image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

teraz wybuchnęli rykiem, który brzmiał jak zwierzęce wycie. Przeciwnicy natomiast zaczęli głośno
wiwatować. Old Shatterhand wyjął nóż z pnia i przeciął rzemienie. Biali myśliwi otoczyli go kołem i
winszowali nie tylko jemu, ale i sobie. Również Szoszoni wyrazili swoje uznanie obu zwycięzcom,
ale przede wszystkim co prędzej podążyli do broni, aby uniemożliwić Upsarokom opór czy ucieczkę.
Wrogowie przerwali wycie, podeszli do miejsca, gdzie siedział Grzmot i usiedli przy nim. Nawet
strażnik, który został na warcie przy broni, przyłączył się do nich, chociaż nietrudno było mu skoczyć
na konia i uciec.
Shatterhand znowu podszedł do pokonanego wodza, który właśnie wracał do przytomności.
Otworzy oczy i widział, jak zwycięzca przecina mu pęta. Dopiero po kilku chwilach zdał sobie
sprawę z sytuacji, zerwał się na równe nogi i wbił w Old Shatterhanda zupełnie nieprzytomne
spojrzenie. Zdawało się, że oczy wystąpią mu z orbit. Jąkając się zapytał:
- Ja... leżałem... na ziemi... ? Czy... ty... mnie... pokonałeś?
- Tak. Czy to nie ty sam postawiłeś warunek, że ten, który upadnie na ziemię, będzie uchodził za
pokonanego?
Upsaroka obejrzał się dokładnie.
- Nie jestem ranny! - zawołaA - A więc powaliłeś mnie gołą pięścią! ?
- Tak - uśmiechnął się Old Shatterhand. - Mam nadzieję, że nie wezmiesz mi tego za złe.
Upsaroka bezradnie spojrzał na swoich wojowników. Jego twarz wyrażała rezygnację.
- Byłoby lepiej, gdybyś mnie zabił! - żalił się. - Wielki Duch opuścił nas, ponieważ skradziono
nam leki. Nigdy już nie wejdziemy do Wiecznych Ostępów. Czemu sqnaw naszych ojców nie
pomarły zanim wydały nas na świat?
Niedawno jeszcze dumny i pewny zwycięstwa wojownik, teraz złamany powlókł się do swoich.
Odwrócił się jeszcze raz i zapytał:
- Czy pozwolicie nam odśpiewać pieśń śmiertelną zanim nas zabijecię?
- Zanim odpowiem pragnę zadać ci pytanie. Chodz!
Old Shatterhand zaprowadził Bezimiennego do Upsaroków, wskazał na Stokrotnego Grzmota i
zapytał:
- Czy jesteś jeszcze zły na swego wojownika?
- Nie. Nie mógł inaczej. Tak chciał Wielki Duch. Straciliśmy leki
- Odzyskacie je albo dostaniecie jeszcze lepsze. Wszyscy spojrzeli na niego ze zdumieniem.
- Gdzie je odzyskamy? - zapytał przywódca. - Tu, gdzie mamy umrzeć? Lub może w Wiecznych
Ostępach? Nie dotrzemy tam, gdyż stracimy nasze skalpy.
- Zachowacie skalpy i życie. Zabilibyście nas, gdybyście zwyciężyli, ale my zgodziliśmy się na
wasze warunki tylko na pozór. Jesteśmy chrześcijanami i nie zabijamy naszych bliznich. Podnieście
się! Podejdzcie, wezcie swoją broń i swoje konie. Jesteście wolni i możecie jechać dokąd chcecie.
Nikt się nie poruszył.
- Mówisz tak, aby rozpocząć tortury, którym chcesz nas poddać - rzekł Bezimienny. - Zcierpimy
je mężnie nie wydając ani jednego dzwięku skargi.
- Mylisz się! Mówię poważnie. Między Szoszonami a Upsarokami topór wojenny jest zakopany,
Kanteh- Pehta, znakomity mąż leków Upsarokówjest naszym przyjacielem. Może wraz ze swoimi
wojownikami wrócić cało do swoich wigwamów.
- Uff! Znasz mnie?
- Brak ci ucha, a poza tym widzę na tobie bliznę. Poznałem cię po tym.
- Skąd wiedziałeś o tych znakach?
- Opowiadał mi o tobie twój brat Szunka- szetsza, Wielki Pies.
- A więc znasz go? !
- Tak. Kiedyś się z nim spotkałem.
- Kiedy? Gdzie?
- Przed wielu laty. Rozstaliśmy się przy Górze %7łółwia. Kiedy Upsaroka to usłyszał, zerwał się
natychmiast. Jego wyraz twarzy zmienił się nie do poznania, oczy straciły nieruchomy, tępy wyraz i
zajaśniały blaskiem.
