Odnośniki
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Batury. - Jasne. Jak myślisz, co z Maćkiem i Gustlikiem? Trochę się o nich niepokoję. - Jeśli od razu zwiali pogranicznikom, to żyją i niezle się bawią - Olbrzym uśmiechał się. Po godzinie bezczynnego siedzenia postanowiliśmy pojechać do domu staruszka. Gdy podjechaliśmy na miejsce, naprzeciw nam wyszedł Jacek. - Ta pani bardzo przejmuje się losem męża - zakomunikował nam. - Chyba zle zrobiłem, że nie wezwałem wujka od razu. - Nie przejmuj się - pocieszałem go. - Batura nie jest bandytą. Albo gdzieś trzyma staruszka i chce z niego wyciągnąć wszystkie informacje, albo już wszystko wie i trzyma go, żebyśmy za szybko nie dowiedzieli się tego i nie przeszkadzali mu w poszukiwaniach. Pamiętaj, że szuka go cała policja. Mają przecież jego rysopis i numery rejestracyjne nissana. - Pewnie ukrył się gdzieś jak lis w norze - dodał Olbrzym. - Obiecuję, że mój dodge jeszcze wezmie na zderzak jego brykę. - Zostawisz im swój telefon komórkowy? - zapytałem dziennikarza. - Oczywiście - odpowiedział patrząc na mnie zdziwiony. - Dzwońcie, jakby coś się stało, my pojedziemy poszukać Maćka i Gustlika - zwróciłem się do Jacka. Po chwili znowu jechaliśmy w stronę Korsz. - Masz jakiś pomysł, gdzie ich szukać? - spytał mnie Olbrzym. - Spójrz na mapę - mówiłem. - Chłopcy wyskoczyli gdzieś za wioską Kotki i uciekali na wschód. Jeśli utrzymali dobre tempo, a pamiętaj, że mieli kilka minut przewagi nad pogranicznikami, mogli dobiec do leśnych zagajników koło Mołtajn. Zapewne obeszli Jezioro Arklickie, a stamtąd tylko dziesięć minut marszu do lasów na północ od Srokowa. - Pogranicznicy też pewnie patrzą na mapy i myślą tak jak ty - zwrócił mi uwagę Olbrzym. - Jest tylko jedno ale . Chłopcy chcą ich uniknąć i są nauczeni, jak to robić. Mogą w lesie przesiedzieć ile czasu zechcą. - Jakie mamy szansę na ich odnalezienie? - zapytał Olbrzym. - Twój samochód - odpowiedziałem. - Jego sylwetki nie da się z niczym pomylić. Olbrzym spojrzał na mnie zaskoczony. ROZDZIAA CZWARTY CO SI DZIEJE Z DRU%7łYN JACKA? " JAJECZNICA Z LUBCZYKIEM " BIWAKOWE %7łYCIE " WCHODZIMY DO MUZEUM " WIELKIE SPRZTANIE " NOC W STARYM DOMU " DUCH DOMU KULTURY Serdecznie przywitałem się z Maćkiem i Gustlikiem. Obaj jednak wzrokiem odprowadzali Jolę, która szła lekko kołysząc biodrami. - Ta druga też taka ładna? - zapytał Gustlik. - Nie dla ciebie - odpowiedziałem. - Dlaczego? - Jutro zobaczysz. Harcerze usiedli koło mnie. Chwilę patrzyli na jezioro Omulew. Chyba wspominali przygody, które tu przeżyliśmy. - Co z Jackiem? - zapytałem. - Myślałem, że to jego przyśle tu mój szef. - Jacek jest na kursie instruktorskim - wyjaśniał Maciek. - Cała nasza drużyna jest w rozsypce. - Bąbel pojechał na obóz survivalowy - opowiadał Gustlik. - Arnie zapisał się na kurs spadochronowy, a Luśnia szkoli się na sanitariusza. Maciek za dwa tygodnie jedzie w Tatry na szkolenie wspinaczkowe, a ja będę zdobywał uprawnienia płetwonurka. - W szóstkę stworzycie niezłe komando - stwierdziłem. - Po tej wycieczce, którą zorganizowaliśmy VIP-owi z hufca, długo debatowano, co z nami zrobić - opowiadał Maciek. - Jeszcze do tego doszedł ten numer z wejściem do obozu. W końcu harcmistrz uznał, że jesteśmy niebezpieczni dla otoczenia. Spojrzałem zdziwiony. - %7łartował - dodał Gustlik. - Mamy tworzyć kadrę nowej drużyny. Chcą zebrać wokół nas takich kolesi z nadmiarem energii czy, jak to mówią psychologowie, z nadmiarem ukrytej agresji. Chodzi o chłopaków będących prawie na pograniczu marginesu społecznego. Ostre przeżycia w lesie, sałatka z pokrzyw czy makaron z kory brzozowej ma ich nauczyć nowego, lepszego życia. - Szczytna idea, lecz czy nie boicie się, że w pewnym momencie przegniecie strunę - mruknąłem. - Dlatego Jacka wysłano na kurs - powiedział Maciek. Na początku sierpnia wybieramy się w szóstkę w Bieszczady na małą wędrówkę. Wtedy Jacek nas oświeci, jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plblacksoulman.xlx.pl
|