image Strona Główna       image SKFAB00GBB       image ceelt smp       image Artykul1       image ArmyBeasts       image 2006 nov p3       

Odnośniki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Berty odstąpiła o krok do tyłu, chwytając się za serce.
- Wielkie nieba, o czym ty mówisz? Przecież ja za­
dałam tylko jedno proste pytanie.
Jake potrząsnął głową i odwrócił się.
- Idę się przebrać. Domyślam się, że w pokoju są
jeszcze jakieÅ› moje rzeczy.
- OczywiÅ›cie. Idz, zmieÅ„ to cudaczne ubranie, a kie­
dy wrócisz, bÄ™dzie czekaÅ‚a na ciebie pieczeÅ„ z ziem­
niakami.
- Och, zawsze wiedziałaś, czym mnie skusić.
Betty zachichotała, odprowadzając go wzrokiem.
To przedziwne, że Rebeka aż tak zawładnęła jego,
myślami. I skąd Mel może wiedzieć, że przez większą
część lotu z Seattle wspominał kilka ostatnich kilka dni,
a zwłaszcza chwile spędzone z Rebeką?
Oczywiście, musieli uczcić aresztowanie Troya
Wrightmana, choć Rebeka współczuÅ‚a jego córce. Te­
go wieczoru kucharka przeszła samą siebie. Rebeka
musiała dać jej znać, że wrócą wcześniej. Otworzyli
butelkÄ™ szampana, zjedli kolacjÄ™, a potem rozmawiali
o tym, co siÄ™ wydarzyÅ‚o i jakie dziaÅ‚ania Rebeka powin­
na podjąć, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszÅ‚o­
ści. Jakiś czas pózniej spytała go, czy nie ma ochoty
popływać.
- To dobry pomysł - odparł.
UKOCHANY Z GÓR 133
Wstała i wyciągnęła do niego rękę.
- CaÅ‚a sÅ‚użba jest już w swoich pokojach. Zapomnij­
my dzisiaj o kostiumach, zgoda?
Zamiast podać jej rękę, przytulił ją.
- Już pierwszego wieczoru miałaś na sobie coś, co
trudno nazwać kostiumem kąpielowym.
Weszli do sali o przeszklonych ścianach, w której
mrok rozpraszały jedynie lampki wokół basenu. Jake
powoli wypuścił Rebekę z objęć. Spojrzała na niego
uśmiechnięta.
- Muszę powiedzieć, że zdecydowanie jesteś gotowy
do... pływania.
- Do tego też. - Pomógł jej pozbyć się ubrania,
przy czym szczególnÄ… przyjemność sprawiÅ‚o mu zde­
jmowanie pantofli na wysokim obcasie i jedwabnych
poÅ„czoch. Koronkowe figi stanowiÅ‚y caÅ‚ość z rów­
nie cienkim i przejrzystym staniczkiem. Kiedy była
już rozebrana, cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok, by lepiej móc jÄ… po­
dziwiać.
- Zastanawiam się, czy tak samo błyszczały ci oczy,
kiedy rozpakowywałeś urodzinowe prezenty?
- Bardzo możliwe.
Szybko rozebrał się i podszedł do basenu. Nie zdążył
jednak wskoczyć do wody i uległ pokusie, która okazała
siÄ™ silniejsza od niego.
- Spójrz, pada - zauważyÅ‚a jakiÅ› czas pózniej Re­
beka.
Popatrzył na szklany dach.
- Co w tym dziwnego?
- Kiedy wracaliśmy do domu, tylko mżyło.
Jake wskoczyÅ‚ do wody. Kiedy wypÅ‚ynÄ…Å‚ na powierz­
chnię, stwierdził, że Rebeka poszła w jego ślady.
134 UKOCHANY Z GÓR
- Och, jest naprawdÄ™ cudownie - westchnęła, uno­
szÄ…c siÄ™ na wodzie obok niego.
Położył dłoń na jej piersi.
- Masz racjÄ™.
- Nie lubisz, kiedy pada?
Otoczył ją ramionami, tak by móc dotrzeć ustami tam,
gdzie przed chwilą była jego dłoń. Rebeka wygięła się
do tyłu, na moment dotykając go brzuchem.
- Deszcz - powtórzyła, kiedy jego usta zbliżyły się
do jej warg. - Nie lubisz deszczu?
Na chwilę przerwał pieszczoty.
- Nie bardzo. WychowywaÅ‚em siÄ™ w innym klima­
cie. Męczy mnie ta ciągła wilgoć.
- Czy dlatego mieszkasz w zachodnim Teksasie?
- Mam tam dom - odpowiedział po prostu, znów
odnajdując jej usta. Zanim skończył ją całować, Rebeka
mocno przywarła do niego, zaś on sam szybko stracił
panowanie nad sobÄ…. Po raz kolejny.
Otoczył swoje biodra jej nogami, unosząc Rebekę na
tyle do góry, by mieć jej piersi na poziomie ust. Muskał
je pocałunkami, a ona wiła się w jego ramionach, jęcząc
cichutko. Opuścił ją wtedy bardzo delikatnie, czując, jak
ogarnia go jej cudownie gorąca kobiecość.