- Czy myli się moje ucho, czy dobrze słyszę twoje słowa? - zawołał. - Jeśli mówisz prawdę,
jesteś Non- Pay- Klama, którego biali nazywają Old Shatterhandem!
- Jestem nim.
Gdy Bezimienny wymienił to imię, wszyscy Upsarokowie się podnieśli.
- Jeśli jesteś tym znakomitym myśliwym - ciągnął Bezimienny - W takim razie Wielki Duch nie
opuścił nas jeszcze. Tak, musisz nim być, gdyż powaliłeś mnie samą pięścią! Ulec tobie - to nie jest
hańba. Mogę żyć, nie wytykany palcami przez squaw. Uff!
- Również Stokrotny Grzmot, dzielny wojownik, nie powinien się wstydzić, ponieważ walczył z
Winnetou, wodzem Apaczów.
Oczy Upsaroka wbiły się w Winnetou, który podszedł, podał Stokrotnemu Grzmotowi rękę i
rzekł:
- Mój czerwony brat wypalił ze mną fajkę przysięgi. Teraz wypali z nami kalumet pokoju, gdyż
wojownicy Upsaroka są naszymi przyjació mi. Howgh!
Grzmot chwycił jego rękę i odparł:
- Odeszło od nas przekleństwo Złego Ducha. Old Shatterhand i Winnetou są przyjaciółmi
czerwonych mężów. Nie zażądają naszych skalpów.
- Nie. Jesteście wolni! - powtórzył Old Shatterhand. - Znamy ludzi, którzy pozbawili was leków.
Jeśli chcecie iść z nami, zaprowadzimy was do nich.
- Uff! Kim są złodzieje?
- Zgrają Siuksów Ogallalla, którzy jadą do gór Yellowstone. Wiadomość ta wzburzyła
Upsaroków. Przywódca zawołał ze złością:
- A więc to były psy Ogallalla! Hong- peh- te- keh, Ciężki Mokasyn, ich wódz zranił mnie i
pozbawił ucha, a ja nie mogłem się mścić. Prosiłem Wielkiego Ducha, aby mnie naprowadził na jego
trop, ale moje życzenie nie zostało dotąd wysłuchane.
W tej chwili podszedł Wohkadeh, który stał niedaleko i słyszał wszystko.
- Jesteś na jego tropie, gdyż Hong- peh- te- keh jest przywódcą tych Ogallalla, których ścigamy.
- A więc Wielki Duch oddał go wreszcie w moje ręce! Ale kim jest ten młody czerwony
wojownik, który chciał walczyć ze Stokrotnym Grzmotem i tyle wie o Siuksach Ogallalla?
- To Wohkadeh, odważny syn Dumang- kake - odparł Old Shaatterhand. - Ogallalla zmusili go
aby jechał z nimi. Widział, jak rabowano wasze leki. Następnie uciekł od nich i oddał nam już ważne
przysługi.
- A czego szukają Ogallalla w górach Yellowstone?
- Opowiemy wam, gdy rozpalimy ognisko. Wtedy namyślicie się, czy jechać z nami.
- Jeśli ścigacie Ogallalla, pojedziemy z wami. Niech moi bracia rozpalą ognisko!
Wkrótce zapłonęło ognisko narady.
"Senat i Izba Poselska Stanów Zjednoczonych niniejszym postanawiają, że obszary na terytoriach
Montana i Wyoming, leżące w pobliżu zródła Yellowstone JRiuer, zostają wyłączone spod prawa
osiedlenia, objęcia w posiadanie oraz sprzedaży, zgodnie z obowiązującymi prawami Stanów
Zjednoczonych i mają być oddane do użytku powszechnego jako park publiczny dla korzyści i
przyjemności ludu. Każdy, kto wykroczy przeciw tym zarządzeniom, kto obejmie w posiadanie jakąś
część obszaru, będzie wydalony. Park zostaje oddany pod wyłączny nadzór sekretarza spraw
wewnętrznych, który jest zobowiązany do wydania wszelkich przepisów i zarządzeń, jakie uzna za
konieczne. "
Tak brzmi ustawa ogłoszona na kongresie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej l marca
1872 r. Mocą tego prawa obywatele Stanów Zjednoczonych i mieszkańcy innych krajów otrzymali
podarunek, którego wielkości jeszcze wtedy nie znano. Pierwsze ścisłe wiadomości przywiózł
dopiero profesor Hayden, który zorganizował naukową wyprawę w te nieznane strony. Jednakże i on
opowiadał rzeczy niezwykłe,
W Stanach Zjednoczonych opowiadano sobie najdziwniejsze rzeczy o tych terenach, zwanych
obecnie Parkiem Narodowym Stanów Zjednoczonych. Te tereny, znane tylko Indianom i tylko w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl