Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Harcerze i papużki wędrowali do Raju Galinda lądem dokoła zatoki. Na galindzkiej przystani czekali na nas Izegpsus i Marpezja. - Witaj, kapitanie! - zawołał na mój widok wódz Galindów. - Już się nie liczę?! - żartem zaprotestował Piotr. - Niech się pan nie martwi - Galind machnął ręką. - Na jego okręcie będzie moja córka i to ona będzie kręcić tą głową. Marpezja uśmiechnęła się promiennie. - Niech załoga zamelduje się u mnie po obiedzie, który podamy wam w sali narad - rozkazał Izegpsus i zniknął, a wraz z nim Marpezja. Usiedliśmy z Piotrem na plaży i patrzyliśmy na Bełdany. Czekaliśmy na resztę naszej załogi. Widzieliśmy, jak yuppies chodzą po jednej z łodzi. Obie przypominały wyglądem statki wikingów. Miały kil z wydłużoną dziobnicą, ławeczki dla kilkunastu wioślarzy, którzy w najszerszym miejscu mogli siedzieć nawet po dwóch obok siebie. Bliżej rufy był umieszczony maszt z reją, z nawiniętym żaglem. Poszycie wykonano z wąskich klepek, które nawzajem nakładały się na siebie. - Ciekawe, jakiej trzeba siły, by to ruszyć z miejsca? - zastanawiał się Piotr. - Gorzej będzie ze zgraniem załogi, żeby równo wiosłowała i trzymała kurs - westchnąłem. - Nie rozkładajmy kajaka, w razie czego uciekniemy jak szczury z tonącego okrętu. Czuję, że do rządzenia na pokładzie będzie wielu, a do wiosłowania mniej chętnych. Po godzinie leniuchowania doczekaliśmy się zlanych potem harcerzy i papużek . Trzykilometrowy marsz w upale, po zapylonej drodze ostro dał im się we znaki. W Raju Galinda rozległ się gong wzywający do stołówki. Idąc za wskazówkami recepcjonistki przeszliśmy do podziemi, ominęliśmy Bursztynową Komnatę i długim, ciemnym tunelem przeszliśmy do sali narad, gdzie znajdowały się tron i długie rzędy ław. Galindowie siedzieli już przy stołach i jedli drewnianymi łyżkami z kamionkowych misek. Izegpsus osobiście dopilnował, by każdemu z nas podano obfitą porcję ziemniaków podlanych sosem, z mięsem i surówką. Harcerze z ciekawością zerknęli na naszą panią kapitan, a papużki były zadowolone, że to kobieta miała dowodzić. Nocleg przygotowano nam na materacach w jadalni, więc resztę dnia spędziliśmy na zabawach i grach sportowych. Jedynie Piotr ślęczał przygarbiony nad mapami i książkami. Dosiadł się do niego Izegpsus i o czymś rozmawiali. Zaciekawiony, odłączyłem się od grających w siatkówkę i dołączyłem do nich. - Na Pieklickich Bagnach nie znaleziono żadnych śladów osad? - Piotr wypytywał Galinda. - Na północnych obrzeżach Pieklickich Bagien co roku pojawiają się jacyś archeolodzy i kopią - opowiadał Izegpsus. - Nie wiem, czy chodzą na Zwiętą lub, jak ją zwą inni, Srebrną Górę, gdzie była pruska osada. Może boją się tych dziewic, co tańczą przy pełni księżyca. Podobno to straszą dziewczyny, które złożono tam w ofierze. - A skąd się wzięła taka nazwa bagien? - zainteresowałem się. - Wiesz, jakie mamy straszydła na Mazurach? - uśmiechnął się Izegpsus. - Występują tu: chobołd, tajemniczy ptak, patron wszelkich bankrutów, kautki, bliscy krewni i znajomi krasnoludków, zmory, czyli elfy duszące człowieka we śnie, biali zimni ludzie - widma nawiedzające duszę i krew, oraz wilkołaki. Na Pieklickich Bagnach mieszkają elfy. Podobno jeszcze za krzyżackich czasów, kto tam wszedł - ginął przeszyty strzałą wbitą w gardło. Ludzie opowiadają, że i dziś kto tam wejdzie, do nocy nie wyjdzie i we śnie umiera. Musieliśmy z Piotrem mieć mocno wystraszone miny, bo Galind klasnął zadowolony i wstał. - Może potomkowie Elderyka bronili swoich włości do końca? - obok nas przysiedli Kijanka i Kobra. To Kijanka wysunął taką hipotezę. - Jeżeli pobliska Zwięta Góra była miejscem kultu pogańskiego, to nie sądzę, aby chrześcijanie Elderyka pozwolili na takie sąsiedztwo - odezwałem się pokazując na mapie, jak blisko było między omawianymi miejscami. - Nie powinieneś wykluczać, że to Prusowie, którzy byli ludzmi układnymi i tolerancyjnymi, szanowali odmienność grupy Elderyka - Piotr zwrócił mi uwagę. - Mogło być tak, że osada, do której trafił niemiecki kupiec, była jakby ostatnim, ortodoksyjnym odłamem grupy. Reszta swobodnie asymilowała się z otoczeniem. - Tak? - zdziwiłem się. - Skoro twoim zdaniem osada by łaby uszanowanym skansenem starej kultury, która przywędrowała w to miejsce po trzystu latach wędrówki nad Morze Czarne i, po najezdzie Hunów, z powrotem, to czemu nie znaleziono w okolicy śladów tak światłej kultury? Przecież zarówno ich wyroby rzemieślnicze, może nawet symbole krzyża, pozostałyby gdzieś - wykonałem ruch ręką dokoła - w okolicy, w nazewnictwie pewnych miejsc. - Uważasz, że zachowywali się jak sekta, odcinając się od otoczenia? - Tak. Być może pojawili się na tym terenie, ale dobrze wiesz, że jak gorszy pieniądz wypiera lepszy, tak kultura niższa barbaryzuje wyższą. Tak było z Gotami, którzy podbili Rzym, i Gotami pobitymi przez Hunów. Elderyk założył rozległe, nazwijmy to, księstwo, które wobec nacisku sąsiadów ulegało skurczeniu i w końcu zniknęło. Relacja kupca, którą nam opowiadałeś, jasno dowodzi, że ludzie z grupy Elderyka wyraznie kryli się ze swoją obecnością. - Nie wiesz, jak traktowali Prusów. Zachowali nieufność wobec niemieckiego kupca, bo reprezentował silny, obcy kraj i mógł donieść o położeniu grodu. Wtedy Prusowie już żeglowali po morzach, pojawiali się w całym ówczesnym świecie jako żołnierze najemni. Wiedzieli, jakie potężne państwa powstają w ich najbliższym sąsiedztwie. Znali świat, nie mieli pisma, więc nie pozostawili żadnych relacji z tamtych podróży. O tym, że wędrowali, wiemy z opisów kronikarzy innych narodów. - Czemu Prusowie nie mieli pisma? - zdziwił się Kobra. - Nie znali też liczb? - Nie mieli pruskiego pisma - sprecyzował Piotr. - Na terenach dawnej Rusi są znajdowane korespondencje na kawałkach kory dotyczące handlu futrami z kupcami pruskimi. Myślę, że Prusowie nie potrzebowali pisma. Tradycję, kulturę przekazywano z pokolenia na pokolenie w formie ustnej. Wiemy, że w pózniejszym okresie odróżniali dni tygodnia, których nazwy zaczerpnęli z polskiego nazewnictwa. Ich kalendarz był oparty na kolejnych fazach Księżyca. Ważne wydarzenia, na przykład wiec, zaznaczali nacięciami na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|