Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dowiedzieć, czy leżała w tym samym szpitalu. Może nam pomogą. - W takich miasteczkach ludzie znają się nawzajem. Niewykluczone, że ktoś wie, gdzie się pózniej udała. Serce Charlotte zaczęło szybciej bić zarówno z powodu nadziei, jak i ze szczęścia, że Alexander ją zrozumiał. Z największym trudem opanowała gonitwę myśli. - Jeżeli była w stanie dokądkolwiek pojechać - odrzekła. ROZDZIAA TRZYNASTY Dalej wydarzenia potoczyły się w zawrotnym tempie. Jeszcze tego samego dnia po południu Alexander zarezerwował samolot czarterowy na następny dzień. Ponieważ Kendall nie miało lotniska, mogli dotrzeć z Napa County tylko do Broken Bow - portu lotniczego w środkowej Nebrasce, około półtorej godziny drogi od Kendall. Wynajęty samochód miał czekać na nich na miejscu. Charlotte zorganizowała sobie dwa dni wolnego - jeden na załatwienie sprawy, drugi - na ochłonięcie po nieprzewidzianych wydarzeniach. Czekało ją sporo emocji. Wieczorem w łóżku Alexander przedstawił jej plan dnia: - Wyjedziemy o siódmej rano, powinniśmy dotrzeć do Nebraski w ciągu trzech godzin. Może uda nam się wrócić przed obiadem. - Chyba wydałeś fortunę na wynajęcie samolotu. - Bardzo mi zależy, żebyś przyjęła moją pomoc. Nie jestem w stanie zmienić przeszłości, ale spróbuję razem z tobą dotrzeć do zródeł. Jeżeli mi pozwolisz - dodał łagodnym głosem i przytulił Charlotte. - Jakże mogłabym odrzucić dar serca? Dziękuję - wyszeptała wzruszona i objęła go za szyję. - Wstajemy wcześnie, może spróbujmy się przespać - dodała drżącym głosem. Wątpiła, czy uśnie, nie chciała tylko, żeby Alexander dostrzegł smutek na jej twarzy. Nie mogła się pogodzić z myślą o jego rychłym wyjezdzie. Nie spodziewała się w przyszłości niczego prócz niezliczonych nocy w zimnym, pustym łóżku. I tęsknoty za tym, co minęło bezpowrotnie. Jej ukochany nie wierzył w miłość ani wierność, żadnej z pięknych kochanek nie udało się zatrzymać go na dłużej. Tym bardziej skromna dziewczyna z dalekiego kraju nie powinna sobie robić żadnych nadziei. Cóż, słodycz miłości prawie zawsze bywa zaprawiona goryczą. Mimo braku perspektyw na przyszłość nie żałowała wspólnie przeżytych chwil. Pozostaną jej przynajmniej piękne wspomnienia. - Koniecznie chcesz odpocząć, ma petite? - spytał. - Jeżeli masz ciekawszy pomysł, dam się przekonać - roześmiała się w odpowiedzi. Podróż upłynęła w milczeniu. Alexander nie próbował nawiązać rozmowy. Rozumiał, że Charlotte musi się przygotować na spotkanie z niewiadomym. Od czasu do czasu głaskał ją tylko po policzku lub po ręce. Dyskretne, przyjacielskie dotknięcia dawały jej większe poczucie bezpieczeństwa niż tysiąc słów. Pogrążona we własnych myślach, prawie nie dostrzegała otoczenia. Ledwo zauważyła zmianę klimatu na suchy i gorący. Dotarli do Kendall, ostatniego miejsca pobytu Mary Little Dove Ashton. Bez trudu odnalezli szpital, pomarańczowa fasada z daleka rzucała się w oczy. Serce Charlotte zaczęło szybciej uderzać. Alexander wysiadł pierwszy i podał jej rękę. - Chodz, ma cherie, i pamiętaj, że jestem z tobą. Podświadomie pragnęła, żeby dodał: na zawsze". Zdawała sobie sprawę, że demony przeszłości jeszcze trzymały go w szponach i nie pozwalały składać tego rodzaju obietnic. Jednak nie zachowywał się jak człowiek, który szykuje się do zerwania znajomości. Postanowiła uczynić wszystko, żeby nie stracić z nim kontaktu. Może kiedyś przekona go, że nie wszystkie kobiety to oszustki i intrygantki. Zaczęła natychmiast, bardzo zwyczajnie: - Cieszę się, że dotrzymujesz mi towarzystwa. Z tymi słowami przekroczyła próg. Znalazła się w sterylnym korytarzu o białych ścianach. Zapach środków antyseptycznych i krzyk dziecka podziałały na nią przygnębiająco. W tym miejscu zmarł przecież jej ojciec. Podeszli do okienka rejestracji. Dyżurna pielęgniarka miała na fartuchu identyfikator z nazwiskiem Ann Johnson. - Czym mogę służyć? - spytała uprzejmie. Alexander nie próbował wyręczyć Charlotte. Mimo to wiedziała, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|