image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

R
L
T
- Aha... Nie jesteś przyzwyczajony, żeby z kimś mieszkać?
- W każdym razie nie z tobą.
Britt była już pewna, że tylko udawał lodowatą obojętność.
- Myślałam, że to żaden problem. - Rozejrzała się po pokoju, po czym zebrała kilka
sukienek i parę sztuk bielizny, których niby przypadkiem nie schowała do szafy.
- %7ładen problem? Zupełnie jakbym wpuścił do mieszkania tropikalny cyklon.
- Przyznaj, że jednak działam na ciebie. - Objęła go i oparła głowę na jego ramie-
niu.
- Niezupełnie tego się spodziewałem po biznesowym układzie.
- Wszystko dlatego, że mamy wspólną przeszłość, głuptasie.
- Głuptasie? - powtórzył z uśmiechem, odwracając się do niej.
- Nazywałam cię o wiele gorzej.
- Pamiętam.
- Co jeszcze sobie przypominasz?
Nastała długa chwila ciszy. W końcu Nick wyciągnął dłoń i owinął wokół palca jej
kosmyk.
- Nosiłaś włosy długie do pasa... Wrzeszczałaś jak szalona, gdy pędziłaś ze mną na
rowerze, siedząc na bagażniku. - Pochylał się do jej ucha. - Ale przede wszystkim pamię-
tam, jak się czułem dzięki tobie.
Brittany spodziewała się raczej uszczypliwości, a nie odwołań do najprzyjemniej-
szych chwil sprzed lat.
- Jak? - dopytywała się.
- Jakby cały świat należał do nas, a wszystkie marzenia miały się spełnić.
Szkoda, że nie chciałeś wyjechać, pomyślała. Wtedy wszystkie moje marzenia by
się spełniły. Jednak przekonała się boleśnie, że Nick nie był marzycielem i tak naprawdę
niewiele się zmieniło, choć minęły lata. Nie miała złudzeń, że obecnie mógłby zdecydo-
wać się na wspólny wyjazd do Londynu.
- Nick, nie myślę, że...
- Słusznie, lepiej nie rozmyślaj. - Delikatnie ją pocałował i zniknął za drzwiami.
R
L
T
Nick wszedł do obszernego namiotu, który chronił przed ostrym słońcem na far-
mie. Natychmiast zauważył wspaniałą kobietę w białej sukni rozmawiającą z najbogat-
szym człowiekiem w Queenslandzie. Brittany wyglądała doskonale. Suknia w greckim
stylu była spięta na jednym ramieniu srebrną broszką, pozostawiając drugie ramię odsło-
nięte. Włosy upięte do góry i dyskretny makijaż podkreślały urodę.
Do diabła, wygląda jak modelka, pomyślał. Przypomniał sobie jej piżamę i szla-
frok, którymi starała się zniechęcić go w noc poślubną. Przez kilka godzin nie mógł za-
snąć. Słuchał jej spokojnego oddechu i zastanawiał się, czy sprawy między nimi nie mo-
gły ułożyć się inaczej. Miał do siebie pretensję, że postąpił jak głupiec.
Na szczęście przez ostatnie dni oboje byli bardzo zajęci i nie mieli czasu na wspo-
mnienia. Nick ustalał ostatnie szczegóły otwarcia nowego hotelu na Karaibach. Britt sta-
rała się mu pomóc. Zgodziła się uczestniczyć w balu sponsorowanym przez sieć Phant-
A-Sea. Zaproszono mnóstwo znajomych, a przede wszystkim miliarderów z Australii i
Azji. Nick wreszcie się przekona, czy małżeństwo z wyrachowania przyniosło spodzie-
wane korzyści. Co prawda już od dnia ślubu znacznie zwiększyła się liczba rezerwacji w
hotelach, a telefony od potencjalnych inwestorów dzwoniły trzy razy częściej.
Z daleka spojrzeli sobie w oczy. Nick przeszedł przez ogromną stodołę, która dziś
wyglądała jak coś pomiędzy barem z westernów a szkolną dyskoteką. Dla farmy miał to
być dzień uroczystego pożegnania. Nick planował sprzedać gospodarstwo, gdy tylko
Britt skończy pracę.
