image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przestanę uciekać, kiedy dasz mi ku temu powód! - Spojrzała na niego.
- Chcesz wiedzieć, czemu zostawiłam cię w dniu ślubu? Bo odkryłam, że jesteś
dokładnie taki sam jak mój ojciec.
Gniew w jego oczach ustąpił miejsca zmieszaniu.
- Francesco...
- Mówiły tylko o tobie. - Znów wydmuchała nos i otarła oczy. - Stałam
tam w tej głupiej sukni ślubnej, sądząc, że jestem największą szczęściarą na
świecie, i słyszałam, co mówiły.
- Kto?
- Powinieneś wiedzieć! Przecież spałeś z nimi wszystkimi - burknęła,
chowając twarz w dłoniach. - Mówiły o mnie. %7łe żenisz się ze mną, bo jestem
potulna i uległa, a ty chciałeś mieć taką żonę. Mówiły, że żadna nowoczesna
kobieta przy zdrowych zmysłach nie zdecydowałaby się ciebie poślubić, bez
względu na twoje bogactwo i wygląd.
- Po prostu ci zazdrościły - odparł Rocco, odsuwając ręce od jej twarzy
zdecydowanym ruchem. - Spójrz na mnie, Chessie!
- Powiedziały, że Lorna nie ma się czego obawiać, bo nie przestaniesz się
z nią spotykać.
- Próbowały cię zranić - zapewnił, ale ona pokręciła głową.
- Nie wiedziały o mojej obecności. - Wyjęła kolejną chusteczkę z
pudełka. - Postanowiłam, że zapytam cię o to, jak tylko cię znajdę.
56
S
R
Rocco puścił jej ręce.
- To czemu tego nie zrobiłaś?
- Zrobiłam! Ale ty stałeś z Lorną. Zmiałeś się i pocałowałeś ją.
- Znam ją od dawna.
Chessie zakryła uszy.
- Nie chcę tego wiedzieć. Chcę tylko, żebyś zgodził się na rozwód.
- Nie bądz śmieszna.
- Widziałam, jak to samo przeżywała moja matka - szepnęła.
- Co jej się przytrafiło?
- Obserwowałam, jak mój ojciec powoli łamie jej serce, a potem
charakter. Była jego żoną, a mimo to nie łączyło jej z nim absolutnie nic. Nie
było żadnych romantycznych gestów, żadnej troski. Nic.
- To ona zachęciła cię do ucieczki?
Chessie skinęła głową.
- Chciała, żebym zrobiła to, na co ona nigdy się nie odważyła. Wiodła
własne życie. Dała mi pieniądze, których potrzebowałam na początek.
- A Carlo? Był ci bliski?
Zawahała się.
- Był ogrodnikiem mojego ojca - przyznała w końcu. - Ledwie go znałam,
ale tak się złożyło, że dostał pracę w Rzymie i wybierał się tam. Mama
zapłaciła mu, żeby zawiózł mnie na prom.
- Tylko tyle?
- Nie spotkaliśmy się nigdy więcej.
Przez pewien czas Rocco w milczeniu trawił najświeższe informacje.
Potem wstał i zaczął krążyć po pokoju.
- Sądziłem, że coś was łączyło.
57
S
R
- Nie. Zamieniliśmy raptem kilka słów. - Chessie roześmiała się na widok
napięcia malującego się na jego twarzy. Zrozumiała, że obchodziło go tylko to,
by zatrzymać swoją własność wyłącznie dla siebie. - Twój problem polega na
tym, że urodziłeś się w złej epoce. Doskonale odnalazłbyś się w czasach
kamienia łupanego. Mieszkałbyś w jaskini z kobietą, która pilnowałaby ognia,
podczas gdy ty czyściłbyś broń po polowaniu.
Odwrócił się do niej, unosząc brew.
- A co w tym złego?
Rzuciła mu niedowierzające spojrzenie.
- Nie słyszałeś o ewolucji? Ludzie poszli na przód, Rocco.
- Dlatego mieszkamy w willi, a nie w jaskini. - Zatoczył ręką koło. -
Masz piękny dom.
On naprawdę nic nie rozumiał. W oczach znów zalśniły jej łzy, więc
ukryła twarz w dłoniach.
- Wyjdz.
Ale on wrócił na swoje miejsce na łóżku.
- Nie chcę, żebyś się martwiła - oświadczył, zmuszając ją, żeby na niego
spojrzała. - Rozumiem, że doszło do nieporozumienia, ale możemy temu
zaradzić.
- Za bardzo się od siebie różnimy - odparła, sięgając po kolejną
chusteczkę. - Nie wiem, czy da się coś zrobić.
- Przeciwieństwa się przyciągają - powiedział Rocco, ocierając kciukiem
łzę z jej policzka.
