image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szedłszy drogą miłości do ostatniego momentu życia złożyć na łonie Przedwiecznego tę duszę
od niego otrzymaną, stworzoną po to tylko, aby radowała się poznaniem Boga, wierzyła weń i
nieustannie go czciła.
19
Oto jak przemawiała do mnie pani de Lerince, oto jak umacniała mój umysł swoimi rada-
mi, oto jak dusza moja doskonaliła się pod jej świętą opieką. Wszelako, jak już panu obieca-
łam, pominę milczeniem drobne szczegóły mego życia w tym domu, aby zwrócić twoją uwa-
gę tylko na sprawy najważniejsze. Mam przecież zwierzyć się panu ze swoich upadków, a
skoro niebiosa pozwoliły mi żyć tam w spokoju i iść drogą cnoty, wystarczy, że podziękuję
im i resztÄ™ przemilczÄ™.
Przez cały czas nie przestałam korespondować z panią de Verquin, regularnie otrzymywa-
łam od niej wiadomości dwa razy w miesiącu, a chociaż powinnam była niewątpliwie wyrzec
się tej znajomości, chociaż poprawa obyczajów i nowe zasady w pewnym sensie wymagały
ode mnie ostatecznego z nią zerwania, to jednak obowiązek wdzięczności wobec pana de Sa-
int-Prét, a co wiÄ™cej  wyznam szczerze  potajemny sentyment do miejsc, z którymi tak
wiele drogich sercu wydarzeń niegdyś mnie wiązało, a wreszcie nadzieja, że być może otrzy-
mam pewnego dnia jakieś wiadomości od mego syna, wszystko to skłaniało mnie do konty-
nuowania przyjazni którą pani de Verquin ze swej strony starannie podtrzymywała. Próbo-
wałam ją nawrócić, zachwalałam słodycze trybu życia, który teraz prowadziłam, ale uważała
to za chimerę i nie przestawała szydzić z moich postanowień albo wprost je zwalczała trwając
niezmiennie przy swoich przekonaniach. Upewniała mnie, że nic na świecie nie jest w stanie
osłabić jej światopoglądu; pisała mi o nowych prozelitkach, które udało się jej pozyskać, sta-
wiała ich pojętność znacznie powyżej mojej; ich liczne upadki  twierdziła ta przewrotna ko-
bieta  były małymi triumfami, które dawały jej prawdziwe upojenie, a rozkosz zaprawiania
tych młodych serc do występku i rozpusty pocieszała ją w strapieniu, iż nie wszystko, co pod-
suwała jej imaginacja, mogło być zrealizowane. Prosiłam często panią de Lerince, aby uży-
czała mi swego zręcznego pióra dla obalania wywodów mojej przeciwniczki, godziła się na to
z prawdziwą radością; pani de Verquin zawsze nam odpowiadała, a jej sofizmaty, niekiedy
bardzo zręczne, zmuszały nas do wspierania rozumu potężnymi dowodami wrażliwego serca,
w które wierzyła najbardziej pani de Lerince, i tu znajdowałyśmy nieodparte argumenty,
zdolne poniżyć występek i zmieszać niedowiarstwo. Prosiłam czasami panią de Verquin, aby
doniosła mi cokolwiek o losach człowieka, którego nadal kochałam, ale nie potrafiła czy nie
chciała nic mi napisać.
Czas już, abyśmy przeszli do drugiej katastrofy mojego życia, do tej krwawej historii, któ-
rej wspomnienie za każdym razem rozdziera mi serce, a która  skoro tylko dowie się pan o
ohydnej zbrodni, jakiej się dopuściłam  skłoni cię bez wątpienia do rezygnacji ze zbyt ła-
skawych dla mnie pańskich zamiarów.
Przy całej surowości obyczajów, panującej w domu pani de Lerince, którą już panu opisa-
łam, przyjmowała ona jednak u siebie nielicznych przyjaciół. Pani de Dulfort, dama w pode-
szłym już wieku, niegdyś związana blisko z księżną Piemontu, która często nas odwiedzała,
poprosiła pewnego dnia panią de Lerince, aby pozwoliła przedstawić sobie młodego człowie-
ka gorąco jej poleconego, którego chciała wprowadzić do jakiegoś zacnego domu, gdzie licz-
ne przykłady cnoty mogłyby przyczynić się do właściwego uformowania jego charakteru.
Moja opiekunka chciała się od tego wymówić, twierdziła, że nigdy nie przyjmuje u siebie
młodych mężczyzn, ale uległa w końcu gorącym prośbom swojej przyjaciółki i zgodziła się
poznać kawalera de Saint-Ange. Zjawił się w naszym domu.
Czy było to przeczucie, czy też cokolwiek innego, trudno mi powiedzieć, ale gdy ujrzałam
tego młodzieńca, przejął mnie dreszcz, którego przyczyny nie potrafiłam odgadnąć... byłam
bliska omdlenia. Nie analizując zródeł tego dziwnego uczucia przypisałam je jakiemuś we-
wnętrznemu niedomaganiu i Saint-Ange przestał mnie zajmować. Jeżeli jednak ów młody
człowiek od pierwszego wejrzenia tak bardzo mnie poruszył, to ja sama zrobiłam na nim po-
dobne wrażenie... dowiedziałam się o tym pózniej z własnych jego ust. Saint-Ange przejęty
był tak wielkim szacunkiem dla domu, do którego został wprowadzony, że nie ośmielił się w
żaden sposób ujawnić wewnętrznego żaru, który się w nim rozpalił. Minęły więc trzy miesią-
20
ce, zanim ośmielił się do mnie przemówić; ale wzrok jego wyrażał tak wiele, że nie mogłam
się mylić. Zdecydowana nie powtórzyć już nigdy występku, który niegdyś stał się przyczyną
nieszczęścia mego życia, umocniona przez wzniosłe zasady, chyba ze dwadzieścia razy byłam
już gotowa uprzedzić panią de Lerince o namiętności, którą zgadywałam w tym młodym
człowieku; powstrzymana jednak przez obawę, że mogę go skrzywdzić, zachowałam w końcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl