Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miejscu nad NarwiÄ…. Każdy myÅ›laÅ‚ tylko o sobie, zajmowaÅ‚ siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie wÅ‚asnymi sprawami nie- wiele obchoóili go inni, choćby nawet koleżeÅ„stwem zbliżeni, wspólnoÅ›ciÄ… losów zwiÄ…zani. Ale nareszcie goóina sÄ…du ostatecznego wybiÅ‚a. SkoÅ„czyÅ‚y siÄ™ egzaminy, odbyÅ‚ siÄ™ popis , ogÅ‚oszono zapadÅ‚e na raóie nauczycielskiej wyroki. Kto miaÅ‚ utonąć, poszedÅ‚ na dno, kto miaÅ‚ wypÅ‚ynąć, ukazaÅ‚ siÄ™ na powierzchni rozdano nagrody, listy pochwalne, promocje jedne oczy zabÅ‚ysÅ‚y radoÅ›ciÄ… i dumÄ…, inne napeÅ‚niÅ‚y siÄ™ Å‚zami żalu albo brzydkiej zawiÅ›ci i miasteczko zapadÅ‚o w sennÄ…, leniwÄ… ciszÄ™ wakacyjnÄ…. Na chwilÄ™ jednak przed ostatecznÄ… rozsypkÄ…, gromadka niebieskich mundurków skupiÅ‚a siÄ™ raz jeszcze przy klocach których poÅ‚owÄ™ zdążono już przez ten czas porznąć na deski i NarwiÄ…, a nastÄ™pnie WisÅ‚Ä…, spÅ‚awić do GdaÅ„ska³y ². W gromadce nie brakÅ‚o żadnego z tych, co tu niedawno Å›luby bohaterskie wy- konali. Tylko z szeregu Å›wiadków ubyli dwaj czy trzej, najniecierpliwsi, którym tak siÄ™ Å›pieszyÅ‚o do jazdy konnej na oklep, do biegania boso po Å‚Ä…kach, do kÄ…pieli w ka- mienistym strumieniu lub peÅ‚nej żab saóawce, że wprost z sali popisowej przeszli na bryczkÄ™ i pomknÄ™li wyciÄ…gniÄ™tym kÅ‚usem do roóinnej zagrody. chodonozora II. ZwiÄ…tynia zostaÅ‚a nastÄ™pnie odbudowana w VI w. p.n.e., rozbudowana przez Heroda I Wielkiego (I w. p.n.e.) i zniszczona przez cesarza Tytusa (I w. n.e.). Za najstarszy Êîagment ZwiÄ…tyni Jerozolimskiej uchoói tzw. Zciana PÅ‚aczu. ³y ²sp a i do da ska dawna forma transportu towarów, tzw. flis; towary, głównie zboże (na spe- cjalnie do tego przystosowanych statkach rzecznych, komiÄ™gach) lub drewno (przeważnie uformowane w tratwy) byÅ‚y spÅ‚awiane rzekami do GdaÅ„ska i dalej drogÄ… morskÄ… sprzedawane za granicÄ™. Wspomnienia niebieskiego mundurka 104 Na klocach nadrzecznych znów sieóą: Sitkiewicz, Raóicki, KozÅ‚owski, Dem- bowski, Sprężycki, Bellon i inni. I znów rej woói i objawy szacunku odbiera Kusz- kowski, ubrany w szaty cywilne, przeóierzgniony³y ³ już niemal w obywatela , impo- nujÄ…cy scyzorykiem, nieco za wielkim sÅ‚omianym kapeluszem, cokolwiek za krótkÄ… marynarkÄ… beżowÄ…, a najwiÄ™cej tym, że ma w kieszeni patent z ukoÅ„czenia caÅ‚ej po- wiatówki i kpi sobie z wszystkich na Å›wiecie szkół, lekcji, zadaÅ„, książek, belÊîów i inspektorów. JeÅ›li z niejakÄ… ujmÄ… dla swej cywilnoÅ›ci zstÄ…piÅ‚ on raz jeszcze mięóy niebieskie mundurki, czyni to dlatego jedynie, aby speÅ‚nić do koÅ„ca swój honorowy obowiÄ…- zek arbitra i zażądać od ochotników zdania sprawy z wielkich óieÅ‚, do których siÄ™ zobowiÄ…zali. Jest wprost niezrównany, Jowiszowi na Olimpie podobny, gdy machnÄ…wszy w pra- wo i w lewo prawóiwÄ… trzcinowÄ… laskÄ… i zaciÄ…gnÄ…wszy siÄ™ dymem prawóiwego gro- szowego papierosa, mówi: Prosimy o uwagÄ™. KozÅ‚owski ma gÅ‚os. SpoÅ›ród ciżby³y t niebieskich mundurków wychyla siÄ™ Å›niada twarz KozÅ‚a, po- ciesznie skrzywiona. Oczy galerii zwracajÄ… siÄ™ na niÄ… ciekawie. Wtajemniczeni w spra- wÄ™ zatykajÄ… usta czapkami. Bohaterstwo, Walka Wezwany na konkurs bohaterów, zobowiÄ…zaÅ‚eÅ› siÄ™, moÅ›ci Kozle, dokonać sztuki nad sztukami, mianowicie: pójść nocÄ… na cmentarz. Potwieróasz to? Potwieróam. ZobowiÄ…zanie speÅ‚niÅ‚eÅ›? SpeÅ‚niÅ‚em. Zwiadkowie? Stróż i óiadek koÅ›cielny od ZwiÄ™tego Krzyża, którzy mnie na cmentarzu schwytali i biorÄ…c za zÅ‚oóieja obili. ZapewniaÅ‚eÅ›, że walczyć bęóiesz. Jak lew& ale z duszami i umarlakami . O! Wynik walki z nimi byÅ‚by zu- peÅ‚nie inny! A jakiż byÅ‚ z óiadkiem i stróżem? Taki, żem na placu boju pozostawiÅ‚ pięć guzików: jeden z przodu mundura³y u , cztery z tyÅ‚u; wyniosÅ‚em zaÅ› stamtÄ…d okoÅ‚o piÄ™tnastu siÅ„ców rozrzuconych w róż- nych okolicach ciaÅ‚a. Prócz tego zapÅ‚acić musiaÅ‚em zÅ‚oty, groszy sześć za kwiatki podeptane na jednej mogile. Dumny jesteÅ› ze swego bohaterstwa? Jestem wÅ›ciekÅ‚y na swojÄ… gÅ‚upotÄ™! SkoÅ„czone. Prosimy o nowe natężenie uwagi. Raóicki ma gÅ‚os. Po wprowaóeniu sprawy , krÄ™py, zapalczywy chÅ‚opiec rozpowiada gÅ‚osem krzy- kliwym: Nie dwa, ale dwaóieÅ›cia razy i nie jednÄ… Narew, ale sto Narwi przepÅ‚ynÄ…Å‚bym gdyby nie kurcz. Ale co z tym diabelstwem zrobisz, jak ci w nogÄ™ wlezie? ZupeÅ‚nie jakby kundel zÄ™bami chwyciÅ‚ i rwaÅ‚! Ty naprzód, a kurcz w tyÅ‚& ty na wierzch, a kurcz do dna. I sam nie wiesz jak siÄ™ to staÅ‚o, ale wrzeszczysz na caÅ‚e gardÅ‚o: Olaboga! ratujcie ! WiÄ™c Narwi nie przepÅ‚ynÄ…Å‚eÅ›? PrzepÅ‚ynÄ…Å‚em raz, w jednÄ… stronÄ™, już miaÅ‚em wracać, gdy licho kurcz przy- niosÅ‚o. Dobrze jeszcze, że to siÄ™ staÅ‚o blisko brzegu i że Onufer z Murowanki, co ³y ³pr e ier gnion óiÅ› popr.: przeóierzgniÄ™ty; tj. przemieniony. ³y t i ba tÅ‚um. ³y u mundura óiÅ› popr. forma D. lp: munduru. Wspomnienia niebieskiego mundurka 105 tam niedaleko szczubÅ‚y³y v Å‚owiÅ‚, zdążyÅ‚ z czółnem podpÅ‚ynąć, żeby mi byÅ‚ wiosÅ‚a nie podaÅ‚, poszedÅ‚bym na dno, jak amen w pacierzu!. WÅ›ród sÅ‚uchaczów oóywajÄ… siÄ™ gÅ‚osy krytyczne. Ci ganiÄ…, tamci chwalÄ…, owi czyniÄ… fachowe uwagi. Podrażniony chÅ‚opiec zwraca siÄ™ do krytyków z pięściami zaciÅ›niÄ™tymi. GÅ‚upcy jesteÅ›cie! krzyczy swoje kpinki i przytyki schowajcie dla takich, jacyÅ›cie sami! MyÅ›licie pewnie, że Raóicki miaÅ‚ pietra , że stchórzyÅ‚ i uciekÅ‚? No, to chodzcie ze mnÄ… stÄ…d, zaraz, wszyscy ilu was jest, do Murowanki, a w oczach waszych nie dwa ale trzy razy Narew przepÅ‚ynÄ™! Przy tych sÅ‚owach czyni ruch, jakby już rozbierać siÄ™ miaÅ‚ i do wody skakać. Zuch! mówi Kuszkowski, przez pół do siebie, przez pół do sÅ‚uchaczów. Bohater, co?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|