image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kołyszący się na wodach zatoki. Na fragmencie pokładu widniała wymalowana litera H.
- Zjemy kolację na jachcie?
- Mam nadzieję, że nie dostaniesz mdłości - zażartował Josh.
- Czyżbyś zamierzał wypłynąć na morze? - Callie dostosowała się do jego lekkiego
nastroju, choć w głębi ducha czuła się poważnie zaniepokojona.
Gdy helikopter zszedł do lądowania, mocno chwyciła poręcze fotela.
- W czasie kolacji okrążymy tylko port i zatokę, a potem wrócimy do Westhaven.
- Masz na myśli marinę w Westhaven? A co z twoim samochodem?
- Nie będę już dzisiaj prowadził. Przyjedzie po nas szofer i odwiezie do domów.
Nie martw się, zaplanowałem wszystko w szczegółach. Nie ty jedna znasz się na
organizacji, wiesz?
Wyskoczyli z helikoptera i Callie z radością i ulgą powitała stały grunt pod
nogami, choć był to tylko górny pokład jachtu. Dopiero teraz pojęła w pełni, jak
olbrzymia była to jednostka. Długość pokładu przekraczała trzydzieści metrów.
- Czy to twój jacht? - spytała, schodząc za nim na główny pokład.
L R
T
- Nie, pożyczam go sobie od czasu do czasu.
Przez moment poczuła ukłucie zazdrości na myśl o innych kobietach, które tutaj
sprowadzał, ale szybko się otrząsnęła. Skarciła się w duchu za swoją głupotę. Co za sens
rozpamiętywać przeszłość, wszak to jasne, że Josh miewał liczne przygody, ale teraz
przebywał tu właśnie z nią i powinna smakować ten nektar do ostatniej kropli. Kiedy
Josh wykryje okoliczności, w jakich zgodziła się u niego pracować - a nie miała
wątpliwości, że prędzej czy pózniej tak się stanie - wspomnienie wieczoru takiego jak ten
będzie wszystkim, co jej pozostanie.
A było naprawdę cudownie. Zapadał zmierzch, choć światło dnia broniło się
jeszcze przed odejściem. Doskonale gładka tafla morza lśniła dookoła, w oddali stada
mew z krzykiem wzlatywały w powietrze. Po zatoce pływały jachty i łodzie motorowe,
słychać było stłumione dzwięki gitary, śmiechy i nawoływania. Delikatna bryza
owionęła jej zarumienioną twarz i Callie poczuła się nagle doskonale szczęśliwa.
Steward w śnieżnobiałej kurtce stanął za barem z lśniącego egzotycznego drewna i
zabrał się za otwieranie butelki szampana. Po chwili korek wyskoczył ze stłumionym
puknięciem i perlisty trunek zapienił się w wysokich kielichach.
- Zamówiłem szampana, ponieważ dziś nie prowadzisz - oznajmił Josh.
- To miło z twojej strony. Chyba nie znam tej marki...
- Gwarantuję, że będzie ci smakował - zapewnił.
Wziął kielichy od stewarda, który znikł bezszelestnie w kabinie, pozostawiając ich
na głównym pokładzie, i jeden z nich podał Callie. Stuknęli się lekko w toaście.
- Za nasze bliższe poznanie - powiedział po chwili Josh.
- Za bliższe poznanie ciebie - zawtórowała mu Callie i przyłożyła kielich do warg.
Josh miał rację, szampan był absolutnie wyborny. Chłodny trunek szczypał ją w
usta. Callie była zadowolona, że ubrała się tak elegancko; otaczające ją bogactwo i
luksus tego właśnie się domagały.
Upiła długi łyk, marząc tylko o tym, żeby się wreszcie rozluznić. Na razie była
szokująco świadoma swego ciała, każdego jego poruszenia, nie mówiąc już o bliskości
Josha, który działał na nią jak magnes.
L R
T
Zaproponował, żeby usiedli przy niskim stoliku do kawy w wygodnych skórzanych
fotelach, przymocowanych na stałe do pokładu.
Skinęła głową i kołysząc biodrami, ruszyła w tamtą stronę, czując na plecach
badawczy wzrok Josha. Szedł tak blisko niej, że wydawało jej się, że czuje bijącą od
niego falę gorąca.
Steward wniósł srebrną tacę maleńkich wykwintnych tartinek.
- Proszę postawić tutaj - polecił mu Josh.
- Jak pan sobie życzy. Kucharz prosił o przekazanie, że kolacja będzie gotowa za
pół godziny.
- Dziękuję, to na razie wszystko - odprawił go Josh.
Mężczyzna skinął głową i dyskretnie się wycofał. Cichy szum silnika świadczył o
obecności innych osób na jachcie, ale Callie miała wrażenie, że świat skurczył się tak, by
móc pomieścić tylko ich dwoje. Wprawiło ją to w mieszaninę podniecenia i
zdenerwowania. Pragnąc przerwać milczenie, poczyniła błahą uwagę o tartinkach.
- Wybiorę jedną dla ciebie - powiedział Josh.
Nie czekając na przyzwolenie, wybrał maleńką grzankę z kremowym serkiem,
gałązką szczypiorku i krewetką. Callie posłusznie otworzyła usta i czekała, aż Josh
włoży w nie przekąskę.
Przeżuła grzankę, połknęła i oblizała wargi. Gest Josha wydał jej się niesamowicie
podniecający.
- Była przepyszna - wychrypiała stłumionym głosem.
- Jeszcze jedna? - spytał kusząco, czując wzbierające w nim pożądanie.
Planował uwieść ją tego wieczoru, powoli, niespiesznie, wykorzystując dostępny
mu arsenał zmysłów. Finał był z góry wiadomy, ale wcześniej zamierzał wielokrotnie ją
zaskoczyć. Gdyby ktoś go spytał, odparłby szczerze, że najchętniej zostawiłby te
wszystkie kroki wstępne i przeszedł prosto do sedna, a konkretnie do głównej sypialni
czekającej w gotowości pod pokładem.
Zmusił się do cierpliwości, do założenia kagańca na rozbuchane pragnienia. Lepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl