Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
westchnęła Maggie. %7Å‚ebyÅ› wiedziaÅ‚a. Ben uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, ale zaraz spoważniaÅ‚. Maggie? Tak? A myÅ›laÅ‚aÅ›, że co mi siÄ™ staÅ‚o? Sama nie wiem. PotrzÄ…snęła gÅ‚owÄ…. Po pierwsze, nie uprzedziÅ‚eÅ›, że siÄ™ spóznisz, a to do ciebie niepodobne. DzwoniÅ‚am do twojego domu, potem na twojÄ… komórkÄ™... zadzwoniÅ‚am nawet do Claire. Do Claire? Ben spojrzaÅ‚ na niÄ… ostro. DzwoniÅ‚aÅ› do Claire? Tak. Po co? WiedziaÅ‚am, że rano miaÅ‚eÅ› tam odwiezć dzieci. ChciaÅ‚am zapytać, czy byÅ‚eÅ›, a jeÅ›li tak, to kiedy odjechaÅ‚eÅ›. Claire byÅ‚a pewnie zachwycona, że nie możesz mnie namierzyć. Maggie wzruszyÅ‚a bezradnie ramionami. Zaraz potem zadzwonili z policji... i... i wtedy już naprawdÄ™ nie wiedziaÅ‚am, co o tym myÅ›leć... PomyÅ›laÅ‚aÅ› sobie, że miaÅ‚em jakiÅ› wypadek? Jak mówiÄ™, nie wiedziaÅ‚am, co o tym myÅ›leć. Twój samochód porzucony na klifach... PomyÅ›laÅ‚aÅ›, że skoczyÅ‚em? spytaÅ‚ z niedowierzaniem. Nie. OczywiÅ›cie, że nie zaprzeczyÅ‚a poÅ›piesznie, a potem, machajÄ…c rÄ™kÄ…, dokoÅ„czyÅ‚a: Sama nie wiem, Ben... Nie wiem, co sobie pomyÅ›laÅ‚am. Chyba wpadÅ‚am w panikÄ™. Nie wiedziaÅ‚em, że tak ci na mnie zależy, Maggie. Pewnie, że zależy. SpojrzaÅ‚a mu w oczy. Nie wiem, co bym zrobiÅ‚a, gdyby coÅ› ci siÄ™ staÅ‚o... GÅ‚os jej siÄ™ zaÅ‚amaÅ‚. Och, Maggie. Ben podszedÅ‚, wziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™ce, poderwaÅ‚ z fotela i przytuliÅ‚. DziÄ™ki Bogu, że nic ci siÄ™ nie staÅ‚o, Ben. GÅ‚os jej drżaÅ‚. Po raz drugi w ciÄ…gu dwóch dni byÅ‚a w jego ramionach, czuÅ‚a bicie jego serca, zapach jego wody po goleniu, mydÅ‚a, którego używaÅ‚, a co wiÄ™cej... Oderwali siÄ™ od siebie na dzwiÄ™k brzÄ™czyka interkomu. Maggie przechyliÅ‚a siÄ™ przez biurko i wcisnęła klawisz. ZastanawiaÅ‚a siÄ™ potem, jak by siÄ™ to skoÅ„czyÅ‚o, gdyby nic im nie przerwaÅ‚o. Czy Ben odczuwaÅ‚ to samo co ona? A jeÅ›li tak, to czy by jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚? A jeÅ›li tak, to jak by na to zareagowaÅ‚a? Odepchnęłaby go, jak na plaży, czy oddaÅ‚a pocaÅ‚unek? PewnoÅ›ci nie miaÅ‚a, podejrzewaÅ‚a jednak, że tym razem trudno by jej byÅ‚o oprzeć siÄ™ Benowi. Doktor Hudson, jest jeszcze u pani doktor Neville? Tak, Jackie, jest. Mnóstwo pacjentów tu czeka i do niego, i do pani. Już nie wiemy, co im mówić. Za Maggie odpowiedziaÅ‚ Ben: Jackie? PrzeproÅ› ich za to dzisiejsze opóznienie i powiedz, że zaczynamy. Dobrze, doktorze Neville. Jak pan każe. Ben przerwaÅ‚ poÅ‚Ä…czenie i skrzywiÅ‚ siÄ™. Chyba dostarczyliÅ›my im materiaÅ‚u do plotek na co najmniej miesiÄ…c zauważyÅ‚ z przekornym uÅ›mieszkiem. O tak, co najmniej mruknęła Maggie. Ben Å›cisnÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„ i wyszedÅ‚, a ona wciąż drżaÅ‚a. ROZDZIAA SZÓSTY WezwaÅ‚ pierwszego pacjenta. Zaraz potem rozlegÅ‚o siÄ™ pukanie, drzwi siÄ™ uchyliÅ‚y i do gabinetu zajrzaÅ‚ mężczyzna po czterdziestce. Cześć, Nigel. Wejdz, siadaj. Nigel Greening, Å‚ysiejÄ…cy okularnik ubrany schludnie w tweedowÄ… marynarkÄ™ i szare spodnie, byÅ‚ dyrektorem miejscowej szkoÅ‚y podstawowej. Znali siÄ™ z Benem od dawna. Cześć, Ben powiedziaÅ‚, siadajÄ…c ostrożnie. Przepraszam, że musiaÅ‚eÅ› tyle czekać. Nie szkodzi. Pewnie byÅ‚y jakieÅ› powody. A, byÅ‚y, byÅ‚y przyznaÅ‚ Ben. No wiÄ™c? W czym mogÄ™ ci pomóc? DostaÅ‚em jakiejÅ› wysypki odparÅ‚ posÄ™pnie Nigel. Boli i doprowadza mnie do szaÅ‚u. PostanowiÅ‚em sprawdzić, co to takiego, żeby nie narażać niepotrzebnie moich podopiecznych. Na boku mi wyskoczyÅ‚o dodaÅ‚, pokazujÄ…c palcem. Masz jakieÅ› inne objawy? spytaÅ‚ Ben. JeÅ›li mam być szczery, to przez caÅ‚y weekend nie czuÅ‚em siÄ™ najlepiej. ByÅ‚o mi gorÄ…co i zimno zarazem, jak przy poczÄ…tkach grypy. MiaÅ‚em mdÅ‚oÅ›ci. Tak swÄ™dziaÅ‚o, że oka nie zmrużyÅ‚em przez caÅ‚Ä… noc, a rano zaczęło boleć. Rzućmy okiem na tÄ™ wysypkÄ™. Ben wstaÅ‚, a Nigel, krzywiÄ…c siÄ™ z bólu, zdjÄ…Å‚ marynarkÄ™, rozluzniÅ‚ krawat i zaczÄ…Å‚ rozpinać koszulÄ™. Ben obejrzaÅ‚ dokÅ‚adnie czerwone pÄ™cherzyki pokrywajÄ…ce sporÄ… część torsu i brzucha Nigela. Potem zmierzyÅ‚ pacjentowi tÄ™tno i temperaturÄ™. ByÅ‚y lekko podwyższone. Obawiam, siÄ™, Nigel, że to półpasiec orzekÅ‚ w koÅ„cu. Boże kochany! MyÅ›laÅ‚em, że to dotyka tylko staruszków. Dyrektor usiadÅ‚ oszoÅ‚omiony. Bynajmniej. Ta choroba nie jest przypisana do żadnej grupy wiekowej. Kilkoro uczniów chorowaÅ‚o ostatnio na wietrznÄ… ospÄ™. Może od nich to podÅ‚apaÅ‚em? spytaÅ‚ z niepokojem Nigel. Ben pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Nie odparÅ‚. To nie przebiega w ten sposób. Ale masz racjÄ™, że półpasiec jest powiÄ…zany z wietrznÄ… ospÄ…. PrzechodziÅ‚eÅ› jÄ… pewnie w dzieciÅ„stwie albo w mÅ‚odoÅ›ci. Tak, przechodziÅ‚em przyznaÅ‚ Nigel. Wirus pozostaje uÅ›piony, czasami przez wiele lat, ale jeÅ›li twój ukÅ‚ad odpornoÅ›ciowy zostanie z jakiegoÅ› powodu zaatakowany, może siÄ™ ocknąć i tym razem wywoÅ‚ana nim choroba to półpasiec wyjaÅ›niaÅ‚ Ben. PrzypadÅ‚ość jest bolesna i bÄ™dziesz musiaÅ‚ wziąć parÄ™ dni zwolnienia. PrzepiszÄ™ ci bardzo skuteczny lek. Ben umyÅ‚ rÄ™ce, usiadÅ‚ za