Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest żywa. Tak wielu zabito, opierając się na zeznaniach grupki rozhisteryzowanych dziewcząt. Dziewczęta pozostały bez kary, jak wiesz. Przeżyły swoje żywoty tak, jak pozwoliło im sumienie, ponieważ żaden ziemski sędzia nie potrafiłby rozpoznać, które oskarżenia wniesiono złośliwie, a które były skutkiem złudzenia i wpływu mentalności tłumu. Nie jestem grupą i nie jestem rozhisteryzowana. 258 Jednak takie oskarżenia wzbudzają pewien sceptycyzm. To bzdura. Ludzie wierzą w czary, wielebny Study. Wszyscy. Robią kontrole na granicach. Nawołują. . . Nie, pan na kazaniach nawołuje do walki z czarami. To takie skomplikowane. Na kazaniach mówię o próbach korzystania z ukrytych mocy. Nawet jeśli istnieją, nie wolno ich używać, by uzyskać przewagę nad bliznimi, a nawet by zdobyć podziw przyjaciół. Ale formalne oskarżenie o czary. . . To wymaga zarzutu kontaktów z szatanem, służenia złu. Zależnie od tego, kto prowadzi przesłu- chanie, mogą się pojawić pytania o sabaty czarownic, trzeba wymieniać nazwiska. Te sprawy wymykają się spod kontroli. Oczywiście, że skłamią o szatanie. Przy mnie nie wspomnieli o nim ani słowem. Właśnie. Czyli to nie czary, sama rozumiesz. Ale czy nie tego się właśnie spodziewamy? spytała Purity. Czy nie ocze- kujemy po czarowniku kłamstwa? To właśnie zdarzyło się w Salem! zawołał Study. Zaprzeczenia interpreto- wali jako kłamstwa, jako próby ukrycia wpływów szatana w społeczności. Ale pózniej odkryto, uświadomiono sobie, że w ogóle nie było żadnych czarów, że wyznania, jakie 259 uzyskano, wszystkie motywowane były egoistycznym pragnieniem zachowania życia, podczas gdy na szubienicę trafili jedynie ci, którzy nie chcieli kłamać. Chce pan powiedzieć, że pańskim zdaniem Biblia się myli, kiedy mówi: nie pozwolisz żyć czarownicy? Nie, nie. Oczywiście, jeśli znajdziesz prawdziwą czarownicę, musisz. . . działać, ale. . . Znalazłam czarowników, wielebny Study. Proszę wezwać strażników, by pomóc mi wykonać Bożą wolę wyrażoną w Biblii. Z bólem w sercu wielebny Study wstał. Nie zostawiasz mi wyboru. Tak jak oni nie zostawili mi wyboru. Study zatrzymał się przy drzwiach i rzekł, nie odwracając się do niej: Czy nie rozumiesz, że wskutek twoich działań może się ujawnić wiele długo skrywanych uraz? Ci ludzie są tu intruzami. Jaką urazę do nich może żywić ktokolwiek? Sędziowie będą uczciwi. Moje zeznanie będzie uczciwe. 260 Study oparł głowę o futrynę i niemal szeptem odpowiedział: Były plotki. O tobie. Purity poczuła, jak dreszcz lęku i radości przeszywa jej ciało. Zadrżała. A zatem miała rację! Jej rodziców naprawdę skazano za czary, tak jak się domyśliła. Tym więcej mam powodów, by wykazać, że jestem lojalnym wyznawcą Pisma i wrogiem szatana. Ogień parzy ręce, które go dotkną. Służę Bogu, drogi panie. A pan? Czasami najlepiej służy się Bogu, przestrzegając jego co bardziej miłosiernych nakazów. Nie sądzcie, byście nie byli sądzeni. Pomyśl o tym, zanim wskażesz kogoś palcem. Po czym odszedł. Purity czekała sama w jego gabinecie. Właściwie raczej w jego bibliotece, tak du- żo tu było książek na półkach i ułożonych w stosy. Skąd tyle wziął? Czy naprawdę wszystkie przeczytał? Purity