- Gdybyśmy byli tacy sami, cały czas byśmy się ze sobą ścierali.
Chessie pociągnęła nosem.
- A jak nazwiesz to, co teraz robimy?
58
S
R
- To coś zupełnie innego. Doszło między nami do różnicy zdań. -
Machnął lekceważąco ręką. - Chcę, żeby nasze małżeństwo było udane.
- Jak zamierzasz to osiągnąć? Nie rozumiem cię, a ty nie rozumiesz mnie.
Dzieci powinny być częścią związku, a nie jego głównym celem. Nie tego się
spodziewałam po naszym małżeństwie. Nie ma w nim żadnego romantyzmu!
Zerknął na stos książek na stoliku nocnym.
- Może powinienem przypomnieć ci, że romantyczne fantazje to domena
świata literatury.
- Czemu udany związek nie może być romantyczny?
- Bo szacunek i zrozumienie stanowią klucz do sukcesu. Stosunki oparte
na pożądaniu nie mają racji bytu. Wiem z doświadczenia, że nie trwają długo -
zapewnił ją, najwyrazniej nie zdając sobie sprawy, jakie wrażenie wywarły na
niej jego słowa.
Nie wiedziała, co bardziej ją zdenerwowało - jego nietaktowna wzmianka
o licznych związkach czy fakt, że nie widział w niej obiektu pożądania.
- Czego innego oczekujemy od małżeństwa - odezwała się bezbarwnym
głosem.
- W takim razie postaramy się lepiej poznać. Stać mnie na romantyczne
gesty, więc rozpakuj torbę. - Zerknął na zegarek i wstał. - Teraz muszę wracać
do pracy. Czekam na telefon z Tokio.
- Sądziłam, że mieliśmy porozmawiać...
- Rozmawialiśmy. Zrozumiałem. Nie chcesz mieć dzieci od razu. Jesteś
bardzo młoda. Więc zaczekamy. A ja będę bardziej romantyczny. A teraz się
wyśpij. Na pewno jesteś bardzo zmęczona.
Po jego wyjściu opadła na poduszki wyczerpana nadmiarem emocji. Po
kilku minutach pojawiły się pierwsze kwiaty. Przyniosła je gospodyni Maria.
Postawiła bukiet na stole, uśmiechając się promiennie.
59
S
R
- Prawda, że piękne?
Chessie wpatrywała się w rośliny oniemiała. Były cudowne. Nie miała
wątpliwości, że Rocco zamówił je, jak tylko dotarł do biura. Pomimo
wszelkich zastrzeżeń musiała przyznać, że szczerze się wzruszyła.
- Jest liścik?
Jej serce zatrzepotało w nadziei, że może przesłał jej kilka ciepłych słów.
Niestety, Maria pokręciła głową.
- Ale to i tak wspaniały gest - odezwała się rozmarzonym głosem.
Chessie zdobyła się na wysiłek, żeby ukryć rozczarowanie.
- Oczywiście.
Drugi bukiet pojawił się godzinę pózniej, a kolejny po upływie dalszych,
sześćdziesięciu minut. I tak to trwało aż do zmierzchu. Do czasu, gdy przyszło
jej zjeść kolację w samotności, w pokoju zaczęło brakować miejsca na kolejne
wazony.
- Dobrze, że nie mam alergii - mruknęła Chessie, myjąc zęby w łazience.
Jednak gdy znalazła się w łóżku, uznała, że powinna docenić ten gest.
Rocco się starał i nie wolno jej było tego zignorować.
Ostatecznie postanowiła się rozpakować i podziękować mężowi. Cieszyła
ją myśl, że tym razem seks nie będzie miał nic wspólnego ze staraniem się o
dzieci. Jej rozbudzone ciało drżało z ekscytacji.
60
S
R
ROZDZIAA SZSTY
Obudził ją telefon.
- Podobały ci się kwiaty?
Męski głos z całą pewnością należał do Rocca. Zaspana zerknęła w bok i
zrozumiała, że spędziła tę noc sama.
- Gdzie jesteś? Nie dotarłeś do łóżka.
- Nie chciałem cię budzić.
Poczuła się rozczarowana.
- Czekałam na ciebie. Pomyślałam, że moglibyśmy... - Nagle zdała sobie
sprawę, że nie wie, jak poinformować własnego męża o erotycznych
pragnieniach. Nigdy w życiu nikogo nie uwodziła. Nie umiała flirtować. - Do
tej pory zawsze spędzałeś noc ze mną - dokończyła niezdarnie.
- Staram się uszanować, że postanowiłaś zaczekać z powiększaniem
rodziny - odparł natychmiast Rocco. - Oczywiście, jak tylko uznasz, że jesteś
gotowa, daj znać, a ponownie podkręcimy temperaturę w sypialni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl