image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

westchnęła Maggie.
 %7łebyś wiedziała.  Ben uśmiechnął się, ale zaraz spoważniał.  Maggie?
 Tak?
 A myślałaś, że co mi się stało?
 Sama nie wiem.  Potrząsnęła głową.  Po pierwsze, nie uprzedziłeś, że się spóznisz, a
to do ciebie niepodobne. Dzwoniłam do twojego domu, potem na twoją komórkę...
zadzwoniłam nawet do Claire.
 Do Claire?  Ben spojrzał na nią ostro.  Dzwoniłaś do Claire?
 Tak.
 Po co?
 Wiedziałam, że rano miałeś tam odwiezć dzieci. Chciałam zapytać, czy byłeś, a jeśli
tak, to kiedy odjechałeś.
 Claire była pewnie zachwycona, że nie możesz mnie namierzyć.
Maggie wzruszyła bezradnie ramionami.
 Zaraz potem zadzwonili z policji... i... i wtedy już naprawdę nie wiedziałam, co o tym
myśleć...
 Pomyślałaś sobie, że miałem jakiś wypadek?
 Jak mówię, nie wiedziałam, co o tym myśleć. Twój samochód porzucony na klifach...
 Pomyślałaś, że skoczyłem?  spytał z niedowierzaniem.
 Nie. Oczywiście, że nie  zaprzeczyła pośpiesznie, a potem, machając ręką,
dokończyła:  Sama nie wiem, Ben... Nie wiem, co sobie pomyślałam. Chyba wpadłam w
panikÄ™.
 Nie wiedziałem, że tak ci na mnie zależy, Maggie.
 Pewnie, że zależy.  Spojrzała mu w oczy.  Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś ci się
stało...  Głos jej się załamał.
 Och, Maggie.  Ben podszedł, wziął ją za ręce, poderwał z fotela i przytulił.
 Dzięki Bogu, że nic ci się nie stało, Ben.
Głos jej drżał. Po raz drugi w ciągu dwóch dni była w jego ramionach, czuła bicie jego
serca, zapach jego wody po goleniu, mydła, którego używał, a co więcej...
Oderwali się od siebie na dzwięk brzęczyka interkomu. Maggie przechyliła się przez
biurko i wcisnęła klawisz. Zastanawiała się potem, jak by się to skończyło, gdyby nic im nie
przerwało. Czy Ben odczuwał to samo co ona? A jeśli tak, to czy by ją pocałował? A jeśli tak,
to jak by na to zareagowała? Odepchnęłaby go, jak na plaży, czy oddała pocałunek? Pewności
nie miała, podejrzewała jednak, że tym razem trudno by jej było oprzeć się Benowi.
 Doktor Hudson, jest jeszcze u pani doktor Neville?
 Tak, Jackie, jest.
 Mnóstwo pacjentów tu czeka i do niego, i do pani. Już nie wiemy, co im mówić.
Za Maggie odpowiedział Ben:
 Jackie? Przeproś ich za to dzisiejsze opóznienie i powiedz, że zaczynamy.
 Dobrze, doktorze Neville. Jak pan każe.
Ben przerwał połączenie i skrzywił się.
 Chyba dostarczyliśmy im materiału do plotek na co najmniej miesiąc  zauważył z
przekornym uśmieszkiem.
 O tak, co najmniej  mruknęła Maggie.
Ben ścisnął jej dłoń i wyszedł, a ona wciąż drżała.
ROZDZIAA SZÓSTY
Wezwał pierwszego pacjenta. Zaraz potem rozległo się pukanie, drzwi się uchyliły i do
gabinetu zajrzał mężczyzna po czterdziestce.
 Cześć, Nigel. Wejdz, siadaj.
Nigel Greening, Å‚ysiejÄ…cy okularnik ubrany schludnie w tweedowÄ… marynarkÄ™ i szare
spodnie, był dyrektorem miejscowej szkoły podstawowej. Znali się z Benem od dawna.
 Cześć, Ben  powiedział, siadając ostrożnie.
 Przepraszam, że musiałeś tyle czekać.
 Nie szkodzi. Pewnie były jakieś powody.
 A, były, były  przyznał Ben.  No więc? W czym mogę ci pomóc?
 Dostałem jakiejś wysypki  odparł posępnie Nigel.  Boli i doprowadza mnie do szału.
Postanowiłem sprawdzić, co to takiego, żeby nie narażać niepotrzebnie moich podopiecznych.
Na boku mi wyskoczyło  dodał, pokazując palcem.
 Masz jakieś inne objawy?  spytał Ben.
 Jeśli mam być szczery, to przez cały weekend nie czułem się najlepiej. Było mi gorąco i
zimno zarazem, jak przy początkach grypy. Miałem mdłości. Tak swędziało, że oka nie
zmrużyłem przez całą noc, a rano zaczęło boleć.