nigdy nie miała okazji, by przyjrzeć się tytułom. Komple- ty pobożnej literatury, oczywiście. Zbiory słynnych kazań. Komentarze Pisma. Książki 261 prawnicze? To ciekawe czyżby myślał kiedyś o studiowaniu prawa? Nie, to prawo kościelne. Wśród nich kilka książek o ściganiu czarowników, szukaniu czarowników, oczyszczeniu czarowników. Wielebny Study może udawać, że nie interesują go takie sprawy, ale przecież posiada te książki, co oznacza, że w pewnej chwili musiał się do nich odwoływać. Nie było go tam w czasie procesów w Salem, ostatnich we wschod- nim Massachusetts. To może znaczyć, że jeszcze się wtedy nie urodził. . . Jak dawno to było? Chyba ze sto lat, może sto pięćdziesiąt. Ale uczestniczył gdzieś w procesie o czary. Tak, znał te sprawy i bardzo się nimi przejmował. Podniosła książkę O badaniu czarów, magii i innych praktyk szatańskich , ale nie potrafiła się zmusić, by ją otworzyć. Słyszała, że kiedyś torturowano oskarżonych. Dzi- siaj to już chyba niemożliwe. Prawo wyraznie stanowiło, że nie można nikogo zmuszać, by świadczył przeciwko sobie. Odkąd Stany Zjednoczone powstały z centralnych kolo- nii i wprowadziły tę zasadę do Karty Praw, uzyskała ona moc prawną także w Nowej Anglii. Nie będzie więc żadnych tortur. 262 Tom otworzył się jej w rękach. Nic przecież nie mogła na to poradzić, prawda? Otworzył się w pewnym konkretnym miejscu, wiele razy czytanym i w wielu miejscach podkreślonym. Jak przesłuchiwać czarownicę będącą brzemienną? . Czy moja matka nosiła mnie, kiedy aresztowali ją i skazali? Niewinne wobec prawa jest dziecko nienarodzone, a zatem nietknięte grzechem pierworodnym. Grzech pierworodny spada na dziecko dopiero w momencie narodzin, a więc każde działanie, mogące skrzywdzić nienarodzone istnienie, byłoby niczym uka- ranie Adama i Ewy, jeszcze zanim nastąpił upadek: niesprawiedliwością i obrazą wobec Boga. Dałam swojej matce odrobinę dłuższe życie. Uratowałam ją, gdyż byłam. . . tak jak moje imię. . . czysta, nieskalana, bez grzechu pierworodnego. Ile tygodni, ile miesięcy zyskała dzięki mnie? A może to też było dla niej torturą? Czy mój ojciec zawisł już na szubienicy, a ona marniała w celi, czekając na własny proces, płakała po nim i nad dzieckiem w swym ciele, skazanym na żywot sieroty? Może wolałaby raczej umrzeć? Może wolałaby nigdy nie mieć dziecka? 263 Powinna wcześniej o tym pomyśleć, zanim wzięła udział w zakazanych praktykach. Talenty tak je nazywali w niegodziwych rejonach kraju. Dary od Boga, jak je okre- ślił ten kowalski czeladnik, kiedy usiłował ją oszukać. Ale prawdziwa natura fałszywych podarków szatana szybko wyjdzie na jaw. Te talenty czarowników pochodzą od sza- tana. A ponieważ wiem, że nigdy nie miałam do czynienia z szatanem, ten skromny dar, jaki posiadam, nie może być ukrytą mocą. Jestem tylko spostrzegawcza, nic więcej. Nie zmieniam żelaza w złoty pług jak ten, o którym opowiadał Arthur Stuart pług, co tańczy wokół, gdyż opętany jest przez złe duchy jak gerazeńska świnia. Drżała z nieopanowanego podniecenia. Wydawało się jej strachem, choć przecież nie miała się czego bać. Wydawało się także ulgą, jak gdyby otrzymywała wreszcie coś,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|