biurkiem i wywoÅ‚aÅ‚ na ekran komputera kartÄ™ chorobowÄ… Nigela. Przyjdz do mnie za tydzieÅ„ powiedziaÅ‚, czekajÄ…c na wydruk recepty ale myÅ›lÄ™, że po tym leku szybko odczujesz poprawÄ™. Skoro już tu jestem, to miaÅ‚bym do ciebie jeszcze jednÄ… sprawÄ™ powiedziaÅ‚ Nigel, odbierajÄ…c receptÄ™. Jest trochÄ™ delikatna i dotyczy jednego z uczniów mojej szkoÅ‚y. Wychowawczyni zauważyÅ‚a ostatnio niepokojÄ…cÄ… zmianÄ™ w jego zachowaniu. Ono jest moim pacjentem? Tego nie wiem... chociaż jest pewnie zarejestrowany w waszej przychodni. Jego matka tu pracuje. NaprawdÄ™? Ben uniósÅ‚ brwi. NaprawdÄ™. ChÅ‚opiec nazywa siÄ™ Joshua Barnes. Syn Aimee Barnes? Tak. Nigel kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i wkÅ‚adajÄ…c marynarkÄ™, znowu skrzywiÅ‚ siÄ™ z bólu. Możesz mi zdradzić, co tak niepokoi jego wychowawczyniÄ™? spytaÅ‚ Ben. PrawdÄ™ mówiÄ…c, to nie bardzo wiem. Powtarzam ci tylko jej opiniÄ™. Ale co to za zmiana? ZaczÄ…Å‚ rozrabiać na lekcjach? Nie. Wydaje mi siÄ™, że na odwrót. Podobno stal siÄ™ dziwnie przygaszony. Dobrze, że mi o tym mówisz powiedziaÅ‚ Ben. PrzeprowadzÄ™ dyskretne dochodzenie. DziÄ™ki, Ben. A teraz idz do domu i kÅ‚adz siÄ™ do łóżka. Po wyjÅ›ciu Nigela, Ben siedziaÅ‚ przez chwilÄ™ zamyÅ›lony, bÄ™bniÄ…c palcami w biurko. Potem nacisnÄ…Å‚ dwa klawisze, wywoÅ‚ujÄ…c na ekran kartÄ™ Joshui Barnesa. CaÅ‚a rodzina Barnesów przypisana byÅ‚a Maggie i w ich dokumentacji nic szczególnego na temat Joshui nie wyczytaÅ‚. Normalny oÅ›miolatek leczony na choroby wieku dzieciÄ™cego. Jego matka, Aimee, od kilku lat pracowaÅ‚a w przychodni na pół etatu jako pielÄ™gniarka. Niedawno, spadajÄ…c z roweru, zÅ‚amaÅ‚a rÄ™kÄ™. W domu byÅ‚o jeszcze dwoje dzieci starsza o trzy lata od Joshui dziewczynka i mÅ‚odszy od niego chÅ‚opiec. Dziewczynka cierpiaÅ‚a na dysleksjÄ™ i miaÅ‚a pewne kÅ‚opoty z naukÄ…, chÅ‚opiec chorowaÅ‚ na astmÄ™. Mąż Aimee, Denis, byÅ‚ kierownikiem miejscowego supermarketu, czÅ‚onkiem ochotniczej straży pożarnej i prawie siÄ™ nie leczyÅ‚. Ben postanowiÅ‚ porozmawiać na ten temat z Maggie, zapisaÅ‚ to sobie w notesie i wezwaÅ‚ brzÄ™czykiem nastÄ™pnego pacjenta. To już byÅ‚ ostatni, doktor Hudson. DziÄ™kujÄ™, Katie. Maggie przeciÄ…gnęła siÄ™ z westchnieniem ulgi, wstaÅ‚a zza biurka, wyszÅ‚a z gabinetu i ruszyÅ‚a korytarzem w kierunku pokoju dla personelu. ZastaÅ‚a tam Jona. SiedziaÅ‚ pod oknem w jednym z foteli, sÄ…czyÅ‚ kawÄ™ i przeglÄ…daÅ‚ jakieÅ› czasopismo medyczne. PodniósÅ‚ wzrok na wchodzÄ…cÄ… Maggie. Cześć powiedziaÅ‚.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|