Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ale wyczuła, że znów są w pełnej gotowości. - Już o to pytaliście. Nie zamierzała mu przypominać, że pytał Nick i nie doczekał się odpowiedzi. - To nie jest odpowiedz. Masz na koncie pięć zabójstw? - Nie - burknął niechętnie, starając się uspokoić. -Ale to dość zabawne, że pytasz o to mnie, kiedy ja podejrzewam właśnie ciebie. - Ale... - Wystarczy! - Jego półzwierzęcy ryk długo rozbrzmiewał echem w pustym pomieszczeniu. - Donte was odprowadzi - oznajmił, odsyłając ich wielkopańskim gestem. Wyraz twarzy Nicka mówił, że i tak mieli dużo szczęścia. - Dojdę do prawdy! - zawołał za nimi Kenyon. %7ładne z nich nie odpowiedziało. Nick ze zmarszczonymi brwiami zerknął na Amandę. Odpowiedziała mu uśmiechem. - Co ty sobie wyobrażałaś, zadając mu takie pytanie! - zawołał, kiedy schronili się w jego wozie. - Sądziłaś, że przyzna się do morderstwa, patrząc nam w oczy, a potem puści nas wolno? - Chciałam zobaczyć jego reakcję. 61 RS - Jest zmiennokształtnym. Od lat ćwiczy się w okłamywaniu świata! - Poza tym - kontynuowała, udając, że go nie słyszy - jeśli to on stoi za morderstwami, wcale nie musi dokonywać ich własnoręcznie. Od tego ma swoich osiłków. Im również się przyglądałam. - Ja też - mruknął. - Ale to także zmiennokształtni. %7ładen nawet nie mrugnął. - Zauważyłam. Mimo to zareagowali. Bardzo subtelnie, ale jednak. W mgnieniu oka byli gotowi do działania. - Przewyższali nas liczebnie. Nie byłbym w stanie obronić cię przed tyloma. - To robi się nudne - powiedziała z gniewem. - Nie prosiłam cię o ochronę. - Wiem. Wracajmy na posterunek. Muszę poszukać czegoś o Kenyonie. Kiedy skręcili, to samo zrobił samochód za nimi. Amanda obserwowała poczynania mustanga we wstecznym lusterku. - Ktoś nas śledzi. - Widzę. - Skrzywił się. - Albo to amator, albo chciał, żebyśmy go zauważyli. - To bez sensu. Przecież Kenyon właśnie nas ostrzegł. Zanim Nick zdążył odpowiedzieć, usłyszeli rozpryskującą się tylną szybę od kul. - Schyl się! - zawołał i docisnął gaz. - Za nami jest jeszcze jeden samochód. Nie damy rady im uciec w tym wynajętym złomie. 62 RS Amanda odwróciła się, używając fotela jak tarczy, i ostrożnie wyjrzała. - Dwa wozy? To kompletnie bez sensu. - Racja - przytaknął i gwałtownie skręcił w jedną z wąskich bocznych uliczek. - To zbyt oczywiste. Może to wcale nie Kenyon. - Jeszcze jeden wróg? Cudownie. Wynajęty wóz Nicka podskakiwał na wybojach. Pasażerami trzęsło niemiłosiernie. - Doganiają nas - jęknęła, gdy rozprysła się kolejna szyba. - I ciągle strzelają, choć niecelnie - oznajmił Nick z zaciętą miną. - Z którego samochodu? - Nie mam pojęcia. Może z obu? - powiedział i znowu gwałtownie skręcił. - Do siebie też strzelają. Odepnij pas! - zawołał i sprawdził, czy posłuchała. - Kiedy cię chwycę, schowaj się za autem. Pod żadnym pozorem się nie wychylaj. - Nie wychylać się? Oszalałeś? Nie zostawię cię bez wsparcia! Jestem gliną, do diabła! - Jeśli to zmiennokształtni, twoje wsparcie nie będzie miało znaczenia - oznajmił spokojnie. - Zostań za wozem. Przez chwilę wpatrywała się w niego bez słowa. Nie było jednak czasu na dalsze dyskusje. Kiedy dojechali do wylotu alejki, Nick zarzucił wozem tak,że ustawili się bokiem do ulicy. Kopnął drzwi i wyciągnął Amandę na zewnątrz. Hamulce drugiego wozu zapiszczały w żałosnej próbie powstrzymania niemal dwóch ton rozpędzonego metalu. 63 RS - Uderzą w nas! Rusz się. Teraz! Razem usunęli się z drogi. Pojazdy zderzyły się z hukiem i zgrzytem giętej karoserii. Wokół posypało się szkło. Po chwili w dwa samochody wbił się trzeci. Kupa złomu sunęła w ich stronę. Nick i Amanda schronili się za rogiem budynku. Wyszarpnęli broń. Odczekali chwilę w napięciu, ale nikt nie wysiadł ani z goniącego ich mustanga, ani z brązowego chevroleta. Zerknęła na Nicka. - Gotowa? Przytaknęła. Pochylona wyjrzała zza budynku. - Policja! - zawołała. - Wychodzić z rękami w górze! Nie doczekali się żadnej reakcji. Silnik mustanga zakrztusił się i zgasł. Z chevroleta zaczęła unosić się para albo dym. Musieli działać szybko. - Trzeba ich wydostać. Chyba obaj kierowcy są nieprzytomni - powiedziała, kiedy podczołgiwali się bliżej. - Uważaj, to może być pułapka. Minęli swój rozbity wóz i ostrożnie zajrzeli do drugiego. Miejsce pasażera było puste. Kierowca się nie ruszał. Nick zajrzał do wnętrza. Amanda osłaniała go z bronią gotową do strzału. Jednocześnie obserwowała trzeci samochód. Nick szarpnął drzwi i poszukał pulsu kierowcy. - Nic z tego. - Zabity? 64 RS - Pojedynczym strzałem między oczy. Martwy podejrzany. Nie da się mu pomóc ani go przesłuchać, pomyślała Amanda. Z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|