Perspektywa ostatecznego rozstania z przeszłością powodowała, że dręczyły go
wyrzuty sumienia. Farma była największą dumą ojca. Pracował tu, budował i ulepszał,
nie szczędząc czasu i wysiłku. Nick szanował go za to i podziwiał. Tylko tu miał praw-
dziwy dom. Jednak stara farma stała się obciążeniem. Z jej powodu w oczach zamożnych
kapitalistów nadal był wieśniakiem, którego niechętnie widzieli w swoim gronie. Ojciec
zrozumiałby sytuację i pewnie namawiałby go do działania, ale Nick miał niemiłe uczu-
cie, że właśnie zrywa rodzinne więzi, okazuje brak szacunku dla dorobku i tradycji.
- Witamy bohatera dzisiejszego wieczoru. Mancini, cieszę się, że cię widzę. Do-
brze, że znalazłeś chwilę czasu. - Bram Rutger wyciągnął rękę na powitanie.
R
L
T
Nick spojrzał zaskoczony. Dotychczas Bram nie miał zwyczaju zauważać go na
podobnych spotkaniach w Sydney i Singapurze.
Odwzajemnił uścisk dłoni. Czyżby plan zaczął przynosić efekty? - pomyślał. Jed-
nocześnie miał do siebie pretensję, że przywiązuje wagę do opinii starego durnia.
- Rzeczywiście, ostatnio jestem zajęty. Muszę dbać o interesy. Wie pan, jak to jest.
- Chłopcze, doskonale cię rozumiem. Mam ten sam problem. Musimy pogadać, bo
właśnie rozglądam się za korzystnymi inwestycjami. Zadzwonię do ciebie i ustalimy
konkretną datę - powiedział Bram, obejmując Britt. - Muszę ci pogratulować. Wybrałeś
wspaniałą kobietę. Znam Brittany od dziecka. Pamiętaj, musisz o nią dbać - mówił, nie
wypuszczając jej z objęć.
Nick zacisnął pięści. Chętnie rozkwasiłby nos obleśnemu zarozumialcowi, ale
zmusił się do uśmiechu i skinął głową.
- Oczywiście. Teraz proszę nam wybaczyć. - Wyciągnął rękę do Britt, która skwa-
pliwie skorzystała z okazji, by oswobodzić się z objęć Brama.
- Do zobaczenia wkrótce - powiedziała zalotnym tonem.
- Nie bądz dla niego taka słodka, bo dostanie zawału - szepnął Nick, gdy odchodzi-
li.
- Przynajmniej jego dzieci byłyby mi wdzięczne. Odziedziczyłyby fortunę.
- Jesteś nieznośna - stwierdził z udawaną przyganą.
Znacząco uniosła brew.
- I kto to mówi? Od kiedy przejmujesz się dobrymi manierami? Zmieniłeś się. Za-
czynasz być snobem takim jak oni.
- Britt, które z nas jest większym snobem? Przecież ty nawet nie usiadłabyś nad
brzegiem rzeki, gdybym najpierw nie rozłożył koca. Na motocykl wsiadałaś tylko wtedy,
gdy błyszczał czystością...
- Już dobrze. Masz elegancki smoking.
- Miło, że zauważyłaś. Teraz chodz ze mną.
- Dokąd?
- Czy to ma znaczenie? - spytał, nie wypuszczając jej dłoni.
R
L
T
Powoli przedzierali się przez tłum. Wiele osób potraktowało przyjazd na farmę ja-
ko piknik. Przywiezli namioty i zapas jedzenia, by spędzić tu noc.
- Mnóstwo ludzi. - Britt wczuła się w rolę pani domu, która cieszy się z udanego
przyjęcia. - Ekipa filmowa kręci dla mnie reklamowe ujęcia. - dodała, biorąc go pod rę-
kę. - Dokąd chcesz mnie zaciągnąć?
- Wejdzmy tutaj.
Przez tylne drzwi wprowadził ją do starej, ciemnej kuchni. Pomysł był zwariowa-
ny, ale Nick nie potrafił się oprzeć. Z tym pomieszczeniem wiązały się najprzyjemniejsze
wspomnienia, wspólne posiłki, śmiech Brittany, tata przeglądający niedzielne gazety...
Było to jego ulubione miejsce, a teraz chciał dodać jeszcze jeden powód do miłych
wspomnień.
- Przydałoby się tu więcej światła, ale co poza tym...? - zaczęła Britt.
Gdy zaczął ją całować, zarzuciła mu ręce na szyję.
Przecież to miał być tylko biznes, pomyślał, obejmując jej piersi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl