Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nowieniem, że zmusi go, aby poszedł do swojego mieszkania i trochę odpoczął. Postawiła tacę na barze i podeszła do Hanka. Nie myśląc zupełnie o klientach, delikatnie dotknęła jego policzka. Dopiero z bliska zobaczyła, jak bardzo zle wygląda. - Kochany - szepnęła z troską w głosie. - Już się dziś na pracowałeś. Powinieneś się położyć. UCIECZKA 107 - Zrobię to, jeśli ty położysz się koło mnie - odpowiedział, patrząc na nią z uwielbieniem. Leighanna potrząsnęła głową. - Gdybym była pewna, że jesteś naprawdę wypoczęty, zgo dziłabym się na twoją propozycję, ale nie teraz, kiedy jesteś w takim stanie - odpowiedziała z uśmiechem. - Hanku Bradenie! - odezwał się jakiś kobiecy głos. - Czy to prawda, o czym mi mówiono, że miałeś starcie z bykiem? Leighanna miała wrażenie, że palce Hanka leżące na jej ramieniu zesztywniały, ale po chwili cofnął rękę i odwrócił się w stronę nowego gościa. - Witaj, Betty Jo - powiedział, kładąc ręce na barze. - A co ty tutaj robisz w naszej okolicy? Betty Jo? Serce Leighanny zamarło na wspomnienie tego imienia. To ta kobieta z Marble Falls, z którą na początku jej pracy w barze mężczyzni łączyli Hanka, strojąc sobie niedwu znaczne żarty. Przełknęła nerwowo ślinę i odwróciła się, by spojrzeć na osobę stojącą w drzwiach baru. Szopa rudych włosów widoczna spod czarnego kapelusza z szerokim rondem, obcisła marynarka z dużym dekoltem pokazująca wszystko to, co większość kobiet stara się ukryć, przylegające idealnie do nóg skórzane spodnie i buty na wysokich obcasach. Właśnie to zobaczyła Leighanna. Z uśmiechem na twarzy i oczyma wbitymi w Hanka, Betty Jo ruszyła w jego stronę. - Rodeo w Banderze skończyło się - mówiła, zbliżając się do niego. - Pomyślałam więc sobie, że zatrzymam się w Temp tation przed powrotem do domu, bo może trzeba cię trochę rozruszać po wypadku. Stanęła naprzeciwko Hanka z wyzywającym uśmiechem na 108 UCIECZKA twarzy. Przechyliła się przez kontuar, ukazując całe bogactwo swych piersi. Chwyciła jego twarz w obie dłonie i zaczęła go całować. Zaszokowana Leighanna cofnęła się o krok, zderzając się z Harleyem, który stał obok, przyglądając się tej scenie. Spojrzał na Leighannę. W jego oczach zobaczyła współczucie. Policzki Leighanny zapłonęły z zakłopotania, gdy przypomniała sobie, że kilka godzin wcześniej Harley przyłapał ją i Hanka na poca łunkach. Odwróciła się na pięcie i pobiegła do kuchni. Przyłożyła ręce do rozpalonej twarzy, starając się powstrzy mać napływające do oczu łzy. Nie wolno ci płakać, mówiła do siebie ze złością. Przecież dobrze wiedziała, jaki jest Hank. Słyszała tyle plotek o jego zachowaniu w stosunku do kobiet. Był po prostu podrywaczem, człowiekiem, który spotykał się co i rusz z inną kobietą, nie martwiąc się zupełnie o te, które zo stawiał. Niestety, w ciągu tych kilku dni, które spędzili we dwój kę, zupełnie o tym zapomniała, a na dodatek uległa jego uro kowi. Ale to się już nigdy nie powtórzy, obiecywała sobie. Z furią zabrała się do zmywania, napełniając zlew wodą i dodając trochę płynu do mycia naczyń. Przysunęła tacę i sy stematycznie myła szklankę po szklance, ustawiając czyste na czynia na suszarce. Po umyciu brudnych naczyń z trzech tac uspokoiła się trochę i stwierdziła, że jest już w stanie kontrolować swoje emocje. Przynajmniej wiedziała, że nie będzie już płakać. - Leighanno? Usłyszała za sobą głos Hanka, ale nie odwróciła się. - Słucham? - Czy nic ci nie jest? UCIECZKA 109 - A jest jakiś powód, dla którego mnie o to pytasz? - po wiedziała. Hank wyczuł jej zdenerwowanie. Wiedział, że jest na niego wściekła, ale nie znał sposobu, aby ją udobruchać. Cholerna Betty Jo, zaklął pod nosem. Dlaczego właśnie dziś musiała się pojawić? - Leighanno, Betty Jo jest... - Niesłychanie atrakcyjną kobietą, nieprawdaż? - dokoń czyła za niego. - Ale nie tak piękną jak ty - oświadczył Hank, kładąc jej ręce na ramieniu. Leighanna poruszyła ramionami, aby je zrzucić. - A co za figura! - mówiła dalej. - A jakie piersi! Kiedyś coś wspominałeś na ten temat. - Leighanno... Wyciągnęła zatyczkę ze zlewu i chwyciła ręcznik, żeby wy trzeć ręce. Chcąc uniknąć dalszej rozmowy i kompromitacji, gdyby zauważył, że ma oczy pełne łez, chwyciła za szczotkę. - Jeśli pozwolisz, muszę jeszcze wyszorować podłogę- po wiedziała obojętnym tonem. Hank nie dał się na to nabrać i zajrzał jej w oczy. Zobaczył, że Leighanna z trudem panuje nad łzami. Zrozumiał, jak bardzo ją zranił. - Leighanno, tak mi przykro. - Przykro? - powtórzyła, usiłując się roześmiać. - A to dla czego? Schyliła się i chwyciła za wiadro. Hank ze złością wyrwał je z jej ręki. - Na litość boską! Podłoga może poczekać do jutra! - To świetnie. W takim razie idę się spakować. 110 UCIECZKA Hank spojrzał na nią przerażony. Nie chciał, żeby od niego odeszła. - A dokąd się wybierasz? - zapytał. Leighanna w milczeniu zbierała swoje rzeczy. - Do Mary Claire. Czujesz się już lepiej, więc nie ma po trzeby, żeby ktoś opiekował się tobą w nocy - powiedziała po chwili. - Ależ, Leighanno, chcę żebyś została. Wściekła, spojrzała na niego zimno. - Wiesz co, Hank? Troje to już tłum. - Jeśli mówisz o Betty Jo - zawahał się - to już sobie poszła. Leighanna ruszyła w stronę łazienki. Jednym ruchem wrzu ciła swoje przybory toaletowe do torby. - No cóż. Jestem pewna, że jeśli potrzebujesz towarzystwa,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|