 Rzućmy okiem na tę wysypkę.  Ben wstał, a Nigel, krzywiąc się z bólu, zdjął
marynarkę, rozluznił krawat i zaczął rozpinać koszulę.
Ben obejrzał dokładnie czerwone pęcherzyki pokrywające sporą część torsu i brzucha
Nigela. Potem zmierzył pacjentowi tętno i temperaturę. Były lekko podwyższone.
 Obawiam, się, Nigel, że to półpasiec  orzekł w końcu.
 Boże kochany! Myślałem, że to dotyka tylko staruszków.  Dyrektor usiadł
oszołomiony.
 Bynajmniej. Ta choroba nie jest przypisana do żadnej grupy wiekowej.
 Kilkoro uczniów chorowało ostatnio na wietrzną ospę. Może od nich to podłapałem? 
spytał z niepokojem Nigel.
Ben pokręcił głową.
 Nie  odparł.  To nie przebiega w ten sposób. Ale masz rację, że półpasiec jest
powiązany z wietrzną ospą. Przechodziłeś ją pewnie w dzieciństwie albo w młodości.
 Tak, przechodziłem  przyznał Nigel.
 Wirus pozostaje uśpiony, czasami przez wiele lat, ale jeśli twój układ odpornościowy
zostanie z jakiegoś powodu zaatakowany, może się ocknąć i tym razem wywołana nim
choroba to półpasiec  wyjaśniał Ben.  Przypadłość jest bolesna i będziesz musiał wziąć parę
dni zwolnienia. PrzepiszÄ™ ci bardzo skuteczny lek.
Ben umył ręce, usiadł za biurkiem i wywołał na ekran komputera kartę chorobową
Nigela.
 Przyjdz do mnie za tydzień  powiedział, czekając na wydruk recepty  ale myślę, że po
tym leku szybko odczujesz poprawÄ™.
 Skoro już tu jestem, to miałbym do ciebie jeszcze jedną sprawę  powiedział Nigel,
odbierając receptę.  Jest trochę delikatna i dotyczy jednego z uczniów mojej szkoły.
Wychowawczyni zauważyła ostatnio niepokojącą zmianę w jego zachowaniu.
 Ono jest moim pacjentem?
 Tego nie wiem... chociaż jest pewnie zarejestrowany w waszej przychodni. Jego matka
tu pracuje.
 Naprawdę?  Ben uniósł brwi.
 Naprawdę. Chłopiec nazywa się Joshua Barnes.
 Syn Aimee Barnes?
 Tak.  Nigel kiwnął głową i wkładając marynarkę, znowu skrzywił się z bólu.
 Możesz mi zdradzić, co tak niepokoi jego wychowawczynię?  spytał Ben.
 Prawdę mówiąc, to nie bardzo wiem. Powtarzam ci tylko jej opinię.
 Ale co to za zmiana? Zaczął rozrabiać na lekcjach?
 Nie. Wydaje mi się, że na odwrót. Podobno stal się dziwnie przygaszony.
 Dobrze, że mi o tym mówisz  powiedział Ben.  Przeprowadzę dyskretne dochodzenie.
 Dzięki, Ben.
 A teraz idz do domu i kładz się do łóżka.
Po wyjściu Nigela, Ben siedział przez chwilę zamyślony, bębniąc palcami w biurko.
Potem nacisnął dwa klawisze, wywołując na ekran kartę Joshui Barnesa. Cała rodzina
Barnesów przypisana była Maggie i w ich dokumentacji nic szczególnego na temat Joshui nie
wyczytał. Normalny ośmiolatek leczony na choroby wieku dziecięcego. Jego matka, Aimee,
od kilku lat pracowała w przychodni na pół etatu jako pielęgniarka. Niedawno, spadając z
roweru, złamała rękę.
W domu było jeszcze dwoje dzieci  starsza o trzy lata od Joshui dziewczynka i młodszy
od niego chłopiec. Dziewczynka cierpiała na dysleksję i miała pewne kłopoty z nauką,
chłopiec chorował na astmę. Mąż Aimee, Denis, był kierownikiem miejscowego
supermarketu, członkiem ochotniczej straży pożarnej i prawie się nie leczył.
Ben postanowił porozmawiać na ten temat z Maggie, zapisał to sobie w notesie i wezwał
brzęczykiem następnego pacjenta.
 To już był ostatni, doktor Hudson.
 Dziękuję, Katie.  Maggie przeciągnęła się z westchnieniem ulgi, wstała zza biurka,
wyszła z gabinetu i ruszyła korytarzem w kierunku pokoju dla personelu.
Zastała tam Jona. Siedział pod oknem w jednym z foteli, sączył kawę i przeglądał jakieś
czasopismo medyczne. Podniósł wzrok na wchodzącą Maggie.
 Cześć  powiedział. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl