Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie. - Złóż zażalenie u Zady - odcięła się zuchwale. Podeszła do drzwi. - Piwa i tak już nie ma. - Poczekaj. - Co znowu? - odwróciła się niechętnie. - Mam nadzieję, że siusiu zrobisz sam. Uśmiechnął się. - No, no, całkiem niezle, że niby nic się nie stało, prawda? - Oczy mu błyszczały. - Prawie jak Wilczyca. Szybko się uczysz. Tak naprawdę chciałbym wiedzieć, czy masz chłopaka? - A co cię to obchodzi? - Nic, ale z natury jestem ciekawski. - A ja z natury nie odpowiadam na durne pytania - odparła Angel i znów ruszyła do drzwi. W tym momencie oboje spostrzegli utykającego Psycho, który szedł w ich stronę. Jego widok przeraził Angel. Twarz chłopaka była trupio blada. Drżał na całym ciele i wyglądał strasznie, jakby za chwilę miał umrzeć. - Próbowałem z tym skończyć. Słowo daję, mam tego dość. Naprawdę chciałem być czysty. Myślałem, że mi się uda, że dam radę sam. - Nie mógł powstrzymać drżenia rąk. - Ale nie umiem. To koszmar. Najgorsza rzecz, jaka zdarzyła mi się w życiu. Te bóle... nie możecie ich sobie w ogóle wyobrazić! - jego wzrok błądził po pokoju. Te pigułki, Mister O, te przeciwbólowe. - Tylko dwie - wyciągnął z prośbą rękę. Mister O wyjął pudełeczko z kieszeni kurtki i rzucił Psycho. - Masz, wez sobie. Psycho nie zdążył złapać, pudełko upadło na podłogę - Ale uprzedzam, że mają wredne działanie uboczne - dodał Mister O. - Jak będziesz mieć pecha, to możesz nawet dostać halucynacji. - I tak je mam - jęknął Psycho, próbując podnieść opakowanie, które kilkakrotnie wyślizgiwało mu się z ręki. W końcu mu się udało, ale nie był w stanie otworzyć pudełka. Zupełnie stracił panowanie nad własnym ciałem. Angel nie wiedziała, że tak straszne jest uzależnienie od narkotyków. Oczywiście słyszała o tym, ale nigdy nie widziała takiego stanu na własne oczy. Była zszokowana. - Siadaj, przyniosę ci wody - powiedziała i wyjęła mu tabletki z ręki. Psycho oparł się plecami o ścianę i osuwał się powoli. W końcu usiadł na podłodze. Angel myślała, że zwariuje, tak długo tabletki rozpuszczały się w wodzie. Psycho nie przestawał mówić. - Niektórym udaje się z tego wyjść o własnych siłach. Pankracy miał rację, że to mnie wykończy. Robię rzeczy, których nie chcę robić. To jest przymus, myślę tylko o tym, żeby wziąć działkę. I w ten sposób chcę być wolny, cholera! Prawie wył. Angel uklękła obok niego. - Masz, wypij. - Musiała przytrzymać szklankę, bo wylałby połowę. Włosy kleiły mu się do twarzy. - Nie dam już rady - wyszeptał, gdy wypił zawartość szklanki do dna. - Muszę się dostać na dworzec, natychmiast... - Psycho użył całej siły, żeby stanąć na nogach. - Pojadę metrem. Zostaw mnie, już dobrze... Angel mimo jego protestów podciągnęła go do góry Psycho się zatoczył. - Nie opowiadaj bzdur. Może Wilczyca cię zawiezie. - Nie ma jej. - To może Zada coś wymyśli. Jej facet ma samochód. - Dam sobie radę. - A jak coś ci się stanie po drodze? - To co, i tak nikomu na mnie nie zależy. - Mnie zależy, do jasnej cholery! - krzyknęła Angel z pasją. Oprócz Zady to właśnie Psycho był jej najbliższy. - Będziesz kompletnym idiotą, jak tam pojedziesz sam. Przejechał ręką po jej policzku. - Nie martw się o mnie. Zawsze chciałem sprawdzić na własnej skórze, czy istnieje raj. - Ty gnoju! - Nie mogła mówić inaczej, musiała tak ostro. Jak on się traktował! Nie