nie ryzy- kować, że rozpadnie siÄ™ w pyÅ‚, i przyÅ‚ożyÅ‚a do niej Å›redniej wielkoÅ›ci dÅ‚uto. BryÅ‚a okazaÅ‚a siÄ™ zaskakujÄ…co twarda, ale wreszcie rozpÄ™kÅ‚a siÄ™ na duże kawaÅ‚ki. Vicki zamieniÅ‚a dÅ‚uto na mniejsze, którym mogÅ‚a precyzyjniej operować. Nie chciaÅ‚a, aby Jack po powrocie zobaczyÅ‚, że wyszczerbiÅ‚a lub poÅ‚amaÅ‚a bezcenny zabytek. W koÅ„- cu odnalazÅ‚a rytm i udoskonaliÅ‚a technikÄ™ odÅ‚upywania. OkoÅ‚o poÅ‚udnia ów od dawna zagubiony przedmiot zaczÄ…Å‚ siÄ™ wyÅ‚aniać ze swego kamiennego grobowca. L R T Najpierw zabÅ‚ysÅ‚ zÅ‚oty Å‚aÅ„cuszek - pogiÄ™ty, lecz nienaruszony. Potem ukazaÅ‚ siÄ™ przymocowany doÅ„ wisiorek. ByÅ‚ wgnieciony, odksztaÅ‚cony i brakowaÅ‚o w nim klejno- tów. Być może prostaccy przodkowie Jacka wydÅ‚ubali je i zagrali o nie w koÅ›ci. RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ radoÅ›nie. Powinna być wÅ›ciekÅ‚a, że Jack zostawiÅ‚ jÄ… tu samÄ…, lecz nie potrafiÅ‚a. Zbyt dobrze siÄ™ bawiÅ‚a. Po poÅ‚udniu, po wyjÅ›ciu Palomy, zdrzemnęła siÄ™ na hamaku pod palmami. PrzyÅ›ni- Å‚y jej siÄ™ wczorajsze nocne łóżkowe igraszki z Jackiem. Widocznie tÄ™skniÅ‚a za nim nawet we Å›nie. To nie wróżyÅ‚o dobrze, gdyż nieÅ‚atwo przyjdzie jej o nim zapomnieć, gdy ich romans wkrótce siÄ™ skoÅ„czy. Jack wróciÅ‚ tuż po zmroku. RuszyÅ‚ prosto do kuchni i znalazÅ‚ duszonÄ… potrawkÄ™, którÄ… Paloma zostawiÅ‚a dla niego do odgrzania. Vicki nakryÅ‚a do stoÅ‚u w jadalni, napeÅ‚ni- Å‚a winem dwa kieliszki i zapaliÅ‚a Å›wiece na kominku. WszedÅ‚ do holu i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ na jej widok. - StÄ™skniÅ‚em siÄ™ za tobÄ… - oÅ›wiadczyÅ‚ i jÄ… objÄ…Å‚. - A ja za tobÄ…. Ale tylko trochÄ™, ponieważ miaÅ‚am zajÄ™cie. - DomyÅ›lam siÄ™ jakie. ZnalazÅ‚aÅ› coÅ› ciekawego? - OczywiÅ›cie. PoÅ‚ożyÅ‚am te rzeczy na kredensie w salonie. - WczeÅ›niej jednak, Å›wiadoma wagi sporzÄ…dzenia dokumentacji, sfotografowaÅ‚a dokÅ‚adnie każdy znaleziony przedmiot i opatrzyÅ‚a go numerem katalogowym. Instytut Smithsona byÅ‚by z niej dumny. - ZnalazÅ‚am naszyjnik, cztery kule do muszkietu, widelec, dwa pierÅ›cionki i dzbanek. I wszystko to w jednej bryle. - ImponujÄ…ce - rzekÅ‚ z uÅ›miechem Jack i pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… w policzek. Vicki też siÄ™ uÅ›miechnęła. - ZaÅ‚ożę siÄ™, że nie odkryÅ‚eÅ› wiele, skoro zabrakÅ‚o mnie, żeby przynieść ci szczÄ™- Å›cie. - MusiaÅ‚aÅ› być z nami duchem, gdyż natrafiliÅ›my na istnÄ… żyÅ‚Ä™ zÅ‚ota: kajutÄ™, w któ- rej przypuszczalnie kobiety chroniÅ‚y siÄ™ podczas sztormów. - To na pirackim statku przebywaÅ‚y kobiety? WzruszyÅ‚ ramionami. L R T - GdybyÅ› byÅ‚a jurnym zbójeckim piratem, czy nie chciaÅ‚abyÅ›, aby podczas rejsu towarzyszyÅ‚o ci kilka dam? - Może najwyżej jedna. - Vicki uniosÅ‚a brew. - Lubisz trójkÄ…ty? - Ależ skÄ…d - zaprzeczyÅ‚. - Jestem zdeklarowanym monogamistÄ…. To znaczy, bywasz zwiÄ…zany zawsze tylko z jednÄ… kobietÄ…, ale niezbyt dÅ‚ugo, po- myÅ›laÅ‚a Vicki, lecz zachowaÅ‚a to dla siebie. - Cóż, to prawdziwa ulga. NakryÅ‚am do stoÅ‚u, ale to nie ja przygotowaÅ‚am kolacjÄ™. Paloma chyba bardziej nadawaÅ‚aby siÄ™ do twojego pirackiego okrÄ™tu. Jak ona dostaje siÄ™ na wyspÄ™? - Mój przyjaciel, stary wilk morski, przywozi jÄ… tu codziennie Å‚odziÄ… o dziewiÄ…tej rano i odwozi o pierwszej po poÅ‚udniu. - PrzyrzÄ…dziÅ‚a duszonÄ… potrawkÄ™. - Vicki wskazaÅ‚a gÅ‚owÄ… jadalniÄ™. - WÅ‚aÅ›nie mia- Å‚am przeÅ‚ożyć jÄ… na talerze i podać. PrzystanÄ…Å‚ w drzwiach, ujrzawszy zapalone Å›wiece i kieliszki z winem. - Jak miÅ‚o wrócić do domu - powiedziaÅ‚. Może zatÄ™sknisz za mnÄ…, kiedy stÄ…d wyjadÄ™, przemknęło Vicki przez gÅ‚owÄ™, a po- tem zreflektowaÅ‚a siÄ™, że to gÅ‚upia nadzieja, ponieważ Jack ma PalomÄ™, która zawsze siÄ™ o niego zatroszczy. Czy tÄ™skniÅ‚ za niÄ… poprzednio? A czy tÄ™skni siÄ™ za kimÅ›, kogo siÄ™ porzuciÅ‚o? Za- pewne nie. PodaÅ‚a smakowicie pachnÄ…cÄ… potrawkÄ™ i usiadÅ‚a. Jack uniósÅ‚ kieliszek. - Za kobietÄ™ przy moim stole, której zazdroÅ›ciliby mi przodkowie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|