- To wspaniałe - szepnęła. - Uwielbiam, kiedy jesteś
tak blisko.
On także to uwielbiaÅ‚. Za każdym razem, kiedy ko­
chali się, miał nadzieję, że wreszcie poczuje nasycenie.
Nie mógÅ‚ już dÅ‚użej tÅ‚umaczyć sobie, że ta reakcja wy­
nika z braku kontaktów z kobietami. Nie po ostatnich
trzech tygodniach. Bał się jednak w pełni uświadomić
sobie, że trafił wreszcie na właściwą kobietę.
Nigdy nie dowiedziałby się, czym jest kochanie się
UKOCHANY Z GÓR 135
z kimÅ›, kogo siÄ™ darzy miÅ‚oÅ›ciÄ…, gdyby nie wróciÅ‚ z Re­
beką do Seattle. Nie wiedziałby...
W tej właśnie chwili na łóżko wskoczył perski kot
Betty, dopraszajÄ…c siÄ™ mruczeniem pieszczot. Jake przy­
pomniał sobie, gdzie jest.
Podjął właściwą decyzję. Powrócił do Teksasu, gdyż
tylko w ten sposób mógł pozostać w zgodzie z samym
sobÄ….
Rebeka zachowywała się tak, jakby tego właśnie
oczekiwała. Jej zachowanie zarówno ułatwiło, jak
i utrudniło mu odejście.
Czy w ogóle obchodziÅ‚o jÄ… to, że odchodziÅ‚ z jej ży­
cia? %7ładnym słowem, gestem ani tonem głosu nie dała
mu do zrozumienia, iż chce, by został, że go kocha
i będzie za nim tęsknić.
Noc przed rozstaniem spÄ™dzili razem, a milczÄ…ca in­
tensywność jego pieszczot mówiła pewnie więcej niż
jakiekolwiek słowa.
A wiÄ™c to już koniec. WróciÅ‚ do domu, do swej gór­
skiej samotni.
- MuszÄ™ iść, KÅ‚opociku - odezwaÅ‚ siÄ™ do kota, któ­
rego Mel ochrzciÅ‚ takim wÅ‚aÅ›nie imieniem. - Betty cze­
ka na mnie z pieczenia.
Gorące lipcowe słońce prażyło w małej, ukrytej
wÅ›ród gór dolinie. W jaskini przerobionej na chatÄ™ pa­
nował przyjemny chłód, Jake jednak większość czasu
spędzał ostatnio poza domem. Był zbyt niespokojny, by
długo usiedzieć w jednym miejscu.
Ubierał się teraz tak, jak nauczyła go matka: w długie
do kolan mokasyny i przepaskę na biodrach. Taki właś-
136 UKOCHANY Z GÓR
nie strój Indianie uznawali za najlepszy na tę porę roku.
Matka czÄ™sto opowiadaÅ‚a o swojej rodzinie, dzieciÅ„­
stwie, młodości. Dzięki tym opowiadaniom doskonale
poznał historię jej szczepu.
Mimo wyksztaÅ‚cenia i wÅ‚asnego przekonania, że ni­
czym nie różni się od pozostałych studentów, zawsze był
traktowany inaczej. Przez wszystkich poza RebekÄ….
Wspominając teraz rozmowę, w której opowiedział
jej o swojej matce, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagÅ‚e, że Rebe­
ka nigdy nie próbowaÅ‚a uzyskać od niego wiÄ™cej infor­
macji na ten temat. Nigdy nie wracaÅ‚a do tego, akceptu­
jÄ…c bez jakichkolwiek pytaÅ„ fakty zwiÄ…zane z jego po­
chodzeniem.
Nie był przygotowany na to, że tak bardzo będzie za
nią tęsknił. Swoje uczucia traktował jak nałóg, którego
należy się pozbyć.
Nie był jednak w stanie zapanować nad swymi snami,
nie potrafił też nie myśleć o Rebece w dzień. I nie było
żadnego wyjścia z tej sytuacji.
Ich światy dzieliła nie tylko odległość. Po czterech
miesiącach pobytu w Seattle stwierdził, że tamto życie
go nie pociąga. Z przyjemnością zajął się rozwiązaniem
konkretnego problemu, lecz prowadzenie firmy na stałe
uważał za zajęcie nużące i mało ciekawe.
Lepiej rozumiał teraz motywy, które rok wcześniej
skÅ‚oniÅ‚y go do odejÅ›cia. UdowodniÅ‚ samemu sobie, swe­
mu nie znanemu ojcu, Brockowi i mężczyznie, który
zastępował mu ojca, że potrafi sprostać wyzwaniu świata
wielkiego biznesu.
Jednak, mimo otaczającego go tam luksusu, tęsknił
za przestrzenią, słońcem i górami. Może odezwała się
w nim krew matki?
UKOCHANY Z GÓR 137
Teraz powinien więc być zadowolony - ma przecież
wszystko, czego pragnÄ…Å‚.
Poza RebekÄ….
Sypiał ostatnio na dworze.  Sypiał" to może zbyt
wiele powiedziane, bo przez dÅ‚ugie godziny leżaÅ‚ jedy­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blacksoulman.xlx.pl