rozumiała tej pogardy dla własnego ciała. Ignorowania chorób i ran. Według niej organizm musiał funkcjonować zawsze, bez wyjątku. Patrzyła, jak Psycho odchodzi. Bardzo się starał, iść prosto. Czy tabletki złagodziły ból? Miała wyrzuty sumienia, że tak po prostu pozwoliła mu odejść. Ale nie mogła mu pomóc wbrew jego woli. - Nie rób sobie wyrzutów - dobiegły do niej z kąta słowa Mistera O. - I tak znowu wezmie. - Och, jesteś świetnie zorientowany - odcięła się. - Bo to nie pierwszy raz. Jak tylko wezmie, od razu poczuje się lepiej. Beztroska Mistera O wkurzyła ją. Jasne, nikt nikogo tu nie rozpieszcza. Ale przeżyła szok, kiedy zobaczyła Psycho. A obojętność Mistera O doprowadzała ją do szału. - Czy ciebie w ogóle coś rusza? - spytała napastliwie. - Ciekawe, co byś zrobił, gdybym tu padła martwa? Odsunąłbyś zwłoki czubkiem buta na bok? Nie oczekiwała odpowiedzi, wybiegła na zewnątrz i trzasnęła drzwiami. Biegła aż do granicy działek, do utraty tchu. Powietrze było przyjemnie letnie, ale prawie tego nie zauważała, wszystko w niej wrzało z wściekłości na Mistera O. Martwią się o niego, dbają o jego rękę, a on w takiej sytuacji zostawia Psycho samego. Pewnie tylko wtedy czuł się dobrze, kiedy odgrywał rolę luzaka. - Idiota - powiedziała głośno. - Mam cię gdzieś! 19 Myślę, że w sumie to były naprawdę dobre czasy, kiedy wszyscy mieszkali w ogródkach. Jeśli o mnie chodzi, to Wilczyca ze swoimi ludzmi mogłaby tam mieszkać już zawsze, ale niestety, któregoś pięknego dnia zaczęli budować te cholerne korty tenisowe. Najpierw zrobiłem przedwczesny alarm. Głupio wyszło, Wilczyca omal mnie nie pożarła. Kilka osób podobno słyszało pogłoski, że będą likwidować ogródki. No i pojawili się goście z łopatami i szpadlami. Myślałem, że się zaczyna całe to wytyczanie i równanie gruntu. Wilczyca była oczywiście w wielkim stresie. Ale panowie byli całkiem nieszkodliwi, chcieli sobie wykopać parę roślinek do ogródków, na tarasy, czy Bóg wie gdzie. Minęło trochę czasu, zanim się zorientowaliśmy, że tym razem możemy jeszcze zostać, jeden z tych facetów był bardzo miły, godzinami gadał, które rośliny na co pomagają i z których części można parzyć herbatki ziołowe. Trzy dni kopali jak opętani. Angel i Zada im pomagały, dostały potem za to dwa worki ciuchów. Niektóre były prawie nowe, nie było się do czego przyczepić. Oczywiście Wilczyca mimo to się wściekała. Czy one chcą się z nimi spoufalić - szukała zaczepki. Tylko tego brakuje, żeby przyprowadzili kogoś z opieki społecznej, a taki od razu zacznie się wtrącać i otoczy ich troską. Takich typów Wilczyca nie mogła ścierpieć. Z pewnością miała już z nimi do czynienia. Po kilku dniach wszystko wróciło do normy. Oczywiście poza dziurami w ziemi, które już zostały. Ale pewnego dnia na drodze pojawiły się samochody. Na początku myśleliśmy, że to następni, którym przyda się grusza w ogródku. Ale szybko pojęliśmy, że tym razem to nie przelewki. To byli totalni ważniacy. Stanęli przed nami i od razu przeszli na wojenną ścieżkę. Zaczęła się mówka o zakłócaniu porządku publicznego i karze, która nas niechybnie spotka, jeśli się nie wyniesiemy. Wilczyca zapieniła się z wściekłości, ale niestety ich było ośmiu - sadystów z samochodem ciężarowym, telefonem komórkowym i wielką maszyną na gąsienicach, co dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|