Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeprosić za wszystko, co o tobie wcześniej myś- lałam. Nigdy nie będę w stanie wystarczająco ci podziękować za to, że ocaliłeś życie mamy. Nie ma za co powiedział cicho i usłyszał jej westchnienie. Chcę cię przeprosić powtórzyła jeszcze raz. Za co? uśmiechnął się. Bo uważałam cię za jakiegoś naciągacza, które- mu chodzi o pieniądze mamy. Nie jest bogata, ale ma dom i emeryturę po tacie, więc... sam rozumiesz. Bolało go, gdy słyszał z jej ust. słowo ,,tato,, i widział, że chodzi o Raya Justice a, ale cóż. Ray zasłużył sobie na ten tytuł. Rozumiem i nic mnie nie obchodzi to, że twoja mama nie ma dużo pieniędzy, bo ja je mam. W po- rządku? Cara szeroko otworzyła oczy. Co ona mówi, do licha? Myślała, że jestem naciągaczem, który dybie na twoje pieniądze odszepnął David. Och, słowo daję zirytowała się. Daj mi ten telefon. Wyszarpnęła słuchawkę z ręki Davida i zawołała donośnie: Posłuchaj, Bethany, może i jesteś już dorosła, ale nigdy nie będziesz na tyle dorosła, by kwestionować 150 Sharon Sala moje zachowanie, zrozumiałaś? Tak, proszę pani. To pamiętaj o tym. Nie chciałabym więcej wracać do tej rozmowy. Wracamy do domu o dzień wcześniej oznajmiła Bethany. Zobaczymy się jutro po południu. Samolot ląduje na lotnisku Canandaigua około dziesiątej rano. Cara zawahała się. Bardzo się cieszę, że wracacie, ale proszę, nie skracajcie sobie wakacji z mojego powodu! Mamo, czy naprawdę sądzisz, że moglibyśmy zapomnieć o tym wszystkim, co dzisiaj usłyszeliśmy, i dalej spokojnie się bawić? Wszyscy chcemy już wracać. Skoro tak, to życzę wam udanej podróży. Dziękuję powiedziała Bethany i dodała: Po- żegnaj ode mnie Davida. Sama go pożegnaj uśmiechnęła się Cara i Da- vid po raz kolejny wziął od niej słuchawkę. David, jeszcze raz bardzo ci dziękuję. I... Tak? Bardzo chcę cię poznać. Westchnął i przymknął oczy. Ja też nie mogę się już doczekać, kiedy cię poznam. A więc ... do zobaczenia wkrótce. Tak, skarbie. Do zobaczenia. Bethany rozłączyła się. David odłożył telefon i mo- cno objął Carę. Boże, chyba nigdy w życiu tak się nie bałem... może oprócz chwili, gdy ten drań wycelował pistolet %7łycie po życiu 151 w twoją twarz. Nawet w Wietnamie. Ona ma pełne prawo mnie nienawidzić. Nie ma prawa nikogo nienawidzić odrzekła Cara spokojnie. Niczego jej w życiu nie brakowało. Była kochana od pierwszych dni życia, zarówno przez Raya, jak i przeze mnie. Miała kochających dziadków z obu stron i rodzeństwo. Od samego początku wiedziała, że Ray Justice był jej przybranym ojcem. Gdy się teraz dowie, że żyjesz, będzie to dla niej równie wielka radość jak dla mnie. Jesteś pewna? zapytał David. Mogę przysiąc. Uśmiechnął się z wdzięcznością do tej kobiety, która potrafiła dać mu coś, co myślał, że utracił na zawsze nadzieję. Pamiętasz, dzisiaj rano... zanim pojechaliśmy do miasta... Chodzi ci o to, że mi się oświadczyłeś? roz- promieniła się. Tak, pamiętam, więc nie łudz się, że teraz możesz zmienić zdanie! Nie chcę zmieniać zdania, chcę się tylko upew- nić, że ty go nie zmienisz. Wyjął z kieszeni małe, obciągnięte aksamitem pudełeczko i przyklęknął na jedno kolano. Och, David szepnęła Cara przez łzy. Właśnie po to poszedłem kiedy zostawiłem cię przed sklepem. Wiesz już, że muszę wyjechać, ale mam nadzieję, że nie na długo. Tak bardzo cię kocham i tyle jestem ci winien. Wojna zabrała nam tyle lat. Chcę ci teraz dać wszystko, wszystko od razu. Nie mogę zagwarantować ci przyszłości, więc na razie 152 Sharon Sala będziesz musiała się zadowolić tym. Wsunął pierścionek na jej drżące palce. Pasuje zauważyła z zaskoczeniem. Mam dobre oko do takich rzeczy. Nie tylko w tym jesteś dobry odrzekła, za- rzucając mu ręce na szyję. Nie mogę już się doczekać dnia, gdy zaczniemy życie... nasze życie. Ja też. Czy chcesz... Przerwał mu dzwonek u drzwi. Cara drgnęła i spo- jrzała na zegar. Było już po dziewiątej. Kto mógł tu przyjść o takiej porze? Ja otworzę powiedział David i wielkimi kroka- mi poszedł do drzwi. Na progu stał detektyw Foster, a za nim dwóch mężczyzn w ciemnych garniturach. David spojrzał na nich i westchnął. Wejdzcie, panowie. Spodziewałem się was. ROZDZIAA DZIESITY Robert Foster przestąpił próg, patrząc na Davida z nieskrywaną złością. Wciąż jeszcze nie doszedł do siebie po nieoczekiwanej konfrontacji z dwoma fede- ralnymi agentami. Zrobił tylko to, co należało do jego obowiązków:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|